16. Nienawidzę cię

1.8K 105 18
                                    

Sydney

- Pięści wyżej. Chroń twarz, Sydney, i przestań patrzeć na mnie jak zagubiona sarenka.- zeskanował mnie całą, a potem się okazało, że uwag miał znacznie więcej.- Co ty robisz z tym kciukiem? Jeśli Jason nie wyjaśnił ci podstaw, to ewidentnie znajdujesz się w lesie. Kciuk na zewnątrz, chyba, że zamierzasz go sobie złamać nawet przy drobnym uderzeniu. I rozstaw bardziej nogi, na litość boską, bo w takiej pozycji najmniejszy podmuch wiatru mógłby cię przewrócić.

Irytował mnie tak jak od naszego pierwszego spotkania, ale nie dało się ukryć, iż Rafael znał się na rzeczy. Nie wiedziałam tylko dlaczego nagle zmienił zdanie i jeszcze postanowił mi trochę pomóc z dobrym zrozumieniem jego osobistej techniki, którą zaczynał wpajać mi Jason. Niby zamiast sobie dogryzać, załazić wzajemnie za skórę, to postanowiliśmy kompletnie zmienić front. Podejść do sprawy od zupełnie innej strony. Odwrócić całą sytuację. Teraz mieliśmy się uwodzić, a ja już wiedziałam. Musiałam z nim wygrać. Teraz, gdy tak przed nim stałam, zastanawiałam się w które miejsce uderzyć, to za bardzo analizowałam to, co stało się raptem kilka minut wcześniej. Miałam konkretnie namyśli nasz pocałunek. A właściwie to, że zrobiłam to tylko by móc go umiejętnie podejść. W ogóle mnie nie obchodziło to jak dobrze pachniał, jakie miękkie miał wargi, jak przyciskał twarde, umięśnione ciało do mojego, leżącego pod nim. Jak wcześniej ocierał się o mnie swoim przyrodzeniem. Dużym. To jedno umiałabym wyczuć przez miliony warstw ubrań. A teraz nie miał na sobie praktycznie nic. Te spodenki. Klata lśniąca od potu, każdy najmniejszy tatuaż wystawiony na mój widok. I nie dało się ukryć. Obserwowałam go bacznie, ciągle tylko analizowałam. Patrzyłam na męskie ciało, może podświadomie jedynie szukałam słabych punktów. Jednak czasami można pocieszyć oko, zrobić coś dla przyjemności.

- Wkurwiam cię, Ruda?- zapytał, kiedy milczenie się przedłużało.- Tylko szczerze, nie bawimy się w półsłówka.

- Jeszcze musisz o to pytać? Moim zdaniem jasno dałam ci do zrozumienia kiedy... w zasadzie przy każdym naszym spotkaniu.

- Krótkie odpowiedzi, błagam. Mózg mi paruje.- przewrócił oczami. Nie wiedziałam czy mówił tak na poważnie, czy jednak powstrzymywał wybuch śmiechu.

- Jak uroczo.- rozluźniłam palce i przyłożyłam je do klatki piersiowej.- Ty posiadasz mózg?

- Ja uroczo.- zaczął mnie przedrzeźniać.- Potrafisz coś przemyśleć zanim to powiesz. Świetne, teraz czekam na odpowiedź na moje pytanie.

- Tak.- mruknęłam.- Niemiłosiernie mnie wkurwiasz, Butler.

- Ale teraz mniej, no nie?

- Ani trochę.- przewróciłam oczami.

- Jak mnie całowałaś, to wydawałaś się... na pewno nie wkurwiona. Raczej bardzo, bardzo zadowolona.

- Bo cię powaliłam! To było na potrzeby zwycięstwa. Chciałam uśpić twoje instynkty.

- A jak na złość zamiast uśpić, to coś wielkiego rozbudziłaś.- puścił mi oko, po czym szybko spoważniał. Ja już nie wiedziałam czy był dupkiem bez uczuć, który zarywał kolejne panienki, czy jednak posiadał ludzkie odruchy.- A teraz bez zbędnego gadania, Ruda. Pięści i rozstawienie nóg. Traf mnie w twarz, to pozwolę ci na jeszcze jednego buziaka.

- W takim razie zrezygnuję.

Dobra, nadal musiałam zgrywać twardą. Nie chciałam by sobie myślał, że w jakikolwiek sposób zyskiwał nade mną przewagę. Wcale nie chciałam go znowu całować. To nie wchodziło w grę. Jedyne o czym myślałam to żeby płaszczył się przede mną na tej macie. Jednak nawet ja, choć po części w siebie wierzyłam, nie byłam na tyle głupia by chociażby pomyśleć, że miałam jakieś nawet minimalne szanse na powalenie Assassina. Udało mi się wyswobodzić z powodu nie do końca czystej zagrywki, ale jeśli w grę wchodziła walka z zasadami... raczej nie miałam szans. Rafe szkolił się od bardzo dawna, świat go znał, podziwiał. Chyba nigdy nie przegrał. A przynajmniej ja nic o tym nie słyszałam.

Fighter#3: RafeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz