4. Tygrys w klatce

1K 73 6
                                    

Drew

- Długo jeszcze będziesz to robić? Dekoncentrujesz mnie, stary. A już szczególnie wtedy, gdy się tak gapisz i niemal dyszysz mi w kark.

- Próbuję cię rozgryźć, okej? Nie od dzisiaj się znamy, ale pierwszy raz nie wiem o co tak właściwie ci chodzi.

Odwróciłem się z impetem w kierunku Danny'ego. Dzisiaj trenowałem sam w wydzielonym pomieszczeniu w sali treningowej. Na środku stała żelazna klatka w której obecnie się znajdowałem. Teraz jednak podszedłem do prętów i oparłem się o nie. Przyjaciel siedział obok, na kilku ułożonych na sobie materacach. Przyniósł głośnik, podłączył do niego swój telefon i puszczał różną ciężką muzykę, przy której zawsze najlepiej mi się trenowało. Tylko obecnie nie miałem pojęcia o co temu człowiekowi chodziło. Czy chciałem się dowiadywać? Z jednej strony tak, ale z drugiej wolałem nie wiedzieć co gość znowu wymyślił.

- Dobra, prosto z mostu.- westchnąłem.- O co niby ma mi chodzić?

- Mam na myśli Emery.

- Okej, tego mogłem się domyślić, ale coś więcej poproszę.- przetarłem dłonią spocone czoło.

- Nie rozumiem dlaczego nie chcesz zabawić się kosztem Luke'a, skoro on na okrągło pogrywa sobie z tobą.

- Czy ty nic nie rozumiesz, Danny? Tu w ogóle nie chodzi o tego gnoja.

- No to dobra, nic jednak nie rozumiem.

Tak, ewidentnie. Danny w ogóle nie myślał tak, jak powinien.

- Luke mam w chuju. Gdyby nadarzyła się jakaś inna okazja, wtedy zrównałbym go z ziemią, nawet poza klatką.- westchnąłem, lekko pokręciłem głową.- Jednak to, co mi proponujesz, nie jest dobrym pomysłem. I to tylko z powodu Emery, jasne? Nie zamierzam jej w żaden sposób wykorzystywać, ponieważ zasługuje na coś więcej, niż bycie kartą przetargową między bratem a mną. Poza tym niedługo będę miał super okazję żeby się na nim poważnie odegrać.

- Chodzi o walki, które mają wybić cię na szczyt listy najlepszych zawodników?

- Dokładnie. Jeśli wygram walkę z Montaną...

- Kiedy już wygrasz.- wtrącił Danny i szeroko się uśmiechnął.

- Okej. Kiedy wygram tą walkę, wtedy przejdę dalej i będą mnie czekać jeszcze co najmniej trzy. A jeśli Luke wygra wszystkie swoje walki eliminacyjne, wtedy spotkamy się w ostatecznym rozrachunku. W klatce. Widziałem rozpiski walk. Dali nas obu tak, byśmy spotkali się dopiero na końcu.

- On wygra te eliminacje. Potem będziecie walczyć. Doskonale wiesz, że jesteś jedyną osobą, której nigdy nie udało mu się pokonać.

- I to się nie zmieni. Tak więc w ten sposób go załatwię, i nie będę wykorzystywał Emery.- wzruszyłem ramionami.- Za bardzo ją lubię żeby zrobić coś takiego. Całe szczęście, że ona i McMillan są tak różni. W ogóle rodziców też nie przypomina. Sam wiesz jaki stosunek mają nasze rodziny do siebie. Tylko Emery nie pałała nigdy do nas nienawiścią, a ja ją zawsze lubiłem. Chociaż moi rodzice uważają, że wszyscy McMillanowie to krętacze bez honoru. Dlatego teraz pozwól mi się skupić na treningu, bo zamierzam wygrać wszystkie walki, żeby potem dobrać się do tego kutasa. Wiesz, tata walnął mi półtoragodzinny wykład o tym, jak to nie mam wyjścia i muszę kretyna usadzić. Żeby przestał tyle szczekać.

- Błagam cię.- Danny parsknął śmiechem.- Ta suka jedynie szczeka, ale na pewno nie gryzie. Już widzę jak leży i błaga o litość. Wciąż myśli, że w ogóle jest w stanie cię pokonać. A Ty jesteś jak tygrys w klatce. Tylko to wygląda tak, że kiedy siedzisz w środku, to jesteś bardziej dziki niż na zewnątrz. Poza klatką stajesz się potulnym barankiem.

Fighter#4: DrewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz