Rozdział trzeci

3.4K 139 18
                                    


Cały tydzień był dla Hermiony jedną wielką udręką. Ron był nie do zniesienia, a już przeszedł samego siebie, gdy w czwartek nawrzeszczał na małą, pierwszoroczną dziewczynkę, tylko dlatego, że położyła niechcący książkę na jego wypracowaniu z zaklęć. Dziecko wybuchnęło głośny płaczem, a rola jej pocieszycielki przypadła oczywiście Hermionie, bo Ron burknął tylko: „Sama jest sobie winna".

Nie lepiej było z Ginny, która co wieczór przychodziła do dormitorium Herm i wypłakiwała się z powodu zachowania Harry'ego. Zbawca świata czarodziejów po swym sławetnym zwycięstwie nad siłami zła doszedł jednak do wniosku, że jest jeszcze za młody, by wiązać się na stałe. Owszem, nadal twierdził, że kocha Gin, i że to ona jest kobietą jego życia, na razie jednak miał ochotę na odrobinę rozrywki. Chciał wreszcie zaznać życia bez zmartwień i posmakować wszystkich uroków młodości. Kończyło się to jego coraz liczniejszymi romansami, co sprawiało rudej Gryfonce wiele bólu i smutku. Hermiona próbowała rozmawiać z przyjacielem, jednak brunet jej próby zazwyczaj kwitował jednym zdaniem: „Wyluzuj trochę, Miona...". Pozostawało jej więc pocieszanie Ginevry i zapewnianie jej, że Harry w końcu zrozumie, jak źle postępuje.

Jakby tych zmartwień było mało, na dodatek nauczyciele chyba się wściekli z zadawaniem prac domowych i zapowiadaniem sprawdzianów. Ledwie minęło półtora miesiąca nauki, a już wszyscy zapragnęli zrobić powtórkę materiału przed OWuTeMami, które jej grupa miała zdawać w maju. Brązowowłosa w piątkowy wieczór zawalona stosami książek i pergaminów była na skraju załamania nerwowego. Ron, który zaraz miał iść na szlaban do Snape'a, był bardzo burkliwy, więc Hermiona usilnie starała się ignorować jego marudzenie. Odetchnęła z ulgą, gdy rudzielec wreszcie opuścił pokój wspólny. Jednak ledwie on zniknął, to zaraz obok niej pojawił się drugi rudzielec – w równie paskudnym humorze. Hermiona błagała Merlina o odrobinę cierpliwości.

– Harry umawia się z Claudią Stoppler – tą pustą idiotką! Wyobrażasz sobie? – Ginny prychała jak rozjuszony kot, ale w jej oczach można było dostrzec, że cierpi.

– Nie martw się, Gin, on na pewno szybko zrozumie, jaka ona jest beznadziejna i głupia – pocieszała koleżankę.

Ruda pokiwała smutno głową.

– Masz dużo roboty?

– Ani nie mów. Do świąt się nie wyrobię z tym materiałem – jęknęła Hermiona.

– Nie mówiłaś, jak się zachowywał Malfoy, gdy zaniosłaś mu notatki?

Dziewczyna podniosła głowę, spoglądając na koleżankę ze zdziwieniem. Dopiero po chwili dotarł do niej sens jej słów. Zupełnie zapomniała o notatkach dla Ślizgona! Jak oparzona zerwała się z miejsca i zaczęła przerzucać swoją torbę w poszukiwaniu pergaminów. Sprawnym zaklęciem przekopiowała swoje zapiski z całego tygodnia i, zanim Ginny zdążyła ponownie się odezwać, ona już wybiegała z Pokoju Wspólnego w kierunku Skrzydła Szpitalnego. Miała nadzieję, że blondyn nie doniósł nietoperzowi, że nie dostał jeszcze tych notatek. Jeśli tak... to już po niej.

<><><>

Zatrzymała się przed wejściem do sali i odetchnęła lekko. Nie chciała, by Malfoy pomyślał, że pędziła tu na złamanie karku specjalnie dla niego. Przybiegła tu tak szybko tylko dlatego, że obawiała się ewentualnej kary profesora Snape'a za niewypełnienie jego polecenia.

W Skrzydle zastała Pansy Parkinson siedzącą przy łóżku blondyna i czytającą mu jakąś książkę na głos. Draco leżał wygodnie rozwalony w zielonej, zapewne jedwabnej piżamie. Ręce miał założone za głowę i sprawiał wrażenie, jakby w ogóle nie słuchał czytającej koleżanki. Po obu stronach jego łóżka stały szafki zastawione słodyczami, kartkami i kwiatkami. Widać jego psychofanki zadbały, by ich bóstwu niczego nie zabrakło.

Dramione - Dwa Światy [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz