Devon

12 3 1
                                    

Ocknąłem się, kiedy koszmar nabierał akcji. Wstałem do siadu i przetarłem twarz wraz z grzywką i westchnąłem.

Od momentu zamieszkania tutaj nawiedzają mnie coraz to częstsze koszmary. Od takich spokojniejszych, po takie gdzie wiem, że jest to koszmar, ale nie mogę się z niego wybudzić.

Zamknąłem oczy, nabierając powietrze nosem i wypuszczając je przez usta. To był jeden ze sposobów, żeby wziąć się w garść i jakoś przetrwać kolejny dzień.

Wstałem z łóżka, kierując się w stronę szafy, jednak moją uwagę przykuła koperta, leżąca na biurku. Podszedłem do niego i przeczytałem tytuł. Nie kojarzyłem, abyśmy przynosili taki list z pomieszczenia liderów. Jednak w pewnym momencie przypomniałem sobie, że Night postanowiła napisać list, więc zapewne jest on jej.

Walczyłem ze sobą, czy otworzyć go i przeczytać. W końcu dałem za wygraną, więc usiadłem na krześle, wcześniej patrząc czy dziewczyna jeszcze śpi. Otworzyłem powoli kopertę tak, żeby się nie rozerwała, a potem rozłożyłem list.

Nightmare ma ładne pismo, przeszło mi przez głowę, jednak szybko skupiłem się na czytaniu zawartości listu.

Po paru minutach wpatrywałem się w list w wielkim szoku. Nie spodziewałem się, że taka osoba jak Night napisze tak mocne słowa. Czytając to, miałem wrażenie tak jakby to nie ona pisała, a jakaś osoba przed nami. Dzięki temu listowi poczułem siłę na dzisiaj, a także w moim środku zatlił się ten mały ogień nadziei, który zgasł od momentu zamieszkania tutaj.

Włożyłem list z powrotem do koperty, kierując się w końcu do szafy i wyciągając pierwsze lepsze ubrania. Szybko się przebrałem, a także pościeliłem łóżko i wszedłem z pokoju, dając Night jeszcze pospać.

Wchodząc do salonu, zauważyłem, że na zegarku widniała godzina za dziesięć szósta.

-Widzę, że nie tylko ja jestem rannym ptaszkiem. - podskoczyłem przestraszony słysząc głos Mateo. - Chłopie ty mi tutaj tylko nie padnij na zawał. - rzekł sarkastycznie, wstając z kanapy. -Ranny ptaszek czy jednak koszmary?

-To drugie bardziej - mruknąłem, podchodząc do aneksu kuchennego, żeby wziąć szklankę i nalać letniej wody. - A ty?

-Po części ranny ptaszek, po części koszmary. - mruknął chłopak rozciągając się, przez co w pewnym miejscu w jego plecach strzeliło. - Po raz kolejny śnił mi się ten sam sen o tym mieście i proza kolejny nie mogłem porozmawiać z tymi ludźmi. Nawet kiedy widziałem Alex, on mnie nie widział. Byłem dla niego duchem. -rzekł Mateo, opadają z powrotem na kanapę.

-Myślisz, że to coś może znaczyć? - spytałem się, spoglądając w okno, gdzie po raz pierwszy, od paru dni, pojawiają się prześwity promieni słonecznych.

-Moja siostra interesuję się snami i astrologią, więc mogłaby pomóc. - odparł Mateo, zamykając oczy i układając się wygodniej na kanapie. - Nie będziesz miał za złe jeśli teraz utnę drzemkę?

Zaprzeczyłem, kiwnięciem głowy, na co chłopak uśmiechnął się i po paru minutach zasnął. Spokojny oddech chłopaka przypomniał mi, kiedy musiałem pilnować Neliego, ponieważ rozchorował się na ferie zimowe, a rodzice, w tym samym czasie wyjechali na delegację. Wtedy dziękowałem, że Connor przyjechał tydzień wcześniej, bo inaczej nie dałbym radę.

Zamykam oczy, żeby sobie przypomnieć moje myśli, które miałem za dziecka, gdzie siedziałem w dużym pokoju wraz z moimi braćmi, a także mamę i moim tatą. Wiem, że minęło dużo czasu od jego śmierci, jednak tęsknota nadal, gdzieś w środku mnie, się odzywa.

-Nie mógł zasnąć - podskoczyłem po raz drugi w tym dniu, słysząc głos Theo. Popatrzyłem się w jego stronę i tak jak mogłem się spodziewać, był już ubrany w luźne, czarne spodnie i takiego samego kroju, a także koloru bluzę. Czarno-szare włosy były jeszcze wilgotne, ponieważ opadały na czoło. - Kiedy się spytałem Mateo co jest, on odpowiedział, że nawiedzają go te same sny i przez nie nie może zasnąć. - wyjaśnił, zapewne dlatego, że zobaczył mój wyraz twarzy.

ZakażeniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz