19. Nadal będę przychodziła

1.6K 95 8
                                    

Rafe

- Możemy porozmawiać?

Nawet na nią nie spojrzałem. Jedyne na co byłem w stanie się zdobyć, to ostentacyjne przewrócenie oczami. Znajdowałem się na uboczu, czekałem na Leo i Jasona, którzy zawzięcie o czymś dyskutowali w biurze tego trenera, a z nudów ładowałem w worek. Skończyłem się już rozciągać, dzisiaj mieliśmy trenować do zbliżającego się sparingu. Sparing miał się odbyć w Vegas, a ja zamierzałem być na tyle dobrze przygotowany żeby to wygrać. Do tego Jason coś powiedział, że jeśli Sydney mu zaimponuje, to może wystawi ją do kobiecego sparingu. Chciałem zaprotestować, ponieważ dla mnie to było za wcześnie. Nie znała się aż tak by wpychać ją na ring z jakąś profesjonalną zawodniczką. Niestety nie mogłem zbytnio podważać opinii trenera. Nikt zresztą nie wiedział o naszych osobistych treningach, na których pokazywałem jej jak wykorzystać technikę. I tak musiało pozostać.

A teraz, kiedy chciałem zostać na moment sam, to akurat ona musiała mi się tu napatoczyć. Skrycie liczyłem, że nigdy więcej nie będę musiał jej oglądać, skoro pracowała na drugiej siłowni Jasona. Tymczasem znowu się pojawiła, a ja nawet nie chciałem patrzeć. Już samo brzmienie głosu tej kobiety wyprowadzało mnie z równowagi. Czasami dochodziłem do granicy, którą pragnąłem przekroczyć, pragnąłem się na niej konkretnie wyżyć. Nic z tego, kurwa, nie mogłem dawać mojej byłej nawet minimalnej satysfakcji.

Pieprzona Lexy. Pieprzona manipulatorka i niszczycielka marzeń. Cholerna suka bez serca, która zawsze myślała wyłącznie o sobie. Podczas gdy siebie trzymała na piedestale, innych spychała do rangi robaków.

- Rafe, popatrz na mnie.

Spierdalaj, suko. I już ci mówiłem, żebyś mnie tak nie nazywała. Za chwilę mogłem zrobić coś, czego wcale bym nie żałował, ale by mnie za to posadzili na dołku. A jakoś mi się nie uśmiechało tkwicie za kratkami. A przez nią zawsze byłem zmuszony do złych rzeczy. Może nie na samym początku, kiedy to jeszcze byliśmy w związku i dobrze się dogadywaliśmy. Nawet jeśli z perspektywy czasu teraz potrafiłem dostrzec wiele drobiazgów, które wtedy nie miały dla mnie znaczenia. Jak to, że zawsze robiłem co chciała. Krytykowała mnie, mówiła co robić, jak robić, mówiła o swoich potrzebach, ale moje miała za nic. I potem to, co przesądziło o wszystkim. Ona czy boks. Jeśli myślała, że ją kochałem, to najzwyczajniej w świecie była głupia i ograniczona. A boks kochałem całym sobą, odkąd tylko rozpocząłem trenowanie. Mój wybór wydawał się wręcz oczywisty. Mimo to, rzucenie mnie przez pieprzony telefon to cios poniżej pasa. Mogła się, kurwa mać, wypchać. Wiedziałem czego chciałem od życia, a takich jak ona- a nawet o wiele, wiele lepszych- było na pęczki. I teraz to już nie miałem pojęcia co w ogóle mi się w niej podobało, dlaczego chciałem związać się akurat z Lexy.

- Nie zachowuj się jak dziecko, błagam cię. Pogadajmy.

Teraz to się dopiero we mnie zagotowało. Przestałem uderzać, krew już nie szumiała w uszach, i odwróciłem się do niej z impetem. Zacisnąłem mocno usta, w oczach płonął żar, i mała brakowało by doprowadziło to do wybuchu. Ramiona mi się trzęsły, oddychałem przez nos, a bicepsy mocno napiąłem.

- Ja się zachowuję jak dziecko?!- warknąłem.- Mam ci przypominać jak mnie rzuciłaś, dlaczego to zrobiłaś, i że zachowałaś się wtedy jak zwykła gówniara?! Gówniara, która nie umiała stanąć ze mną twarzą w twarz by coś obgadać. Ale wiesz co? Może to i dobrze. Teraz nikt mnie nie ogranicza, a seks z tobą też nie był jakiś wystrzałowy. Tylko tak strasznie mi przykro, że twoja była, najlepsza przyjaciółka Amelia, koniec końców wybrała pieprzenie się ze mną, zamiast przyjaźni. Uroczo, co nie?

- Co?- otworzyła szerzej oczy.- Tak, nie przyjaźnię się już z Amelią, bo... bo po prostu tak wyszło. Jednak nie miałam pojęcia, że z tobą sypia.

Fighter#3: RafeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz