Emery
W pracy starałam się nie być nazbyt rozkojarzona, ponieważ musiałam się w pełni skupić na moich pacjentach, na dzieciach, które były przecież najważniejsze. Dlatego przez większość czasu udało mi się nie myśleć o Drew, więc byłam z siebie niesamowicie dumna. Myśl o nim tylko raz pojawiła się w mojej głowie, potem szybko wyparowała, no i już nie powróciła. Tym sposobem przeżyłam dzień pracy, mogłam się zebrać by wrócić do domu. A tam czekało mnie to, co przecież obiecałam wczoraj ojcu. Rozmowa z nim. Nie miałam pojęcia o czym chciał rozmawiać, ale skoro obiecałam, to nie mogłam się teraz wymigać. Nawet jeśli padałam ze zmęczenia i piekielnie bolały mnie stopy oraz kark. Do tego głowa od natłoku myśli związanych z jedna osobą. Po wyjściu z pracy, w drodze do domu, znowu zaczęłam wspominać usta Drew na swoich. To, jak na mnie podziałały, jak się w tamtym momencie cudownie poczułam, nawet jeśli mnie wcięło, przez dłuższy nie miałam pojęcia w jaki sposób powinnam zareagować. Należało się odsunąć, nie dać mu robić czegoś takiego z moim ciałem. Czegoś takiego, nad czym nie umiałam zapanować. A te drżenia, które wtedy się pojawiły? Nadal nie wiedziałam o co chodziło z moim rosnącym pożądaniem. Kiedyś mi się podobał. Tylko wtedy byłam nastolatką, ciągnęło mnie do niego z oczywistych powodów. Tylko byłam przekonana, że to już za mną. A jednak z każdym kolejnym dniem wątpiłam w to coraz bardziej. Już całkowicie.
A kiedy dowiedziałam się czego chciał tata, o co chciał poprosić, a właściwie na mnie wymusić, zamarłam. Nie mogłam się na to zgodzić, ponieważ nawet z trudem było mi tego słuchać. Do tego czekali na mnie oboje, ojciec i matka. A jeśli chodziło rodzicielkę, to przestałam wierzyć w jej rozsądek, kiedy się okazało, że ona również uważała to za wspaniały pomysł. Byłam ciekawa czy Luke cokolwiek wiedział. Wątpiłam w to trochę, bo znając mojego brata, to na pewno nie przypadłaby mu taka intryga do gustu. Nie chciałam się mieszać w ich sprawy, nie uważałam by mnie to cokolwiek powinno obchodzić. Dlatego nie powinni mnie plątać w swoje gówno, bo miałam własne sprawy na głowie. Ważniejsze niż jakieś zagrywki na poziomie gimnazjum.
- Dobrze. No to powiedzcie co to za ważna sprawa.
Odłożyłam torebkę na stół w jadalni, a potem opadłam na krzesło. Rodzice usiedli naprzeciwko mnie. Wyglądali tak, jakby szykowała się poważniejsza, dłuższa rozmowa. Póki nie wiedziała o co chodziło, to mogłam zajmować się swoimi sprawami, ale potem po prostu oszalałam. A właściwie tylko milczałam, bo nie umiałam nic z siebie wydusić. Nie wiedziałam co, oprócz tego, że od razu musiałam odmówić. Jedyne wyjście, racjonalne. No i powinnam się głośno roześmiać, bo to zabrzmiało jak cholerny żart.
- To bardzo delikatna sprawa, Emery. A jednak uważamy, że sobie poradzisz.
- Z czym?- uniosłam brwi.
Popatrzyli po sobie, potem znowu na mnie.
- Granie czysto nie pasuje do nas, kochanie.- mama się lekko uśmiechnęła.- Nie jesteśmy głupcami. Już teraz doskonale wiemy, że Luke nie wygra tej walki z Drew.
Też miałam co do tego pewne wątpliwości, ale byłam przekonana, że mimo wszystko rodzice cały czas mocno wierzyli w umiejętności mojego brata. A jednak teraz się okazało, iż wcale tak nie było. Nie wiedziałam co myśleć. Luke zbytnio się panoszył, mniej trenował. Nie obchodziło go, że tyle razy już przegrał. Wciąż zbyt śmiało sobie poczynał, jego ego było niezmierzone, naprawdę. Tylko nie wiedziałam co mama z tatą chcieli mi teraz przekazać.
- A wiesz przecież o zakładzie. Musimy to wygrać. Po prostu musimy.- kontynuował ojciec. Zacisnęłam mocno wargi.- Luke próbuje to załatwić własnymi sposobami, które oczywiście nie zakładają treningów, więc ty, twój wkład... będziesz mogła mu pomóc.
CZYTASZ
Fighter#4: Drew
RomanceMówią: niedaleko pada jabłko od jabłoni. Jednak często zdarzają się wyjątki. Jak na przykład Drew Butler, zawsze kojarzony ze swoim ojcem, samym Rafaelem Butlerem. Mimo wszystko Drew jest inny pod niektórymi względami. Bardzo utalentowany, przyszły...