Kiedy doszliśmy do muru, Oliver stał już ze swoimi ludźmi. Był ubrany tak samo jak wczorajszego wieczoru, jednak z tą różnicą, że miał na sobie czarny długi płaszcz.
Podeszliśmy parę kroków i stanęliśmy w bezpiecznej odległości, żeby w razie czego nie zostać za szybko zabitym.
-Widzę, że jednak mnie nie wystawiliście. - rzekł Oliver, robiąc parę kroków w naszą stronę tak, żeby wyjść przed swoich ludzi. - Kopę lat kuzynie. - uśmiechnął się przyjacielsko do Jacka, który stał obok mnie.
On widząc jego uśmiech, warknął pod nosem, jednak nic nie odpowiedział. Zwróciłem wzrok w jego stronę, jednak szybko popatrzyłem w drugi bok, ponieważ poczułem, jak Night gwałtownie się porusza.
-Nie radziłbym ci mnie atakować. - odparł Oliver, kierując te słowa w stronę dziewczyny. - Was jest siódemka, a nas jest o trzy razy więcej. Więc radziłbym ci się najpierw zastanowić, zanim...
-A nawet jeśli Night ciebie zaatakuje, to co zrobisz? - w pewnym momencie Jack wciął się w zdanie swojego kuzyna, z niemiłym tonem głosu. - Rozstrzelasz nas? - zapytał się, kładąc nacisk na ostatnie słowo, przez co przez moje plecy przeszedł niemiły dreszcz. Popatrzyłem się na kuzyna mojego przyjaciela, z myślą, że z jego twarzy, po słowach Jacka, zniknie ten uśmiech.
Nie myliłem się po części.
Zamiast przyjacielskiego uśmiechu, pojawił się pogardliwy uśmiech, który po krótkim czasie zmienił się na poważną minę, co nie zwiastowało nic dobrego.
-Myślisz, żebym zastrzelił syna mojego ojca chrzestnego? - zapytał się i podszedł dwa kroki do przodu. Jack widząc to, postąpił tak samo, przez co, teraz wyglądało to jakby dwóch liderów różnych gangów starało się zawrzeć porozumienie.
-Z tobą wszystko jest możliwe - mruknął obojętnie Jack, krzyżując dłonie na klatce piersiowej. - Jakoś nie miałeś problemu rozszarpania faceta przed moimi oczami, kiedy byłem mały.
Na te słowa poczułem, jak Night się wzdryga. Sam czułem ścisk w żołądku, kiedy chłopak to powiedział, chociaż słyszałem to drugi raz.
-Miałem ku temu powód. A nie moja wina, że chciałeś iść ze mną. - odparł obojętnie Oliver.
-Mogłeś mi przynajmniej zabronić. - rzekł mój przyjaciel lekko podniesionym tonem. - Przecież wiesz, że nic bym moim rodzicom nie powiedział.
-Ale wolałem mieć świadka. - starał się tłumaczyć spokojnie Oliver, ale po Jacku mogłem się spodziewać, że on tego tak spokojnie nie zostawi.
-Sześciolatka na świadka, kurwa sześciolatka?! Czy ty w ogóle wtedy myślałeś? - krzyknął Jack i podszedł bliżej swojego kuzyna, na co jego ludzie szczęknęli bezpiecznikami w swoich karabinach. Chciałem podejść do chłopaka, jednak on wyczuwając to, pokazał mi otwartą dłoń, zakazują mi podejścia.
To miała być rozmowa pomiędzy Jackiem, a Oliverem.
-A czy ty kiedykolwiek pomyślałeś czemu zabiłem tego człowieka? - spytał się Oliver, nadal łagodnym tonem, że aż sam byłem w szoku, że nadal nie wybuchł, od naporu słów swojego młodszego kuzyna. - Bo od tamtego momentu ani razu nie raczyłeś do mnie napisać, zadzwonić albo się spotkać, nawet kiedy byłem w twoim mieście i informowałem o tym twoich rodziców.
-Myślisz, że chciałem się spotkać z potworem? - wykrzyczał Jack i nagle umilkł, orientując się co przed chwilą powiedział. Skulił się lekko, jednak tak, żeby nikt nie widział, ale nie umknęło to uwadze mojej jak i jego kuzyna. Bał się Olivera, tak samo, jak te trzynaście lat temu.

CZYTASZ
Zakażeni
Bilim KurguRok 2048 - rok, w którym zostaje podany lek do testów miliona małych dzieci, żeby sprawdzić,czy dzięki niemu będą odporne na wszelakie choroby cywilizacyjne. Niestety testy się nie powiodły, przez co utworzył się w organizmach testowanych wirus, o n...