~~~~~~~~
Ahoj kochane duszyczki, w końcu udało mi się napisać ten rozdział. Wiem, że musieliście długo na niego czekać, ale wina jest nie tylko we mnie, ale i w moim braku czasu oraz dużej ilości materiałów w szkole. Także mam nadzieję, że rozumiecie i co, zapraszam do czytania.
PS.: Korzystajcie z ferii póki jeszcze możecie. A tym którzy zaczęli dzisiaj szkołę, to przysyłam dużo pozytywnej energii i trzymam kciuki w nowym semestrze.
~~~~~~~~~~~~
-I dobrze, o jednego psychola mniej - roześmiał się, patrząc się na dziewczynę.
Nie wiedziałem jak w tej chwili zareagować. Moje dłonie zaciskałem albo rozluźniałem raz po raz, natomiast Night nie schodziła z chłopaka, a ostrze sztyletu trzymała niebezpiecznie blisko skóry.Każdy z nas stał w ciszy, nie wiedząc co zrobić.
-Na waszym miejscu bym się nie zajmował mną, bo macie jedną ranną osobę i jeszcze jedną do odratowania. - nagle rzekł poważnym tonem głosu, co mnie zaskoczyło. - O ile cokolwiek po nim zostało do ratowania.
Na słowa chłopaka Night wyprostowała się i wolną dłonią złapała się za głowę. Nie zwiastowało to nic dobrego. On natomiast pomógł jej wstać na równe nogi, a sam otrzepał się z kurzu.
-Powiedzmy, że tej akcji nie było... - wyznał na chwilę zacinając się, jakby nad czymś myślał. - Mam dwubiegunowość, dlatego mogę się zachowywać jak dwie odmienne osoby. Ale mniejsza, ogarnijcie to co trzeba, liderzy.
Po tych słowach odwrócił się na pięcie, włożył dłonie w kieszenie i skierował się tylko dla niego znaną drogę.
Patrzyłem jeszcze chwilę w jego postać, zastanawiając się co przed chwilą się tutaj wydarzyło. Chłopak przed paroma minutami zachowywał się jak jakiś psychopata, a tak na pstryknięcie palcami stał się spokojnym i poważnym nastolatkiem. Wiedziałem jak zachowują się ludzie z dwubiegunowością, jednak nigdy nie widziałem tego na żywo, aż do teraz...
-Devon - z moich rozmyślań wyrwał głos Mateo. Odwróciłem się do nich wszystkich, z wymalowanym na twarzy pytaniem. - Co robimy?
Przez pierwsze minuty nie wiedziałem o co mu chodziło, dopiero po jakimś czasie oprzytomniałem i odchrząknąłem, dając wrażenie, że się zastanawiam.
-Pójdę z Night do szpitala, a wy postarajcie się zrobić wszystko, żeby tylko nie zabili Justina. - zdecydowałem, patrząc się na każdego z naszej grupy. - Macie jakieś pytania? Nie? To nie traćmy czasu, bo i tak straciliśmy go za dużo.
Po mojej wypowiedzi rozdzieliliśmy się w dwie inne strony - ja z Nightmare do szpitala, a reszta naszej drużyny na przód miasta. W duchu modliłem się, że uda nam się odratować Justina, bo miałem wrażenie, że wie coś co nam pomoże wydostać się z tego miasta. Był kimś w rodzaju klucza, jaki przez przypadek dostaliśmy i jeśli go dobrze nie wykorzystamy, przepadnie na zawsze. A w tej chwili każda przydatna osoba czy moment jest na wagę złota i nie można tego pominąć, bo albo pójdziemy dzięki temu do przodu, albo cofniemy się i pogorszymy sprawę, a tego nie chcemy.
Przez całą drogę szedłem zamyślony, jednak patrzyłem się kontem oka na dziewczynę, ponieważ nie byłem pewny jak jej organizm reaguje na powolną utratę krwi. Jednak jak na razie wszystko było dobrze, jedynie Night trzymała się za głowę, ale szła spokojnym i równym krokiem. Nie odzywaliśmy się do siebie przez całą drogę, dopiero jak otworzyłem drzwi do szpitala, przywitała nas Sonia, która dzisiejszego dnia miała dyżur, jednak jak to nam powiedziała, że może się opiekować szpitalem, ponieważ odkąd była mała jej interesowała ją medycyna, a że jej rodzice byli lekarzami, mogła już od najmłodszych lat uczyć się tego fachu.

CZYTASZ
Zakażeni
Science FictionRok 2048 - rok, w którym zostaje podany lek do testów miliona małych dzieci, żeby sprawdzić,czy dzięki niemu będą odporne na wszelakie choroby cywilizacyjne. Niestety testy się nie powiodły, przez co utworzył się w organizmach testowanych wirus, o n...