Rafe
Miesiąc później
- Wal się, kretynie!- rozłożyła ręce i zaczęła nimi machać.- Kurwa, jestem cała mokra!
- Też mi coś.- uśmiechnąłem się sarkastycznie.- Przy mnie to nie pierwszy raz.
Piorunowała mnie wzrokiem. Zaczęła się zbliżać. Staliśmy po dwóch stronach kuchennego blatu. Do tego zebrało mi się na wygłupy, więc trochę- a nawet dość sporo- ją pochlapałem. Mi tam się podobało, Sydney niekoniecznie. A zaraz mieliśmy wychodzić. Dzisiaj były walki sparingowe, w których przecież Sydney brała udział, więc musieliśmy dojechać na miejsce dużo wcześniej. Jeszcze chciałem pogadać z Leo, który także wychodził na ring. Oczywiście w swojej kategorii.
- Utnę ci, fiuta, przysięgam.
- Kręcisz mnie taka, wiesz?
- Zaczynam się zastanawiać, dlaczego w ogóle zgodziłam się u ciebie zatrzymać. Chciałam wynająć mieszkanie, ale jakoś mnie przekonałeś żebym była tutaj. To błąd.
- Oh, bo ja jestem bardzo przekonujący. Nie możesz zaprzeczyć, kochanie.- puściłem jej oko, na co tylko bardziej się naburmuszyła.
- Nienawidzę cię, Butler.
- Ja ciebie bardziej. Ale teraz weź się przebierz, bo zaraz musimy wychodzić. Będziemy tą nienawiść celebrować kiedy indziej.
- Poczekaj tylko. Dzisiaj będziesz musiał użyć rączki, bo na mnie nie masz co liczyć.
A potem wściekła ruszyła w kierunku swojego pokoju. Może to dziwne, ale nie chciała spać w moim łóżku. A ja nie naciskałem, bo uważałem, że to tylko kwestia czasu kiedy zmieni zdanie. Trochę się pomyliłem, ponieważ ta sytuacja trwała od miesiąca. Sydney to twarda sztuka, którą musiałem stopniowo zmiękczać. Byłem już blisko. Zresztą uwielbiałem te nasze codzienne potyczki słowne. Czułem się dziwnie z tym, że jednak pozwoliłem wejść jakiejś kobiecie do mojego życia, ale teraz było inaczej. Dobrze. Po prostu tyle. Za bardzo się do siebie przyzwyczailiśmy żeby ot tak z tego zrezygnować.
A tydzień temu otwarcie wyznała mi miłość. Na co nie umiałem odpowiedzieć, jeszcze nie. Było dziwnie tylko przez chwilę. Musiałem to przetrawić, na spokojnie.
- Gdzie jest w ogóle moja torba?!- krzyknęła.
- Już dawno w samochodzie. Przebieraj się.
- Już, już. Kurwa, niech to szlag.- mruczała, ale ja wszystko słyszałem.
I cały czas uśmiechałem się pod nosem. Tak, ewidentnie od dawna mi odbijało.
**
Nie mogłem się dostać do Sydney żeby sprzedać jej ostatnie rady przed wejściem na ring, ponieważ była oblegana. Z jednej strony przez Fleur i ten jej ogromniasty już brzuch, bo chyba było już bardzo blisko porodu, a z drugiej strony przez Lemon, która wszem i wobec dzieliłam się swoim zdenerwowaniem.
A ja stałem oparty o szafki, z dłońmi skrzyżowanymi na klatce piersiowej oraz z grymasem na twarzy. Kiedy słuchałem jak tak sobie trajkotały, to zdecydowanie za często przewracałem oczami. Wiedziałem jedno. Sydney była dobrze przygotowana, i wystarczyło by dobrze wykorzystywała to, czego ją nauczyłem, a mogła wygrać. A to od razu zdejmowało mi kamień z serca, bo nie miałem powodów do zmartwień. To raczej z jej przeciwniczkami mogło być krucho.
W końcu jednak nie wytrzymałem. Mieliśmy coraz mniej czasu na pogadankę trenera z podopieczną, więc lepiej by się przerzuciły na Leo, bym ja sobie porozmawiał z Rudą.
CZYTASZ
Fighter#3: Rafe
RomanceCo się może wydarzyć kiedy spotkają się dwa wybuchowe charaktery? Mówią: ogień zwalczaj ogniem, ale czy to zawsze wypala? Czy to nie doprowadza do większego pożaru? Rafe żyje jak mu się podoba. Po tym co się wydarzyło, po zakończonym związku wierzy...