Rozdział jedenasty

3.4K 121 44
                                    


– Co my wyprawiamy? – szepnęła Ginny, gdy wyszły na szkolne błonia, a dwóch ślizgońskich przystojniaków szło tuż za nimi.

Obaj znów wyglądali świetnie. Jeansy i czarny golf wspaniale leżały na blondynie, Blaise natomiast postawił na styl niegrzecznego chłopca w nadszarpanych spodniach i powycieranej katanie.

– Nie mam pojęcia – odpowiedziała zgodnie z prawdą Hermiona.

Bo, na Merlina, ona naprawdę nie wiedziała, w jaki sposób znów dała się zmanipulować Malfoy'owi!

– Może zgubimy ich gdzieś w wiosce? – zasugerowała Ginny.

– A jakie to ma znaczenie? I tak cała szkoła widziała, jak z nimi wychodzimy – mruknęła Herm.

– Hej, Granger, powiesz mi, co kanalia Ronald powiedział ci przy śniadaniu? – zapytał Draco.

Ginny zatrzymała się i odwróciła w jego stronę, gromiąc go wzrokiem.

– Uważaj, Malfoy! Mówisz o moim bracie! – ostrzegła go.

Blondyn teatralnie przewrócił oczami i westchnął cicho zniecierpliwiony. Hermiona również się odwróciła i pierwszym, co spostrzegła, była rozbawiona twarz Diabła. Chłopak mrugnął do niej łobuzersko.

– Sorry, Weasley, zapomniałem, że twój szanowny braciszek to wzór cnót i zalet. Zapytam inaczej. Granger, czy byłabyś łaskawa opowiedzieć mi, co tak intrygującego powiedział ci wspaniały Ronald W., że wyglądałaś, jakbyś miała za chwilę eksplodować? – Po tym wywodzie Ślizgona Blaise wybuchnął szczerym śmiechem.

– Ale z ciebie mówca, Smoku! – pochwalił, wciąż się naśmiewając.

– Nie twoja sprawa, Malfoy – odpowiedziała wreszcie Hermiona, musząc nad sobą panować, by też się nie roześmiać.

Tak się bowiem składało, że rechot Zabini'ego był bardzo zaraźliwy. Nawet Ginny odwróciła twarz, by ukryć swój uśmiech.

– Nie bądź taka, Granger. Przecież wiesz, że jestem...

– Jak zwykle ciekawy, co? – docięła mu Hermiona. – A mnie to, jak zwykle, nic...

– Tak, wiem, nic cię to nie obchodzi, ale może jednak...

– Nie, Malfoy! Nic ci nie powiem! – zdenerwowała się dziewczyna.

– Czy to nie słodkie, Weasley? Oni kończą za siebie zdania! Jak stare, dobre małżeństwo – zawołał uradowany Diabeł, a Gin zaczęła się szczerze śmiać.

– Zamknij się, Zabini! – warknął na niego Draco, a Hermiona poczęstowała bruneta spojrzeniem bazyliszka.

– Uważam, że to jest takie urocze, a wy pasujecie do siebie jak eliksir do kociołka. – Blaise nic sobie nie robił z ich złych min.

– Diable, ostrzegam cię! Natychmiast przestań! – powoli traciła cierpliwość Miona.

– Zamawiam! – wrzasnął Blaise, a wszyscy spojrzeli na niego jak na totalnego wariata.

– Ale co? – Zirytował się blondyn.

– Bycie chrzestnym do waszego pierwszego dziecka! – wyszczerzył się Diabeł, po czym bezceremonialnie szturchnął Ginny, która już praktycznie płakała ze śmiechu. – Ty też sobie zamów, Weasley. Będziemy razem opiekować się małym Hermionem Malfoy'em. Zobaczysz, będzie fajnie! – zachęcał ją wesoło.

Ginny, ledwo łapiąc powietrze w spazmach rozbawienia, lekko uniosła rękę.

– To ja też zamawiam – wyjęczała, ocierając łzy.

Dramione - Dwa Światy [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz