Drew
- Zatrzymaj się.
- Nie mam ochoty gadać.
- Musimy pogadać.- nie ustępowała.
- Oh, nie wydaje mi się. Ja niczego nie muszę, Piper. Już powinnaś mnie znać na tyle, by o tym wiedzieć.
- Znam cię na tyle by wiedzieć też to, że nie jesteś w stanie obok niczego przejść obojętnie.
- Obok ciebie tak.
- A obok naszego dziecka?
Wbity nóż w serce. A potem go przekręciła. Kłamała, kurwa, kłamała. To nie mogło tak być, nigdy.
Odwróciłem się z impetem w kierunku byłej dziewczyny. Byłej, która zdradziła mnie z pieprzonym McMillanem, a teraz śmiała twierdzić, że zaciążyła właśnie ze mną. Natomiast nie zdziwiłbym się, gdyby dziecko było Luke'a. W końcu ruchał ją po mnie, a ja nie sądziłem by zaszła przed tym cudownym wydarzeniem, po którym początkowo miałem ochotę dokonać samozapłonu. Nie chciałem z nią o niczym rozmawiać i nie zamierzałem uwierzyć Piper na słowo dopóki nie pokaże mi- czarno na białym- że to ja jestem ojcem. Testy na ojcostwo mogły rozwiać wszelkie wątpliwości, czyli tak, jak się umówiliśmy. Nie wiedziałem czy trzeba będzie czekać do narodzin, czy dało się przeprowadzić testy już w momencie w którym dziecko znajduje się w łonie matki.
- Mieliśmy pogadać, coś zdecydować.- odezwała się, kiedy ja nie zareagowałem na jej ostatnie słowa.
Wciąż biłem się z myślami i czułem się fatalnie. Nachodziła mnie na siłowni kiedy miałem zaczynać trening i wisiała na mnie, kiedy nie miałem czasu na pogaduszki. Musiałem ją szybko spławić. Jeszcze zanim pojawią się Danny oraz mój staruszek. Jak najszybciej trzeba będzie to ukrócić, wyjaśnić tak wiele.
- Jedno pytanie, Piper.- uniosłem palec wskazujący.- Czy już można zrobić test na ojcostwo? Im szybciej to będzie możliwe, tym lepiej. Zapłacę za to każdą cenę, byle tylko dowiedzieć się prawdy.
- Cóż... testy są możliwe od dziewiątego, dziesiątego tygodnia ciąży, więc owszem. Trzeba by było to pozałatwiać, umówić... no wiesz.
- Okej, zrób to. Potem mi powiedz ile kasy trzeba zapłacić i kiedy będzie ci potrzebny jakiś mój włos, ślina czy inne gówno. Dostosuję się. Byle tylko to rozwiązać i byśmy mogli się na dobre rozejść.
- Ja wiem jaki będzie wynik.- odparła.- Po twoich obecnych słowach wnioskuję, że ci się nie spodoba. To twoje dziecko, Drew. Nie miałabym powodów by cię okłamywać.
- Już w nic ci nie uwierzę. A już na pewno nie na słowo. Nie uważam cię za wiarygodną, Piper. W ogóle masz cholernie niezły tupet skoro do mnie przychodzisz i masz czelność wmawiać mi takie brednie. Oczywiście, Luke cię wyruchał i już nie chce, bo zależało mu tylko na tym, by mi dopiec. Wydymał cię nie tylko fizycznie. I tak nasze drogi się rozeszły. Na twoje własne życzenie.
- Wielu rzeczy żałuję, Drew. A najbardziej właśnie tego, że mnie omamił i do niego poleciałam. Nie chciałam...
- Już mnie to nie obchodzi. Teraz nie mamy o czym rozmawiać. Doskonale wiesz czym powinnaś się obecnie zająć.
Patrzyła na mnie z pewnym żalem, ale już mnie to nie ruszało. Byłem jak kamień. Tylko tak tkwiłem, oddychałem ciężko, a przez chwilę całkowicie wstrzymałem oddech. Nie łatwo mnie było zdenerwować. Nie dało się ot tak sprawić bym wybuchł poza klatką. Trzeba było posiadać specjalne umiejętności, które mogli pozyskać jedynie nieliczni.
CZYTASZ
Fighter#4: Drew
RomanceMówią: niedaleko pada jabłko od jabłoni. Jednak często zdarzają się wyjątki. Jak na przykład Drew Butler, zawsze kojarzony ze swoim ojcem, samym Rafaelem Butlerem. Mimo wszystko Drew jest inny pod niektórymi względami. Bardzo utalentowany, przyszły...