Słońce na czystym, błękitnym niebie o poranku, kiedy ptaki śpiewają, a miasteczko dopiero się budzi - to najlepsze co może być. W tych rejonach zieleń lasów oraz zadbanych ogródków była całkowicie normalna, więc spacery o tej porze roku, również były przyjemne. I choć zdarzały się momenty, w których te piękne poranki stawały się koszmarem, to jednak natura wyrównywała ten niepewny grunt i wszystko było po staremu.
W tym momencie Harry szedł do szkoły jak każdy normalny nastolatek. Nie wyróżniał się zbytnio swoim wyglądem na tle innych, lecz o to w tym wszystkim chodziło. Im mniej wyraziście wyglądał, tym mniej problemów miał. I to nie tak, że jego życie było kłębkiem problemów, bo tak naprawdę nikt nie miał do niego żadnego problemu, jednak każdy miał problem do jego mamy, która tak jakby rządziła tym miastem.
I naprawdę nie ma nic gorszego niż obrywanie za problemy własnych rodziców, a w tym przypadku matki.
Wiele razy przychodził ze szkoły z obitą twarzą i nie były to miłe popołudnia, kiedy jego mama martwiąc się o stan zdrowia syna, również na niego krzyczała, bo Harry nigdy nie chciał mówić kto go pobił.
Odpowiedź zawsze była ta sama "mogłaś im dać po prostu spokój".
Loczek może nie był jakoś bardzo zbudowany, bo nie lubił mięśni tak szerokich, że ciężko było znaleźć normalne koszulki, jednak potrafił się bronić. A to, że nie chciał oddawać, to inna sprawa.
Doskonale pamiętał dzień, w którym razem z Liamem szli wieczorem na trening. Był to piękny wieczór, który miał być spokojny i normalny. Mieli iść na trening, posłuchać tego jak trener krzyczy na nich, a później zachodząc do sklepu i pijąc cole, mieli wrócili do własnych domów. Jednak plany pokręciły się na tyle, że Harry nie doszedł nawet na boisko, a już miał obitą twarz przez trzech chłopców, których nawet nie kojarzył. Wtedy również w twarz dostał Liam, który starał się coś zaradzić, jednak koniec końców pobiegł po chłopaków do szatni. Nim ci w ogóle zdążyli przybyć, Harry miał obitą twarz i całą resztę ciała, a jedyne co usłyszał to to, że przez jego matkę jego własny ojciec musi płacić karę za coś czego nie zrobił.
Nie pamiętał co było dalej i co robił przez trzy kolejne dni, kiedy się obudził.
Teraz Liam już mu nie pomoże, a Niall doskonale wie, że jeżeli ktokolwiek zacznie się zbliżać do Harry'ego, blondyn ma uciekać jak najdalej może.
Ludzie mają dwie twarz i nikt nie powiedziałby, że druga twarz Harry'ego jest na tyle silna i odważna, aby chronić innych. Ale czy na pewno jest tak pewna?
Obok Harry'ego przejechały te same dwa samochody, które pędziły przed siebie, a tak dokładnie do szkoły, która miała się skończyć za niecałe dwa tygodnie. Harry'ego z lekka przerażała perspektywa wyjechania z rodzinnego miasta, jednak z drugiej strony... Cieszył się z tego.
Nie chciał opuszczać rodziny i zostawić ten swój kącik, w którym żył od zawsze, lecz wyjeżdżając z Woodlands będzie miał trochę spokoju od rodziców oraz tych wszystkich osób, które go nienawidzą. Sam nie wiedział czego chce.
Bo chciał tylko wolności.
Harry wszedł do szkoły, poprawiając burze loków na głowie, które zostały rozwiane przez wiatr. Z miesiąca na miesiąc były coraz dłuższe, a on nie zamierzał słuchać mamy, która wciąż powtarzała, że ma je ściąć.
Przechodząc przez korytarz, kierował się pod salę, jednak tak naprawdę szukał zagubionego w ty wszystkim Niall'a, który nie do końca umiał się podziać w tej szkole, mimo że trochę już tam przebywał. Dlatego Harry miał nadzieję, że szybko znajdzie blondyna, bo jak z ich okropnego życia wynika - im dłużej Niall'a nie ma, tym więcej problemów robi.

CZYTASZ
Two Faces || Larry Stylinson
Fanfiction🚩PIERWSZA CZĘŚĆ TWO FACES 1/2 🚩 Kto nie miłuje, nie zna Boga, gdyż Bóg jest miłością... Piękne słowa wśród tych, którzy mają Boga w sercu. Co się z nimi stało, że nagle miłość ma swoje ograniczenia i staje się zakazem wśród tych, których miłość o...