Nightmare

126 19 22
                                    

Przekręciłam się na drugi bok, kiedy promienie słońca zajrzały do okien mojego pokoju. Przykryłam się szczelniej kołdrą, z zamiarem ponownego uśnięcia, jednak nie było mi to dane. Powodem tego była głośna rozmowa moich rodziców w kuchni.

-Czy oni kiedyś dadzą mi chodź jednego dnia spokojnie pospać i mnie nie budzić? - spytałam się, przewracając się na plecy i spoglądając tępo w sufit.

Wstaję mozolnie z łóżka, kierując się do szafy,która stoi naprzeciwko posłania. Wyciągam z niej czarne rurki z dziurami, oversize'ową, czarną koszulkę z białym smokiem na środku i w tym samym kolorze co reszta ubioru bluzę w stylu assasina. Szybko się przebrałam z piżamy i stanęłam przed lustrem, żeby rozczesać i spiąć w kitkę, powoli blaknące, niebieskie włosy.

Kiedy byłam już gotowa, przyjrzałam się swojemu odbiciu. W tafli lustra widziała chudą dziewczynę, o niskim wzroście, z szaro-błękitnymi tęczówkami, w których było widać zmęczenie. Wory pod oczami mogły być tym dobrym przykładem.

Westchnęłam, kierując się do biurka, wcześniej biorąc z wieszaka czarny plecak. Wkładam do niego szkicownik, piórnik, powerbank, aparat i portfel. Zakładam go sobie na ramię, biorąc jeszcze słuchawki i nakładając je na szyję, wychodzę z pokoju.

Mój pokój znajduje się na końcu korytarza, na drugim piętrze mieszkania. Z dołu słychać cicho grające radio i głośną rozmowę rodziców na ten sam temat co zawsze.

Praca.

Weszłam do kuchni, wcześniej w przedpokoju zostawiając plecak. Kuchnia łączy się z salonem, przez co pierwsze piętro wydaje się dużo większe niż jest.

- Coś się mówi, jak się wchodzi - rzekł mój ojciec, tym swoim zimnym tonem, którego używa, żeby, cytując go " nauczyć mnie szacunku do starszych osób ode mnie". Stanęłam do nich tyłem, nakładając jajecznicę na talerz i nalewając do kubka czarnej kawy.

- Cześć - burknęłam pod nosem, siadając przy stole, nawet nie racząc ich swoim spojrzeniem. Wiem co sobie powiecie, że nie mam szacunku do swoich rodziców. Ale zastanówcie się przez chwilę, czy byście się zachowali identycznie jak ja, gdybyście się dowiedzieli w młodym wieku, że zostaliście królikami doświadczalnymi i został wam podany lek, który spowodował, że macie w sobie śmiertelnego wirusa, który was nie zabije, ale resztę ludzi tak. I wiem, że nie powinnam być wściekła za to na rodziców, bo mogli o tym nie wiedzieć, ale prawda jest jednak inna. Oni doskonale wiedzieli o tym co robią, bo jeszcze za to dostali kasę. Są biznesmenami i mogą się o wszystkim dowiedzieć jako pierwsi.

- Twoje włosy nadal są niebieskie. - odparła matka, lustrując mnie swoim oceniającym wzrokiem. - Wiesz, że przez to możesz zostać wyrzucona ze szkoły.

- Ale jak narazie są wakacje i nie muszę ich z powrotem przefarbować na czarny. - mruknęłam, patrząc się na rodzicielkę obojętnym wzrokiem.

Sprawę odnośnie przefarbowania włosów na niebieski był omawiany przynajmniej raz dziennie, najczęściej przy śniadaniu. Jeszcze przed zakończeniem roku, założyłam się z przyjaciółką o to, że która będzie miała wyższą średnią, wybiera drugiej kolor do przefarbowania włosów. Koniec końców miałyśmy takie same średnie, więc we dwie poszłyśmy do fryzjera. Kath wybrała mi kolor ciemno-niebieski, a ja jej fioletowy. Przez ten pomysł, tego samego dnia, miałam kłótnie z rodzicami.

- Jednak miej na uwadze to, że nie chodzisz do liceum dla dzikusów, tylko do elitarnej szkoły. - oznajmił chłodno ojciec.

"Wolałabym chodzić do normalnego liceum, niż do tego co chodzę teraz" - pomyślałam, biorąc łyk kawy.

Po krótkiej wymianie zdań, zapadła cisza. W duchu modliłam się, żeby rodzice nie zaczęli jakiegoś innego tematu, po którym skończyłoby się kłótnią. Jednak moje błagania nie zostały wysłuchane.

ZakażeniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz