Nightmare

12 3 0
                                        

Otworzyłam oczy, spoglądając na błękit nieba. Przetarłam oczy prawą dłonią, starając się przypomnieć co dokładnie się stało i jak tutaj trafiłam. Jednak miałam pustkę w głowie. Nie pamiętałam nic.

-Długo ci zajęło obudzenie się. - nad moją głową usłyszałam chłopięcy głos. - Każda żyjąca osoba tak długo się budzi? - zapytał się głos, a ja podniosłam się do pozycji siedzącej.

Dopiero teraz zorientowałam się, że jestem ubrana tak samo, jak w dzień łapanki. Byłam zszokowana, jakim cudem znalazłam się na wzgórzu i jestem ubrana w ciuchy.

-Będziesz tak siedzieć do mnie tyłem, czy raczysz się odwrócić i ze mną porozmawiać? - zapytał się znowu głos, więc w końcu się odwróciłam.

Byłam zaskoczona, kiedy zobaczyłam, że na jednej skalę siedzi Alex - pierwszy lider miasta zakażonych.

Był to chłopak dosyć zgrabnej posturze, a także szczupły. Piaskowe, kręcone włosy opadały na błękitne i tajemnicze oczy. Był ubrany tak samo, jak zapamiętałam go ze zdjęcia. Szare, porwane dżinsy, szeroka, czarna koszulka i ciemno-dżinsowa kurtka opasana na biodrach. A także czarne trampki.

-Zaskoczone, co? - uśmiechnął się, zeskakując z skały i podchodząc do mnie.

-Jak ja się tu znalazłam? I co ty tu robisz? - zadawałam pytania, jakie przyszły mi do głowy, na co chłopak parsknął śmiechem. Umilkłam, przyglądając się Alexowi.

-Nigdy nie spotkałaś się ze zmarłą osobą we śnie? - spytał się z uśmiechem.

Dopiero teraz się skapnęłam, że to jest sen. Dlatego nic nie mogłam sobie przypomnieć, bo mój umysł odpoczywa.

-Dlaczego jesteś w moim śnie? - poprawiłam wcześniejsze pytania w jedno. Chłopak słysząc to pytanie, spoważniał, wzdychając.

-Chcę porozmawiać - wyznał, kierując się z powrotem na miejsce, skąd zaskoczył. Sama skierowałam się za nim i kiedy doszłam do skały, gdzie Alex usiadł, on pokazał palcem przed siebie. - Poznajesz to miejsce?

Odwróciłam się w stronę, gdzie chłopak pokazywał palcem i rozpoznałam miasto, które rozpościerało się przed nami.

-Miasto zakażonych - szepnęłam, a Alex potwierdził, kiwnięciem głowy.

-Tak je teraz nazywacie, - westchnął chłopak, pozwalając mi usiąść obok niego. - Kiedyś te miasto miało inną nazwę. Tętniło życiem, pozwalając nam żyć, jak normalni ludzie...

-A nie jak osoby zepchnięte na margines społeczny - dokończyłam za niego. Chłopak zaczesał włosy do tyłu, przyglądając się że smutkiem na swoje miasto.

-Jak to w ogóle się stało? - spytałam się, podciągając nogi do torsu i kładąc brodę na jednym kolanie.

-Chodzi ci, jak zakazili całe miasto, bez poinformowania innych ludzi? - odparł pytaniem na pytanie, siadając tak samo jak ja, przez co pojedyncze kosmyki kręconych włosów opadły mu na oczy. Kiwnęłam lekko głową, na potwierdzenie. - Mój ojciec był znanym laborantem w naszym okręgu. Któregoś dnia dostał zlecenie z Nowego Jorku, żeby wraz z jego grupą stworzyli coś w rodzaju szczepionki, która spowoduje, że organizm ludzki będzie się szybko regenerował, jednak nie będzie nic zmieniał w genetyce. - odparł Alex, wzdychając i zamykając na chwilę oczy. - Był za bardzo głupi i zapatrzony w swoją sławę, jak i w pieniądze, żeby zauważyć, że ci ludzie dostali szybki dostęp do naszego miasta, a te szczepionki miały spowodować, żebyśmy stali się pierwszą partią królików doświadczalnych leku, który miał, w ich mniemaniu, stworzyć "nieśmiertelnych ludzi".- na ostatnie słowa chłopak zrobił cudzysłowie. - Przejęli rząd w naszym mieście w przeciągu niecałych dwudziestu czterech godzin. Nazywali siebie, grupą niosącą nową epokę, gdzie ludzie, będą nieśmiertelni. Tak naprawdę to byli psychopaci, którzy owinęli wokół palca cały rząd Stanów, przez co mogli, tak naprawdę robić co chcieli. - w trakcie opowieści Alexa, na moich oczach miasto, zmieniało się w ruinę. Stawało się takie, w jakim ja wraz z resztą mieszkam. - Wprowadzili terror i zabijali tych, którzy się przeciwstawiali ich rządom. Wtedy zaczęli nam podawać te świństwo, co nazywacie Białą Śmiercią. Ci co nie mieli tego wirusa umierali, więc po niespełna roku zostało nas milion, czyli ci, którym podali Białą Śmierć. Dodatkowo, tamci ludzie zaczęli budować mur, wokół naszego miasta, żeby ich króliki doświadczalne nigdzie nie pouciekały. Staliśmy się jak niewolnicy. - rzekł Alex i popatrzył się przed siebie, na miasto, w którym aktualnie żyję.

ZakażeniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz