Piątek trzynastego.Ktoś mógłby urzeczywistnić ten dzień słowami absolutnie pechowymi, mówiąc iż każdy czarny kot na drodze stał się tego dnia pechowy, a stojąca na chodniku drewniana drabina, nie stoi tam tylko dla ozdoby. Można również mówić, że deszcz spotęgował cały chłód tego dnia, aby ktoś przez przypadek otworzył parasol w pomieszczeniu.
Jednakże ten dzień był o wiele bardziej szczęśliwszy niżeli można się tego spodziewać.
Bo właśnie teraz miał rozpocząć się kolorowy dzień lata oraz długie wakacje, które w ich szkole zaczęły się tydzień szybciej ze względu na duże rewolucje w szkole. Oczywiście, wszystko zmieniało się wtedy, kiedy on opuszczał te mury na zawsze.
Harry stanął przed dużym lustrem w swoim pokoju i przyglądał się w nim przez długi czas, stojąc w czerwonych bokserkach i rozpiętej koszuli. Jednak nie ubrania były tu problemem, a kasztanowe włosy, które tego dnia nie chciały współpracować. I można było tutaj zwalić winę na ten jakże pechowy dzień, jednak czy to, że Harry'emu nie chciało się ich wysuszyć, było rzeczywiście pechem dnia trzynastego? Wątpił w to. Dlatego w miarę możliwości starał się je ułożyć kosmetykami i odrobiną wody. Widząc że zostało mu naprawdę niewiele czasu na dojechanie na miejsce, zaczął ubierać wyblakłe spodnie na długie nogi, aby zabrać się w między czasie za szukanie białych butów. Zgarnął najważniejsze rzeczy z sypialni i wyparował z niej niczym poparzony, aby wyjść z domu bez przywitania czy też pożegnania.
Wszedł do błękitnego samochodu i odpalił silnik, włączając się do ruchu i odjeżdżając z piskiem opon. Cóż, takie zachowanie zdecydowanie nie było podobne do punktualnego i poukładanego Harry'ego, jednak fakt chwilowej drzemki po budziku, był całkowicie normalny, kiedy do później nocy, a nawet wczesnego ranka, czytał kolejną zakupioną książkę. To było jego prawdziwe uzależnienie.
Jego strach skończył się w momencie, kiedy co prawda dotarł kilka minut po czasie, jednak na dziedzińcu szkolnym wciąż pałętali się uczniowie, którzy jak każdego roku umawiali się na imprezę ze względu wakacje. Harry oczywiście nie zamierzał się wybierać tam, bo wolał posiedzieć we własnym łóżku z dłonią na ustach, kiedy po raz kolejny będzie przeżywał literaturę piękną, oraz nogami opartymi wysoko na ścianie, gdyż uwielbiał tak leżeć.
Idąc przez zapełnione korytarze, czuł się bardzo nieswojo, choć częściowo zlewał ten stan, bo przecież nikt nie zwracał na niego uwagi, a o to w tym wszystkim chodziło, no nie?Przechodząc przez zapełnione mury szkoły, odczuwał lekką satysfakcję, gdyż w końcu będzie mógł oderwać się od tego marazmu, w którym tkwił. Codzienna rutyna pokazywała mu jak bardzo jego życie spadało ku upadkowi wraz z przebiegiem lat czy miesięcy. Teraz nie liczył na to, że zapatrzony w Liama Niall, podbiegnie do niego jak za każdym razem, kiedy znajdował się w szkole. Nie szukał zgubnej nadziei na ostatnie nastoletnie wakacje, które według jego samotnej wyobraźni miały być idealne i przepełnione emocjami.
Po prostu musiał polubić własną rzeczywistość.
Kiedy tylko zbędne słowa opuściły usta dyrektora szkoły, a piękne przedstawienie dla najstarszych klas skończyło się wraz z piosenką o wakacyjnym czasie i wkraczaniu w dorosłość, wszyscy opuścili szkolne mury z dzikim krzykiem, przyprawiając Harry'ego w zakłopotanie. Jasne, był tolerancyjny, ale zoo dla małp znajdowało się w sąsiednim mieście.
- Siema, mi amigo.- usłyszał za sobą Harry. Znany głos przepełniony spokojem i lekką chrypką, wydawał się dla bruneta lekkim wyrwaniem ze świata, kiedy szedł z głową w chmurach w stronę błękitnej strzały. Nie miał ochoty z nikim rozmawiać, a tym bardziej z osobą, której głos podchodził pod zbyt luzacki jak na tą porę dnia.- Hej, gdzie uciekasz?- poczuł na swoich barkach czyjąś rękę, wyprowadzając go lekko z równowagi.
CZYTASZ
Two Faces || Larry Stylinson
Fanfiction🚩PIERWSZA CZĘŚĆ TWO FACES 1/2 🚩 Kto nie miłuje, nie zna Boga, gdyż Bóg jest miłością... Piękne słowa wśród tych, którzy mają Boga w sercu. Co się z nimi stało, że nagle miłość ma swoje ograniczenia i staje się zakazem wśród tych, których miłość o...