Wracając do ich aktualnego domu, Harry nieco inaczej wyobrażał sobie ten dzień, jednak czasami wyobraźnia zbyt bardzo pozwala sobie i beztrosko robi co chce. Wszystkie stworzone plany i możliwe czyny były tylko w jego umyśle i raczej nie mogły stamtąd wyjść, kiedy brunet leżał samotnie na łóżku i wpatrywał się w kontury drzew, które lekko poruszały się na delikatnym wietrze. Deszcz lekko stukał w parapet i Harry nie był z tego powodu zadowolony, bo to pogoda zepsuła część jego planów, jednak według internetu, kolejny dzień miał być o wiele bardziej słoneczny i pogodny. Ale jemu mimo wszystko zdawało się to nie przeszkadzać.
Lubił deszcz.
Czasami bezpowrotnie wpatrywał się w krople deszczu spływające po szybie okna, na której tworzyły się niesymetryczne kółka od jego oddechu. Wtedy zapominał o smutkach i niemiłych chwilach, bo hipnotyzujący dźwięk zdawał się być uspokajać wewnętrznego ducha, których czasami drgał ze strachu przez irytujących ludzi. Tak było też tym razem. Z zamkniętymi oczami wsłuchiwał się w dźwięk kropel deszczu obijający się o parapet za oknem i zaciągał się wilgotnym powietrzem dochodzącym do niego przez otwarte okno.
Louis go tak częściowo wystawił.
Nie miał mu tego za złe, bo przecież każdy miał jakieś swoje plany, jednak odkąd wstał, Louis wpatrywał się w ekran swojego telefonu lub rozmawiał z kimś przez komórkę. Początkowo podsłuchiwał kilka zdań i znaczących wymian słów, jednak z czasem nic nie rozumiał, więc po prostu przestał to robić, uznając takie zachowanie za niegrzeczne. W ten sposób rozpakowali zakupy do odpowiednich szafek, aby na moment położyć się na kanapie przed telewizorem ze śniadaniem. Dlaczego na moment? Ponieważ telefon Louis'a ponownie zadzwonił, a on po krótkiej rozmowie przy nim, odszedł gdzieś w głąb domu, zostawiając go samego. Początkowo Harry skończył swoje śniadanie z myślą, że zaraz dołączy do niego Louis i dokończy również te swoje, aby porobić coś innego i odpocząć. Ale tak nie było.
Po piętnastu minutach Harry był znudzony i lekko wkurzony, bo jeszcze niedawno rozmawiali o tym, że będą sobie mówić wszystko, a teraz nagle Louis wychodzi do drugiego pokoju lub krótko odpowiada rozmawiając przez telefon. Wywracając oczami ruszył w stronę sypialni i wpatrywał się w stojący na komodzie zegarek, którego wskazówki w powolny sposób przesuwały się po tarczy.
Trzydzieści minut minęły mu niczym trzydzieści godzin, a każda z sekund dłużyła się niesamowicie. Po tym czasie Harry usłyszał zbliżające się do pokoju kroki, które stały się niesamowicie ciężkie dla jego uszu i ciszy, która rozgrywała niezły teatrzyk z wiatrem i deszczem za oknem. W końcu drzwi do pokoju otworzyły się, a zaraz za nimi pojawiły się wolne kroki w jego kierunku, poprzedzone głębokim westchnieniem. Brunet nie mógł być na niego zły za to co zrobił, bo mógł rozmawiać przez telefon ile tylko potrzebował, ale on czuł się tak cholernie zaniedbany i oddałby wiele, aby w tym miejscu nie było zasięgu i innych sprzętów do komunikacji z resztą świata. Potrzebował spędzić ten czas z Louisem i nie rozumiał czemu, skoro jeszcze nie weszli na jakiś wyższy poziom, ale wczorajsza noc obudziła w nim dziwne emocje, które chciał powtórzyć i poczuć po raz kolejny, i kolejny. Nie rozumiał, dlaczego grzech był dla niego przyjemny, ale przestało mu przeszkadzać takie myślenie. Chciał czegoś nowego.
Poczuł na swoim ciele ciężar, kiedy leżał na brzuchu i wciąż wpatrywał się w rutynowy ruch wskazówek zegarka, i nie mógł się nie uśmiechnąć. Ciało Louis'a niemal całkowicie przykryło to jego, obejmując je z obu stron rękoma, a głowę kładąc między jego łopatkami.
- Przepraszam, Hazz, ale zrodziło się wiele nowych problemów z pewną osobą i każdy telefon jest kierowany do mnie czego nie rozumiem, ale jednak.- powiedział trochę niewyraźnie przez policzek przyciśnięty do pleców Harry'ego. Brunet zostawił to przez chwilę w ciszy, ale potem zdał sobie sprawę z pewnej niewiadomej w tej całej wypowiedzi.
![](https://img.wattpad.com/cover/300708186-288-k66761.jpg)
CZYTASZ
Two Faces || Larry Stylinson
Fanfiction🚩PIERWSZA CZĘŚĆ TWO FACES 1/2 🚩 Kto nie miłuje, nie zna Boga, gdyż Bóg jest miłością... Piękne słowa wśród tych, którzy mają Boga w sercu. Co się z nimi stało, że nagle miłość ma swoje ograniczenia i staje się zakazem wśród tych, których miłość o...