Rozdział trzydziesty czwarty

3K 103 19
                                    


Istnieje przesąd, że po czterech sekundach cisza staje się niezręczna... I chyba tym razem tak właśnie było. Cała sala w napięciu wpatrywała się w Ginny. Uśmiechy jej rodziców z sekundy na sekundę stawały się coraz bardziej wymuszone, a miny jej braci coraz bardziej niepewne. Zgromadzeni w Wielkiej Sali powoli zaczęli zdradzać oznaki zniecierpliwienia. Dlaczego panna Weasley jeszcze nie odpowiedziała Wybrańcowi, który w tak uroczysty sposób postanowił jej się oświadczyć przy całej szkole? I na co ona tak właściwie czeka?

– Ginny? – szepnęła nerwowo jej matka.

Ruda wpatrywała się w Pottera z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Hermiona zwróciła swoją uwagę na Diabła, który wyglądał, jakby ledwo hamował się przed wybuchnięciem krzykiem. Draco i Pansy siedzący po jego obu stronach patrzyli na niego z lekkim niepokojem, bowiem doskonale wiedzieli, co zaraz może się stać...

– Ja... nie... nie wiem – wyjąkała wreszcie Gin.

Kilka osób wyraziło swoje szczere zdziwienie taką odpowiedzią, ale uśmiechnięty dyrektor postanowił znów zabrać głos:

– Panna Weasley jest pewnie zaskoczona tak nieoczekiwanymi oświadczynami, dajmy jej więc chwilę na zastanowienie. Harry, zabierz ją, proszę, do sali obok. Porozmawiajcie na spokojnie, a was, moi drodzy, zapraszam na kolację.

Od razu rozległ się gwar rozgadanych uczniów. Każdy chciał skomentować to, co właśnie się wydarzyło. Hermiona zauważyła, jak Harry prowadzi Ginny do bocznej sali, a cała jej rodzina rusza tuż za nimi, ignorując sugestię dyrektora o odrobinę prywatności dla nich...

Wszyscy powoli zasiadali na swoich miejscach, tylko jedna osoba najwidoczniej nie miała ochoty na kolację... Blaise wstał od stołu i skierował się do wyjścia. Smok, nie zwlekając ani chwili, ruszył zaraz za nim. Hermiona również postanowiła wyjść z Wielkiej Sali. W drzwiach spotkała się z Draconem.

– Pewnie idzie do dormitorium. Lepiej, żeby nie był teraz sam. Ty poczekaj na Wiewiórkę i jeśli będzie chciała się z nim zobaczyć, to wiesz, gdzie nas znaleźć... Ten Potter kompletnie skretyniał – rzucił do niej szybko, po czym ruszył za przyjacielem.

– Ale się porobiło – mruknęła Herm pod nosem, wracając do środka.

Wszyscy zasiedli już przy porozstawianych stołach, na których pojawiły się już potrawy. Spostrzegła, że przy stole nauczycielskim są już Bill z żoną i Percy, a Ron siedzi z grupką Gryfonów z ich roku. Jednak Harry'ego, Ginny, a także jej rodziców i dyrektora nigdzie nie było...

Hermiona właśnie się zastanawiała, gdzie powinna usiąść, gdy drzwi bocznej sali otworzyły się i wybiegła z nich Ginny. Była wyraźnie wściekła, jej włosy były rozczochrane, a rumieńce złości paliły jej policzki. Zanim Hermiona zdążyła się zorientować, Ruda podeszła do niej i złapała ją za rękę, po czym praktycznie wyciągnęła z Wielkiej Sali.

– Ginny... co...? – chciała zapytać Miona.

– Nienawidzę ich! Myślą, że nadal mam pięć lat czy co? Honor rodziny! Pieprzę taką rodzinę! – krzyczała Ruda.

– Spokojnie, powoli – prosiła brązowowłosa.

– Nie będę spokojna! Gdzie Zabini? Chcą, żebym wyszła za mąż? Już ja im zaraz przedstawię narzeczonego!

– Wrócił do siebie...

– Idziemy! – zarządziła Gin, po czym bezceremonialnie pociągnęła Hermionę za sobą w stronę lochów.

***

Emocje nie opadły z Ginny aż do kamiennej ściany. Obie dziewczyny, idąc tam, nawet nie pomyślały o tym, że przecież nie znają hasła do Pokoju Wspólnego Ślizgonów...

Dramione - Dwa Światy [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz