Drew
Coraz ciężej mi się oddychało. Już sam nie wiedziałem co za to odpowiadało, ale – oczywiście niestety – czułem się fatalnie. Miałem dosłownie trzy minuty do ogarnięcia się. Potem miałem zostać wywołany by zmierzyć się z tym, co tym razem stawiało przede mną życie. Nawet nie pomyślałem o rezygnacji, ale musiałem jedno przyznać. Nigdy wcześniej się tak nie stresowałem przebiegiem tego spotkania. Walczyłem już z Lukiem McMillanem, do tego kilka razy, więc teraz też powinienem przebrnąć przez to gładko, a jednak... coś mnie blokowało. Wewnętrznie chyba, już sam nie wiedziałem. Serce przestawało bić, by po kilkunastu sekundach wznowić rytm i na nowo przyprawiać mnie o zawał.
Teraz zostałem sam by jakoś się wyciszyć. Miałem spore plany co do tej walki i zamierzałem wszystkie zrealizować, nawet jeśli coś nagle stanęłoby mi na przeszkodzie. Obecnie nie czułem bym miał jeszcze cokolwiek do stracenia.
Ale za to miałem do stracenia kogoś, jeślibym się w sobie nie zebrał. Po prostu... nie chciałem by ktoś decydował za mnie. Już nigdy więcej. Gdy dostanę tytuł mistrza to wtedy to zakończę, bo chyba nie tego w życiu chciałem. On tego chciał.
A ja dość późno to zauważyłem. Tyle tak przewinąłem się w tej branży, ale chciałbym spróbować czegoś innego. Musiałem na razie wygrać, bo jeśli stałoby się inaczej, to na pewno nie mógłbym się wycofać.
Zakład to zakład.
Miało się zacząć, właśnie teraz. I szczerze? Właściwie nie pamiętałem zbyt dobrze momentu w którym wszedłem do klatki. Zamknięto za mną drzwiczki, a dźwięk metalu odbijał się w mojej głowie. Tylko ten jeden detal wyrył się dość porządnie w pamięci. Potem tak tam stałem, tłum wrzeszczał, wszyscy czekali w napięciu, ja także. Gdy stanęliśmy naprzeciw siebie, wtedy dotarła do mnie powaga sytuacji. Sprawa naprawdę miała się zaraz rozwiązać.
- To będzie twój koniec, Butler.
- Siad, kundelku. Zawsze dużo szczekasz, ale gdy przychodzi co do czego, to nie ugryziesz.
- Za chwilę się przekonasz co potrafię. – warknął.
Przewróciłem oczami. Chciałem wyglądać na opanowanego. Coś mi nie pasowało w tej pewności siebie McMillana, ale w tym momencie postanowiłem go zignorować. Nie zamierzałem z nim przegrać.
- Uważaj, McMillan, tatuś patrzy. Jak przegrasz to znowu dostaniesz po mordzie. Nadal używa pięści czy może przerzucił się drewniane deski? Mocniej siądzie i zostawi ślad na dłużej.
- Zamknij się! Dojebię ci, a wtedy to twój ojciec policzy się z tobą.
- Nie sądzę. – wymruczałem. – Jak to jest być tym drugim? Nawet twój stary uważa, że to ja jestem lepszy. Gdyby było inaczej, to nie chciałby mnie wygrać w tym cholernym zakładzie. Tylko wielka szkoda, bo z tobą wygram. Jedyne co zyska, to syna nieudacznika, którego.. oh, tak. Już go ma.
Nie chciałem się z nim dłużej konfrontować, dlatego wróciłem do swojego narożnika. Wtedy moje oczy spotkały się ze spojrzeniami rodziców. Mama mocno trzymała kciuki, ojciec zaplótł ramiona na klatce piersiowej i przygryzał dolną wargą. Potaknąłem lekko, a on po chwili odpowiedział tym samym. Może pozorna postawa taty o tym nie świadczyła, ale ja swoje wiedziałem. On się naprawdę denerwował i teraz – za wszelką cenę – starał się tego nie pokazywać. Ja też nie pokazywałem własnych słabości, które niewątpliwie miałem.
A jedna z tych słabości siedziała na widowni i nie mogłem jej odszukać wzrokiem. Jeszcze nie teraz.
Sam nie wiedziałem czy powinienem to zrobić, czy to w ogóle miało jakiś sens, ale z drugiej strony nie zamierzałem się wycofywać. Za długo byłem w pewien sposób ograniczany, za długo żyłem pod kluczem czy tej złotej klatce jaką stworzyli mi rodzice. Miałem wrażenie, że nawet jeśli mnie kochali i chcieli dobrze, to przede wszystkich chcieli też mieć kolosalny wpływ na moje życie, chcieli nim za wszelką cenę kierować. A ja przecież byłem już dorosły i miałem prawo sam podejmować decyzje. Miałem prawo zajmować się tym, czym chciałem. A nie tym, czego oczekiwali, a co tylko do pewnego momentu – na samym początku – sprawiało mi frajdę. I wcześniej plan wyglądał inaczej, ale teraz obmyśliłem nowy. Może tego pożałuję, może zostanę wydziedziczony, a historia moja i Emery stanie się zupełnie taka jak Romea i Julii, ale... kurwa, musiałem to zrobić. Bo chciałem poczuć szczęście, a nie ten cholerny przymus. Pomimo słów, które niedawno padły ode mnie w stronę McMillana, nastąpiła bardzo szybka zmiana decyzji.
CZYTASZ
Fighter#4: Drew
RomanceMówią: niedaleko pada jabłko od jabłoni. Jednak często zdarzają się wyjątki. Jak na przykład Drew Butler, zawsze kojarzony ze swoim ojcem, samym Rafaelem Butlerem. Mimo wszystko Drew jest inny pod niektórymi względami. Bardzo utalentowany, przyszły...