21. Nie chcę cię wykorzystać

1.2K 84 11
                                    

Drew

Co tu się właściwie odkurwiało? Dlaczego nie potrafiłem zrobić nic? Dlaczego moje ciało stężało, a ponadto czułem się, jakbym był wykuty z kamienia?

Nie umiałem się odezwać, jakbym kompletnie stracił zdolność mowy. Teraz nawet nie byłem w stanie spojrzeć w kierunku Piper, głównie przez to, że mój wzrok zaszedł mgłą. Już chyba od dobrych kilku minut- sam nawet nie wiedziałem- nie mrugałem. A to może dlatego, iż mnie wcięło, nie wiedziałem w jaki sposób zareagować, ponieważ w najgorszych koszmarach nie spodziewałbym się takiego obrotu spraw. I wcale nie chodziło o sam charakter rewelacji, jaka właśnie na mnie spłynęła, nigdy w życiu. Chodziło bardziej o kobietę- moją cholerną byłą dziewczynę!- która znajdowała się przede mną. Teraz, gdy w końcu udało mi się zaszczycić ją pustym, nieco zobojętniałym spojrzeniem, nawet się nie uśmiechała. Jakby to ją przytłaczało. Wcale mnie to nie dziwiło. Sam czułem się tak... nie potrafiłem tych uczuć nawet zebrać. Nie byłem w stanie opisać tego, co właściwie się ze mną w tym momencie działo. A serce na moment stanęło.

Więc od początku. Sam fakt posiadania dziecka nie był dla mnie czymś strasznym, nie o to chodziło, że wyparłbym się malucha. Chodziło raczej o kobietę z którą miałbym to dziecko, a do której nie zamierzałem już wracać, nawet z takiego powodu. Ani przez chwilę nie przeszło mi przez myśl, że moglibyśmy znowu być razem. Mimo wszystko mnie zraniła, a ja nie byłem w stanie wybaczyć zdrady. Nigdy.

A teraz, gdy tak dłużej się nad tym zastanawiałem, a dodatkowo patrzyłem Piper w oczy, coś bardzo powoli zaczynało do mnie docierać. I musiałem wydusić z siebie przynajmniej jedno słowo, zamiast tylko się tępo w nią wpatrywać. Chociaż przez dłuższy czas tylko otwierałem oraz zamykałem usta, niczym ryba wyrzucona na brzeg.

Uniosłem dłonie i zaklaskałem teatralnie, zaraz na wysokości twarzy kobiety.

- Świetnie. Gratulacje dla tatusia w takim razie. Mówiłaś mu już, czy to ja jestem tym szczęśliwcem, który dowiedział się pierwszy? McMillan na pewno będzie wniebowzięty, że tak się zabawił, że aż zrobił ci dzieciaka.- uśmiechnąłem się cierpko.- Teraz będziecie mogli na luzie pobawić się w jedną, wielką, nie do końca pewnie szczęśliwą rodzinkę. Zdrówka życzę i przede wszystkim cierpliwości dla maleństwa, skoro będzie miało takich starych.

- O czym ty do mnie mówisz, Drew? To nie jest dziecko Luke'a.

- Nie?- zaplotłem ramiona na piersi, po czym westchnąłem cicho.- Z kimś jeszcze się puszczałaś za moimi plecami? Jeśli tak, to proszę cię, Piper, oszczędź mi tych historyjek.

- Jest twoje.- wysyczała.- A z Lukiem to był tylko raz.

- Jak widać, w zupełności wystarczył. Niech bardziej się zaznajomi z zastosowaniem prezerwatyw. Nie uwierzę, że ja jestem ojcem. Ostatni raz bzykaliśmy się jakieś trzy miesiące temu.

- Dlatego czas się zgadza. Poza tym my się nie zabezpieczaliśmy.

- Jak nie? Cały czas byłaś na tabletkach i...

- I mogłam raz czy dwa zapomnieć.- wydukała.

Zaśmiałem się pusto w przestrzeń. Nie wiedziałem co teraz powiedzieć. Pewne było jedno. Już się na niej poznałem i nie mogłem uwierzyć jej w tym momencie na słowo. Już nigdy nie zamierzałem zaufać tej kobiecie. A teraz wyskakiwała mi z informacją o ciąży, no i liczyła, że będę się przed nią płaszczyć, że powiem byśmy do siebie wrócili i tworzyli sobie rodzinkę. To tak nie działało. A już na pewno nie ze mną, ponieważ przestałem być cholernym naiwniakiem, któremu można było wcisnąć nawet największy kit.

Fighter#4: DrewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz