W jednym momencie wiatr zaczął mocniej wiać, a chmury usunęły się z mocno świecącego księżyca, który obserwował wszystko z góry, choć nic nie mówił ani sugerował. Ten szczęśliwy dla wszystkich moment miał taki pozostać do momentu wschodu słońca, a nawet jeszcze kilka minut po tym. Grupa przyjaciół odpychanych od świata przez swoją zabawę oraz kilku nowych nieznajomych w ich otoczeniu miało sprawić, że wszyscy poczują się jeszcze lepiej, jednak tak nie było.
Świat po prostu dawał im piaskiem w twarz trochę bardziej niż powinien.
Harry po kilku minutach znów siedział przy ognisku i choć jeszcze przed chwilą świetnie bawili się w świetle ogniska, malutkich lampek i blasku księżyca, tak przybyli goście zbyt bardzo ochłodzili to miejsce niczym dementory pragnące ich pięknych i szczęśliwych wspomnień.
Brunet patrzył samotnie w tańczące płomienie mocno żarzącego się ognia i słuchał dźwięku palonego drewna, które pękało przez suche już sęki. Dym co jakiś czas kierował się w jego stronę, przez co zamykał oczy na pewien moment, jednak po chwili je otwierał, aby spoglądać w jeden z silniejszych żywiołów, który ogrzewał mocno twarz i zmarznięte dłonie. Można było tu mówić ekscentrycznie o przysłowiu, iż zimne dłonie mówią o tym, iż człowiek jest dobry w łóżku. Harry jednakże wolał przypowieść o zimnych dłoniach, które swój chłód zawdzięczają lodowatemu sercu.
Brzmiało równie zabawnie, lecz przykro, bo przecież żaden człowiek nie chce być brany za oziębłego.
Jego moment przetrwania w ciszy skończył się, kiedy usłyszał jak ktoś siada obok niego. Nie zwrócił na to większej uwagi, lecz po chwili melodia wychodząca z obcych ust, obudziła go. Spojrzał w bok i nie mógł nic poradzić na to, że niemal od razu chciał wrócić do domu, gdyż wszyscy mają jakieś swoje boleści, a tak się okazuje, że jedna siedziała obok niego.
Kendall spoglądała gdzieś w dal i zdecydowanie starała się zdenerwować Harry'ego, który przez chwilę wysyłał jej mordercze spojrzenie, jednak potem znów wpatrywał się w tańczące płomienie. Jego lodowate serce przesyłało do mózgu na tyle sprzeczne informację, że robiło mu się naprawdę chłodno i nieprzyjemnie.
Tak samo nieprzyjemnie jak słowa Kendall wypominająca jego błędy przeszłości. On chciał o tym zapomnieć, jednak nie mógł, gdyż to właśnie ona manipulowała słowami, a Harry się poddawał, bo był za bardzo zmęczony. Lecz w tym momencie zamiast wysłuchiwać słów natrętnej nastolatki, wsłuchiwał się w odgłos grających w trawie świerszczy i strzelającego drewna, przy tym wpatrując się w hipnotyzujące ruchy Louis'a, który trzymał na plecach Lauren, która z kolei przebijała piłkę na drugą stronę boiska. Uśmiechnął się delikatnie na ten widok, bo wolał to niżeli siedzenie w pokoju, co było dla niego nowością.
Dopiero dotyk na udzie wyrwał go z przyjemnego letargu, któremu dał się pochłonąć. Niemal od razu spojrzał w tamtą stronę i strzepnął dłoń Kendall, która stawała się coraz bardziej natarczywa.
- Nie pozwalaj sobie na za dużo.- odparł ze zmarszczonymi brwiami, spoglądając na brunetkę z ogniem w oczach, który z paleniska wskoczył do jego szmaragdowych oczu. Nie miał zamiaru ponownie bawić się w takie dziwaczne gierki.
- Jak zwykle sztywny.- prychnęła Kendall, na co Harry spojrzał na nią jak na największego kretyna świata. Nie potrzebował tutaj towarzystwa zaćpanej nastolatki, której rodzice nie zauważali przez jej liczne wybryki.
- Po prostu nie chce trzymać się blisko ciebie i twoich... kumpli.- mruknął niezadowolony i odwrócił wzrok, jednak wtedy poczuł jak dziewczyna pociąga za jego ramię i wpatruje się z agresją.
- Co jest nie tak z moimi kumplami, Styles?- zapytała z agresją, budując napiętą atmosferę wokół nich, która lekko przecinała niby idealny wieczór Harry'ego, który miał pamiętać do końca swoich dni. Bo przecież nie każdy może sobie pozwolić na takie spotkanie, gdyż najwyraźniej nie posiada aż tak dobrych znajomych. Brunet pragnął tylko raz poczuć się jak wolny ptak, który został wypuszczony z klatki.
CZYTASZ
Two Faces || Larry Stylinson
Fiksi Penggemar🚩PIERWSZA CZĘŚĆ TWO FACES 1/2 🚩 Kto nie miłuje, nie zna Boga, gdyż Bóg jest miłością... Piękne słowa wśród tych, którzy mają Boga w sercu. Co się z nimi stało, że nagle miłość ma swoje ograniczenia i staje się zakazem wśród tych, których miłość o...