Rozdział dwudziesty siódmy

2.9K 109 12
                                    


– O! Przepraszam. Przeszkadzam wam? – zapytała lekko speszona Pansy, widząc Malfoya śpiącego na kolanach Hermiony.

Ślizgonka uśmiechała się, ale gdzieś tam w cieniu jej spojrzenia widać było smutek... Herm poczuła się trochę głupio, domyślając się, co poczuła Parkinson, widząc ich w takiej sytuacji.

– Nie no, coś ty – odpowiedziała jej szybko.

– Mów za siebie, Granger. Ja tu usiłuję spać – wymruczał Draco, który chyba przebudził się, gdy weszła Pansy.

Jego koleżanka z domu prychnęła i wzięła do ręki otwarte pudełko fasolek wszystkich smaków. Wyjęła jedną, po czym, zgrabnie celując, trafiła nią w sam środek czoła Smoka.

– Ała! Odbiło ci, jędzo? – warknął arystokrata, podnosząc się z kolan Hermiony i rozcierając sobie obolałe czoło.

Miona nie mogła się nie roześmiać. Ślizgonka usiadła po drugiej stronie przedziału i zaczęła konsumować fasolki w oczekiwaniu, aż arystokrata się dobudzi.

– A ty co się śmiejesz, zamiast mnie bronić? – Spojrzał na Hermionę z wyrzutem Malfoy, podnosząc się wreszcie do pozycji siedzącej.

– Nie bądź już taką primabaleriną, Smoku. Mam sprawę – poinformowała Pansy.

– To może ja was zostawię – zaproponowała Hermiona, wstając.

– Nie, nie Granger. To sprawa do was obojga – wyjaśniła Parkinson z lekkim uśmiechem.

Draco i Hermiona spojrzeli na siebie zdziwieni, po czym skupili swoją uwagę na czarnowłosej.

– Jako idealny przyjaciel na pewno pamiętasz, kto ma urodziny w przyszłą sobotę? – zapytała Pansy z przekąsem.

– Eee ... eee ... Może ty? – wyjąkał niepewnie Draco.

Parkinson wzniosła oczy ku górze, jakby prosząc o cierpliwość, po czym pokręciła przecząco głową.

– No to może... Nott?

– Dobra, to potrwałoby do Wielkanocy, więc sama ci powiem. Diabeł ma w sobotę urodziny. Dotarło?

– To świetnie! Trzeba kupić jakiś prezent! – ucieszyła się Gryfonka.

– Może nowy mózg? – zakpił Draco.

– Daj mu swój. I tak go nie używasz – dogryzła mu Pansy i razem z Hermioną wybuchnęły śmiechem, widząc jego oburzenie.

– Bardzo zabawne... Lepiej powiedz, czy mamy dość eliksiru na kaca, bo wiesz, jak zwykle wyglądają urodziny Zabiniego...

– Właśnie! Blaise co roku organizuje wielką imprezę, zapraszając na nią pół szkoły. Pomyślałam sobie, że w tym roku możemy mu zrobić małego psikusa! Przyjęcie niespodzianka! – zawołała z entuzjazmem Pansy.

– Niespodzianka? Mamy się schować, a potem na niego wyskoczyć, wrzeszcząc tak, by dostał zawału? – upewniał się Draco.

– Tak! Zaprosimy wszystkich na piątek do Pokoju Życzeń, więc Diabeł niczego się nie będzie spodziewał! Ty zatrzymasz go w dormitorium albo w jakiejś innej części szkoły, a my wszystko przygotujemy i potem go tam przyprowadzisz! Co wy na to?

– Świetny pomysł! – odezwała się Miona.

– Dziecinne, ale to w końcu Diabeł – dzieciak numer jeden – burknął Draco.

– Czyżbyś mu zazdrościł? – zapytała Pansy.

– Nie martw się. Na twoje urodziny możemy zorganizować prawdziwy kinderbal – pocieszyła go Hermiona ze słodkim uśmieszkiem.

Dramione - Dwa Światy [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz