Rozdział piętnasty

3.4K 119 37
                                    


Co ty wyprawiasz dziewczyno?! To Malfoy! To jest M.A.L.F.O.Y! – krzyczała jej podświadomość, ale jakoś nie potrafiła zdobyć się na inną reakcję, niż oddawanie najsłodszego pocałunku, jakiego w życiu doświadczyła. Usta blondyna były chyba wprost stworzone do całowania, a ich właściciel był w tym naprawdę dobry... Jakaś część jej rozważała, by go odepchnąć, a druga, która właśnie wygrywała, nakazywała obejmować go mocno i rozkoszować się tym, jak wplata dłoń w jej puszyste włosy, jak całuje ją namiętnie, a jej ciało ogarnia niesamowicie przyjemne ciepło.

I tak nagle, jak wszystko to się zaczęło... Tak nagle się skończyło.

Draco oderwał się od niej gwałtownie, robiąc krok w tył. Na jego twarzy w przebłysku dostrzegła szok i niedowierzanie, a już chwilę później widziała tylko plecy Ślizgona, który prawie biegiem ruszył w stronę zamku, zostawiając ją samą sobie.

Uciekł.

Hermiona westchnęła ciężko i schowała twarz w dłoniach. Co ona, na Merlina, wyprawia? Czy naprawdę właśnie namiętnie całowała się z Draco Malfoy'em w uroczej scenerii, jaką była skałka nad jeziorem? I czy naprawdę teraz coś boleśnie ściska ją w środku z powodu świadomości, że chłopak przed chwilą praktycznie od niej uciekł?

– Ogarnij się, Granger! – poprosiła samą siebie, zaciekle walcząc ze łzami napływającymi jej do oczu.

Odetchnęła głęboko raz jeszcze i postanowiła skupić się na czymś innym. Może na przykład na tym, czy ktoś ich nie widział? To dopiero w szkole mieliby o czym gadać! Raczej nikt nie spacerował o tej porze nad jeziorem, więc pewnie ten pocałunek pozostanie tylko między nimi... Ich mała, słodka tajemnica. Słodka? Nie! O tym też lepiej nie myśleć! Jednak alternatywą był konflikt z Ronem albo problemy Harry'ego. Kiepsko... To może znów skupić się na tym, co zawsze wychodziło jej najlepiej? Na nauce! Przecież dziś opuściła kilka lekcji. Koniecznie musi to nadrobić, i to najlepiej zaraz. Pocieszając się myślą o czekającym ją zadaniu, dziarskim krokiem skierowała się z powrotem do szkoły.

***

Blaise siedział w Pokoju Wspólnym Ślizgonów i uśmiechał się sam do siebie – jak jakiś idiota – bez wyraźnego powodu. Tak przynajmniej myśleli o nim jego współdomownicy. Diabeł natomiast doskonale wiedział, z jakiego powodu się uśmiecha. Miał nadzieję, że Draco ni mniej, ni więcej tylko siedzi teraz z Hermioną gdzieś nad jeziorkiem... i... No cóż... Jego wyobraźnia była naprawdę rozbudowana, ale nie trzeba wnikać w szczegóły. Wystarczy powiedzieć, że Blaise bardzo liczył na to, że jego przyjaciel wreszcie coś zrozumiał i że wykorzysta okazję sam na sam z Gryfonką. Niestety jednak szybko musiał zweryfikować swoje przypuszczenia, widząc, jak jego kumpel wbiega do Pokoju Wspólnego, wyglądając przy tym, jakby go sklątki pogryzły.

Kilka chwil wcześniej...

– Do dupy z takim planem, Greengrass – narzekała Tracy Davis, malując swoje szponowate paznokcie na okropny karminowy kolor.

Dafne rzuciła jej niechętne spojrzenie.

– To nie moja wina, że nie wypaliło! Byłam pewna, że Smok zrzyga się z obrzydzenia na widok tego zdjęcia!

– Zabawnie było patrzeć na wasze miny, jak Draco i Blaise ją pocieszali i to przy naszym stole. Astoria prawie się udławiła bekonem, gdy zobaczyła, jak Malfoy podaje szlamie filiżankę kawy! – rechotała Milicenta.

Dziewczyny siedziały na jednej z kanap w Pokoju Wspólnym i rozmawiały nieskrępowane, ponieważ Dafne rzuciła na nie zaklęcie wyciszające. Inaczej nie mogłyby tak swobodnie plotkować o nieudanym planie upokorzenia szlamy, jako że Blaise siedział niedaleko nich, a nie chciały również wsypać się przed Pansy. Przywódczyni ich klanu była bardzo oddana Draconowi i bały się, że może mu coś wygadać.

Dramione - Dwa Światy [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz