~~~~
Wasz kochany cień wraca do żywych😅Witam was kochani, na wstępie przepraszam was bardzo za ponad miesięczną przerwę, ale niestety liceum nie próżnuje i nie daje chwili odpoczynku. Ale jakoś udało mi się skończyć ten rozdział i wam go wstawić.
Także mam nadzieję, że u was wszystko w porządku, no i co zapraszam do czytania oraz życzę spokojnego dnia❤
Wasza Shado
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Czekałam, siedząc na krześle i wpatrując się w moich przyjaciół, aż wejdą do pokoi i zamknął za sobą drzwi. Dopiero wtedy wstałam ze swojego miejsca i skierowałam się do aneksu kuchennego, żeby zrobić miętowej herbaty Justinowi. Taką samą robiła mi moja babcia za każdym razem, kiedy miałam problemy z żołądkiem. Pamiętam, że jak pierwszy raz mi ją podała, to schowałam się pod kocyk, z którego nie chciałam wyjść. Dopiero kiedy babcia powiedziała, że da mi mniejszą ilość, zgodziłam się wychylać główkę, a jak spróbowałam, to od razu wzięłam kubek, w którym była reszta zawartości ciepłego naparu. Moja babcia widząc to, śmiała się z mojej reakcji, po spróbowaniu herbaty. Uwielbiałam jej śmiech, był szczery, anielski i taki czuły.
Teraz sobie te chwile przypominając, zaczęłam nucić sobie melodię ulubionej piosenki babci, którą zawsze śpiewała mi, kiedy zaplatała mi włosy. Zaparzyłam dwa kubki i odwróciłam się w momencie, kiedy Justin usiadł przy wyspie kuchennej. Wyglądał jeszcze gorzej niż wtedy, jak uratowaliśmy go od śmierci z rąk tamtych ludzi. Twarz miał bladą i wychudzoną, wory pod oczami pokazywały, że przez ostatnie dni nie spał. Włosy w artystycznym nieładzie, stały w każdy możliwą stronę, a część z nich opadała na zielone oczy, w których biło zmęczenie. Siedział skulony i co jakiś czas drżał, nawet jak nałożył na siebie szeroką bluzę. Żal mi było go, widząc w jakim stanie teraz się znajduje. Wiedziałam jednak, że okazywanie współczucia albo litości nie zawsze pomaga, a część ludzi się przez to wkurza, więc nic nie mówiłam, tylko podałam mu kubek z zaparzoną herbatą miętową i usiadłam naprzeciwko niego.
-Jakim cudem nadal jesteś tu ze mną, wiedząc, że wyrządziłem wam tyle złego? - spytał się, patrząc na mnie swoim spokojnym wzrokiem, który krył cierpienie.
-Nie nazywaj człowieka potworem, nie znając jego przeszłości. - odpowiedziałam ze spokojnym uśmiechem i upiłam łyk ciepłego napoju. - To nie jest twoja wina, że znajdujemy się w takim miejscu i w takim momencie. Nawet jeśli jesteś spokrewniony z osobą, która nam to zrobiła, nie powinieneś się obwiniać, bo nie miałeś na to wpływu. - wyjaśniłam, obserwując jak Justin drżącymi dłońmi podnosi kubek i zaczyna powoli sączyć napar. Czekałam w ciszy, czy chłopak postanowi dalej prowadzić ze mną rozmowę, czy jednak mnie zignoruje i informując tym samym, że chce zostać sam na sam ze swoimi myślami. Nie chciałam się narzucać, ponieważ wiedziałam, że z osobami, które przeszły dużo w ciągu jednego dnia, powinno się obchodzić tak jak z porcelaną - ostrożnie, żeby nie pękła. Dlatego spokojnie w ciszy czekałam na to, co Justin zadecyduje.
Nie musiałam jednak długo czekać, bo chłopak po wypiciu paru łyków herbaty, nadal trzymając w dłoniach kubek, popatrzył się na mnie, mówiąc:
-Jesteście jednymi z nielicznych ludzi, którzy nie odwrócili się ode mnie w momencie, kiedy dowiedzieliście się kim tak naprawdę jestem. Dziękuję. - na jego twarzy pojawił się zmęczony uśmiech. Był on szczerzy i możliwe, że rzadko gości na bladej twarzy starszego ode mnie chłopaka. Nie przeszkadzało mi to i także uniosłam kąciki ust ku górze. - Mógłbym się ciebie o coś zapytać? - zadał niepewnie pytanie, a w głosie dało się usłyszeć nutkę zawahania.
-Już zadałeś - odparłam rozbawiona, kiedy na twarzy Justina pojawiło się zakłopotanie. - Spokojnie, możesz pytać.
-Czemu pomagasz? - kiedy to pytanie padło z jego ust, nie spodziewałam się, że właśnie takie usłyszę. Nikt nigdy nie kierował takich słów do mnie, "Czemu pomagam?". Nie zastanawiałam się nad tym dogłębniej, ale teraz jak usłyszałam to pytanie zaczęłam rozmyślać nad odpowiedzią.
CZYTASZ
Zakażeni
Science FictionRok 2048 - rok, w którym zostaje podany lek do testów miliona małych dzieci, żeby sprawdzić,czy dzięki niemu będą odporne na wszelakie choroby cywilizacyjne. Niestety testy się nie powiodły, przez co utworzył się w organizmach testowanych wirus, o n...