Nightmare

9 3 0
                                        

~~~~
Witam, witam

W końcu do was wracam, ale tylko na krótko niestety. Ogrom nauki powoduje, że nie mam czasu na pisanie. Ale jako, że dzisiaj jest Wigilia, to moim prezentem dla was jest ten rozdział.

Także życzę wam spokojnych, ciepłych i spędzonych w gronie najbliższych Świąt, a także szampańskiego Sylwestra.

~~~~~~~~

Kiedy Oliver wraz z Devonem zniknęli za drzwiami naszego pokoju, ja wróciłam do reszty, przyłączając się do rozmowy, która trwała w najlepsze.

Tego dnia kuzyn Jacka przyszedł z Marcusem - tym samym chłopakiem, którego poznaliśmy po raz pierwszy. Jak się okazało był on moim rówieśnikiem i chodził do tej samej szkoły, ale do równoległej klasy. W trakcie dyskusji dowiedziałam się czemu nigdy go nie zobaczyłam na szkolnych korytarzach. Powodem było to, że od samego początku zaczęcia nauki w tej szkole Marcus wpadł w niewłaściwe towarzystwo, przez co sporo wagarował, ale także nie wychylał się z tłumu, ponieważ nie chciał wpaść w kłopoty, jak już ich miał sporo.

Jednak co mnie najbardziej zdziwiło to było to, jak powiedział, że miał możliwość zapoznania się z nami, jednak z niej nie skorzystał, ponieważ z powodu swoich znajomych wykreował wokół nas opinię "ludzi elity". Dlatego trzymał się jak najdalej od nas, a kiedy mieliśmy obok siebie lekcje, to jedynie przyglądał się nam z niepewnością.

Dopiero po tej rozmowie zrozumiałam, że przez wypowiedzi swoich znajomych tworzymy fałszywe opinie od innych. Takie opinie potem zniechęcają do tych osób, a co za tym idzie brak znajomości w różnych kręgach ludzi. Jesteśmy zaszufladkowani do danej kategorii i niestety z tego nie da się uciec, nawet jeśli by się chciało. Ludzie jak coś ustalą, to trzeba poświęcić dużo energii i czasu, żeby wytłumaczyć im, że są w błędzie, nie dostając w międzyczasie po głowie, że "na siłę" chcemy zmienić ich zdanie. Jednak są zawsze jakieś szanse, że dana osoba zmienia zdanie na nasz temat. Co prawda wiąże się to z zaangażowaniem obu stron...

Tak rozmyślając nawet nie zauważyłam, że wyłączyłam się z rozmowy. Dopiero kiedy Lily szturchnęła mnie, zrozumiałam to, więc przeprosiłam i popatrzyłam się na nich z nadzieją, że ktoś mi powie pokrótce ile mnie ominęło.

-Marcus się ciebie o coś pytał - rzekła Lily, wiedząc, że żaden z chłopaków nie raczy mi powiedzieć. Popatrzyłam się na chłopaka, czekając na jego pytanie.

-To bardziej było do każdego, ale chciałem, żeby wszyscy na nie odpowiedzieli.- wytłumaczył się szybko, na co łagodnie się uśmiechnęłam. - Czy to prawda, że nawet jeśli zostaliście zepchnięci przez innych na margines społeczny, to i tak nie poddajecie się i walczycie dalej?

-Nie mamy innego wyboru - odparłam na szybko, przez co wszyscy zwrócili na mnie wzrok. - Gdybyśmy się na starcie poddali nie byłoby nas tutaj, gdzie jesteśmy. Każdy dzień, który przetrwaliśmy daje nam możliwość szybszego powrotu na wolność. Nawet jeśli jest ciężko...

-Możemy liczyć na siebie nawzajem. - końcowe zdanie dokończył Jack, co mnie zaskoczyło. - Pochodzimy z różnych miast, dorastaliśmy wśród różnych ludzi i mamy inne wartości, ale jednak tym wszystkim jakimś sposobem dopełniamy się.

-Wow - wyrwało się Marcusowi, patrząc na nas z uśmiechem. - Jesteście grupą ludzi, z których reszta powinna brać przykład.

-Prawdziwe oblicze ludzi poznajemy w trudnych chwilach. - zacytował Theo. Kojarzyłam skądś ten cytat, jednak nie mogłam sobie przypomnieć. Chciałam się zapytać go skąd to zdanie pochodzi, jednak nie zdążyłam, ponieważ za moimi plecami dało się usłyszeć otwieranie drzwi mojego pokoju.

ZakażeniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz