23. Teraz ani słowa

1.2K 67 9
                                    

Drew

Cholera jasna. To nie do końca tak miało się skończyć. To znaczy... byłem rozgoryczony. Może bardziej zagubiony niż sądziłem, a to tylko i wyłącznie przez sprawę z Piper. Kiedy byłem tu z Emery to nie myślałem o tym, że być może zostanę ojcem. Nie. W tej kwestii wszystko wyłączyłem, starałem się rozluźnić, ale tak samo mocno próbowałem nad sobą zapanować. Tylko ta pieprzona tama kiedyś musiała runąć. Byłem z siebie niesamowicie dumny, ponieważ i tak długo wytrzymałem. A ta posucha- pieprzony celibat- wcale nie wychodził mi na dobry. Teraz wybuchłem, bo już nie dało się powstrzymywać. Tylko niekoniecznie trzeba było odebrać Emery dziewictwo. No właśnie. W życiu bym się tego nie spodziewał. W tym jednym momencie kompletnie mnie wcięło, inaczej się tego opisać nie dało. Może nie chciałem pokazywać po sobie tego zaskoczenia, ale wątpiłem czy mi wyszło. Emery na pewno zauważyła jak zmieniła się moja postawa. Nie dało się tego przegapić.

A co myślałem teraz? No właśnie nie to, co powinienem. Moja głowa znowu popędziła w rejony, w których nie powinna zatrzymywać się na dłużej. Kiedy leżałem z zamkniętymi oczami, to pod powiekami widziałem twarz Piper. Widziałem ją w momencie, w którym mnie informowała o ciąży. A potem ja, nie mogący w to uwierzyć. Bo nie mogłem wierzyć byłej dziewczynie na słowo. Przestałem jej ufać. Jedyne co czułem do tej kobiety to nienawiść, ogarniająca mnie wściekłość. Zdradziła mnie, bzykała się z Lukiem, który ewidentnie lubił resztki po mnie, więc nie było szans bym uwierzył, że to moje dziecko. Mój wróg plasował się na podium w tym konkursie na tatuśka roku. A ja miałem ważniejsze rzeczy na głowie. Nie chciałem by to zabrzmiało źle. Gdyby się jednak okazało, iż to moje dziecko- w co jakoś nie chciałem wierzyć- to bym się go nie wyparł. Nie jestem takim człowiekiem, nawet by mi to przez myśl nie przeszło. Jednak nie mogłem kłamać i mówić, że teraz byłbym na to gotowy. Na ten obecny moment z ojcostwem mi nie po drodze. Czy kiedykolwiek umiałbym się zdobyć na taki krok? Może. Nie umiałem na to odpowiedzieć znajdując się w obecnym położeniu. Może wciąż zachowywałem się pod wieloma względami jak dzieciak. W takim razie jakim cudem miałbym zajmować się taką małą istotką? Zrobić to jedno, żaden wyczyn. Jednak wziąć za to dziecko odpowiedzialność... to już zupełnie coś innego. To po prostu COŚ WIĘCEJ. A ja już wolałem stać na ringu i obijać mordy, nawet jeśli ostatnio robiłem to chyba tylko dla rodziców, a boks powoli przestawał sprawiać mi jakąkolwiek radość.

Teraz chciałem na moment oderwać myśli. Dość rozwodzenia się nad tą cholerną Piper, która powinna zniknąć z mojego życia. Dość myślenia o tym, że być może zrobiłem jej dziecko. Chociaż większe prawdopodobieństwo, że to Luke, a ja nie powinienem się niczym martwić. Koniec z ględzeniem. Może wkrótce trzeba będzie do tego wrócić, kiedy już się okaże, iż możemy zamieść sprawę pod dywan. Ale teraz? Nie, to jeszcze nie ta chwila. Więc mogłem na jakiś czas wyłączyć negatywne myślenie, a tym samym skupić się na czymś innym. Na czymś o niebo przyjemniejszym.

Przekręciłem nieznacznie głowę i poprawiłem się na granatowej poduszce, a kołdrę bardziej naciągnąłem na biodra. Jednak i tak byłem okryty jedynie do połowy, zupełnie tak, jak Emery. Uśmiechnąłem się bezwiednie kiedy się poruszyła i wymamrotała coś niezrozumiałego pod nosem. Owszem, nie powinienem się z nią bzykać. A czy tego żałowałem? No skąd! Było przyjemnie, nawet bardzo. Teraz gdy zamykałem oczy to odtwarzałem wszystkie te momenty z wczoraj. Bo tak, było już rano, a promienie słońca dostawały się do mojej sypialni przez niedosunięte zasłony. Uniosłem się nieznacznie, a łóżka jak zwykle zaskrzypiało pod ciężarem mojego ciała. Tak. Moje wyro można było otwarcie nazwać najmniej dyskretnym na całym świecie. Nie chcę wiedzieć co sobie myślą sąsiedzi za każdym razem jak uprawiam seks. Nawet pewnie gdy się w nocy przewracam- co zdarza mi się notorycznie- to myślą tylko o jednym. W sumie nie dziwię im się. Pewnie sam miałbym brudne myśli nawet częściej niż Danny.

Fighter#4: DrewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz