Sen jest czymś na swój sposób dziwacznym, ale również ciekawym. Snem wypełniamy błogą i spokojną noc poprzez fantazyjną część naszej wyobraźni, która czasami płata nam figle swoimi pomysłami, zaczynającymi się od słodkich i kolorowych historii, po te bardziej mroczne i przesiąknięte wilgocią, ale jednak urozmaica nam bardzo znane krainy Morfeusza.W tym śnie pogrążona była dwójka nastolatków. To troche dziwne, że po takim czasie znaleźli się między murami szkoły, mimo że widywali się niemal codziennie. Boisko było ich miejscem, gdzie spotykali się i czasami dogryzali. To nie było miłe dl żadnego z nich, jednak dla Harry'ego o wiele bardziej. Bo kiedy Louis miał przyjaciół i nie przejmował się drobnostkami typu dogryzki ze strony Styles'a, tak Harry przejmował się nieco słowami obcych, bo przecież kiedy sam nie dajesz sobie rady, to słuchasz słów innych, bo wtedy czujemy się jakby ktoś decydował za nas i robił to w poprawny sposób, mimo że negatywy były na porządku dziennym.
Teraz, jak gdyby wyciągnięci z bajki, leżeli obok siebie w ciemnej sypialni, do której nie dochodziło słońce, gdyż zaszczycił ich deszczowy poranek. To nieco kłóciło się z tym co było kiedyś, gdyż wcześniej ledwo wypowiadali do siebie cześć, a przy brutalnych faulach na treningach, nawet nie podawali sobie dłoni na przeprosiny, a teraźniejszość była inna i na swój sposób nowa dla obu.
Harry nigdy nie miał takiej prawdziwej miłości lub bardzo dobrej przyjaźni, pomijając Niall'a, który nagle go opuścił, więc nie mógł już nazwać tego przyjaźnią, przez co nowością były te wszystkie dotyki, uczuciowe słówka czy małe czyny. Cieszył się z tej zmiany jak małe dziecko, jednak z drugiej strony był nieco zagubiony. Nie wiedział czy to przez ilość przeczytanych książek dla nastolatków, czy z intuicji, która rzadko się myliła, jednak to wszystko było cholernie dziwne i roztrajające. Naprawdę polubił Louis'a i jego drugą twarz, o której nie wiedział, ale wciąż z tyłu głowy miał złe przeczucie, którego nie cierpiał. Częściowo wiedział dlaczego takie właśnie uczucie zamieszkało w jego głowie, gdyż czuł codziennie oddech swojej matki na karku, nawet pomimo jej nieobecności.Jego całkowitym przeciwieństwem był Louis. I to nie tak, że on czuł się w tym wszystkim swojo, bo przecież też na nowo oswajał się z tym co działo się dookoła. Miał przy sobie bardzo płochliwego chłopaka, którego naprawdę zdążył polubić i czasami nawet myślał nad tym, że te zwykłe uczucie lubienia drugiej osoby, przekroczyło normalną granicę przyjaźni, ale nie robił pochopnych kroków dla samego ciebie i dla loczka, który trochę w tym wszystkim się pogubił.
Widział jego twarz, szmaragdowe oczy i pojedyncze ruchy, które sprawiały, że chciał zrobić jeden wielki krok, ale doskonale wiedział, że w ten sposób niczego nie ugra, dlatego czekał i powoli wychodził z założenia, że zauroczenie stawało się zbyt skromnym uczuciem na nazwanie tego co czuł.Otwierając powoli zaspane oczy, ujrzał to czego najbardziej pragnął. Nigdy nie sądził, że jego małe marzenia się spełnią, a teraz nie wierzył w to, jak wielkie szczęście miał mając przy swoim boku anioła z mleczną skórą. Louis nie chciał przerywać tego widoku, więc po prostu leżał, mimo że jego ciało zdążyło zdrętwieć od ciągłego leżenia na plecach z chłopakiem przyklejonym do jego boku. Wpatrywał się z bliska w pojedynczą spiralę kasztanowych włosów, lekko rozchylone malinowe usta, prosty grzbiet nosa, długie rzęsy rzucające cień na blade policzki, uwydatnione obojczyki, które zdążył pokryć widocznymi malinkami. Spoglądał na najpiękniejszą osobę jaką kiedykolwiek widział i nie rozumiał, dlaczego nie zauważył tego wcześniej. Może był zbyt zaślepiony tym co miał, bo przecież skoro miał wszystko czego pragnął, to po co mu kolejne dodatki?
Poczuł jak Harry wierci się nieco, jednak wciąż nie uchyla oczu, a wtedy Louis się uśmiechnął, bo te ciche mruknięcie z ust i zmarszczenie brwi, było cholernie urocze. Szybko jednak zmieniło się to w nagłe myślenie o tym, że oboje przyjechali do pustego domku wczoraj w nocy, a lodówka i szafki prawdopodobnie były całkowicie puste po wcześniejszej imprezie. Dlatego Louis starał się w jakiś sposób wydostać z uścisku Harry'ego, aby w momencie kiedy będzie spał, skoczyć do sklepu po produkty na cały dzień i może kilka dni po. Wtedy też nie wiedział, że Harry bardzo nie lubił jego ucieczek bez jakiegokolwiek słowa, jakby co najmniej znajdowali się na planecie bez słów i nie mogli się porozumieć w żaden sposób.

CZYTASZ
Two Faces || Larry Stylinson
Fanfic🚩PIERWSZA CZĘŚĆ TWO FACES 1/2 🚩 Kto nie miłuje, nie zna Boga, gdyż Bóg jest miłością... Piękne słowa wśród tych, którzy mają Boga w sercu. Co się z nimi stało, że nagle miłość ma swoje ograniczenia i staje się zakazem wśród tych, których miłość o...