20. Była dziewczyna, obecna kochanka, przyszła zbyt ładna partnerka sparingowa

1.7K 98 14
                                    

Sydney

- Jesteś gotowa, Sydney?

Czy byłam? Sama nie wiedziałam. Teraz, gdy stałam przed Jasonem i mieliśmy trenować, cofałam się myślami dwa dni wstecz. I przypominał mi się dzień, w którym Rafe zabrał mnie do pewnego magazynu przygotowanego pod treningi bokserskie, lecz opuszczonego. Było dość fajnie. Nawet przywiózł prowiant i siedzieliśmy tam niemal cały dzień. I tylko trenowaliśmy, uczył mnie. Zero seksu, całowania, czy niezobowiązującego macania. Sam trening, który miał mnie wzbić na wyżyny. Zresztą wtedy Rafe napomknął coś o tym, że Jason rozważał wystawienie mnie na turnieju sparingowym, ale musiałabym walczyć z kobietami z dużo większym doświadczeniem. Może mogłam wykazać się większą siłą, lecz one walczyły dłużej. Sama nie wiedziałam, czy byłabym na to gotowa.

Nie chciałam już więcej rozmyślać o Butlerze, bo to wcale nie wychodziło mi na dobre, więc wróciłam spojrzeniem do trenera. Miałam po prostu uderzać, a jakby coś mnie zblokowało.

- Jeśli chcesz, to wyskoczę po prostu załatwić coś na mieście, a w tym czasie zjawi się tu Rafe, i będziemy mogli kontynuować. Może do tego czasu jakoś się ogarniesz.

- Rafe?- pomrugałam zaskoczona.- Przecież nie miał dzisiaj zaplanowanego treningu. Czemu niby miałby się pojawić?

- Rozmawiałem z nim z rana przez telefon. Pytał czy z tobą trenuję, a kiedy potwierdziłem, to zapytał czy może wpaść.- Jason wzruszył ramionami.- Zgodziłem się. Może i się nie trawicie, ale z doświadczenia wiem co potrafi Rafe, a jego rady mogłyby ci pomóc.

Tak, nie musisz mi tego mówić. W końcu już od jakiegoś czasu ze mną trenuje. I idzie mi dzięki temu lepiej. Powinieneś to zauważyć.

- Jasne.- wymruczałam, po czym wykrzywiłam usta w grymasie.- Jeśli ty wolisz, to możemy poczekać. Bo mi tam wszystko jedno czy dupek się zjawi, czy też nie. Mam to w głębokim poważaniu.

- Oczywiście.- uśmiechnął się sarkastycznie.- No to jeszcze poczekamy. Postaram się wrócić za niedługo. Gdyby Rafe zjawił się wcześniej niż o piętnastej, to wtedy do mnie dzwońcie.

- Jak chcesz.- przewróciłam oczami ostentacyjnie.- Może w ogóle się nie pojawi.

- Przyjdzie, wiem o tym.

Nie chciałam mieć takiej nadziei, ale w sumie... trochę miałam. I to mnie kurewsko przerażało, a także napawało czymś, czego jeszcze nie umiałam zdefiniować.

**

Zaraz po zeskoczeniu z ringu przysiadłam na ławce po turecku. Obserwowałam innych ludzi, którzy przyszli tu po to by poćwiczyć. Miałam chwilę dla siebie, nikt niczego nie oczekiwał, nie musiałam stosować się do poleceń. Co jakiś czas zerkałam w kierunku drzwi, zastanawiając się czy zaraz nie zobaczę wchodzącego Rafego, bądź Jasona, który jednak się rozmyślił i postanowił zostać. Nic takiego się nie wydarzyło w czasie tych co najmniej piętnastu minut, przez które wypalałam dziurę w drzwiach. I jednak mogłam trzymać się spokoju. Bo nagle zaczęły się dziać rzeczy, których na początku nie rozumiałam, a także nie miałam na nie większego wpływu.

Pojawiła się przede mną niczym gradowa chmura. Ja jedynie w zwolnionym tempie przeskanowałam jej ciało, po czym spojrzałam na wykręconą w grymasie złości twarz. Rozwiane włosy, bardzo mocny makijaż i ubrania, które więcej odsłaniały niż zakrywały.

- Mamy do pogadania, mała suko.- warknęła, a ramiona splotła na klatce piersiowej.

Jeśli dzięki temu chciała wyglądać groźnie czy wzbudzać jakiś szczególny respekt, to musiałam ją rozczarować. To mnie nie przerażało, a jedynie dezorientowało. Do tego gdy się podniosłam, ponieważ przeszkadzało mi, że ta paniusia nade mną górowała, ona odskoczyła jak oparzona. Jakbym miała ją uderzyć bez powodu i właśnie tu i teraz rozkwasić nos.

Fighter#3: RafeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz