Wjeżdżając na tę samą piaskową drogę między drzewami ciemnego lasu, Harry poczuł przypływ dobrej energii w swoim ciele. Niby bał się spoglądać w głąb mrocznej ciemności, która sięgała do niego metaforyczną ręką, ale z drugiej strony chętnie spoglądał w tamtym kierunku. Zawieszał wzrok również trochę wyżej, między koronami iglastych drzew, czyli tam, gdzie nocne niebo zmieszane z gwiazdami wydawało się być jaśniejsze niż całe otoczenie. Słychać było pod kołami samochodu odgłosy łamanych gałązek czy przesuwanego piachu, uzupełniając ciszę zmieszaną z kolejnym letnim hitem lecącym w radiu.
Harry wciąż jednak trzymał dłoń Louis'a na swoim udzie, jakby bał się, że ten nagle postanowi od niego uciec. Czy to było normalne? Można powiedzieć, że tak. Głowa Harry'ego szalała od nowych doświadczeń i kilku dziwnych myśli, dlatego nie dziwne, że właśnie taki mechanizm ustawił się w zagubionym umyśle. Bo w jego myślach był już pewien zakodowany system, który mówił mu właśnie w tym momencie, że niebo jest zbyt przychylne dla nich, więc prędzej czy później ich zaniepokoi.
Mina bruneta lekko spochmurniała po tej myśli, ale kim byłby, gdyby miałby nagle zniszczyć tak cudowną chwilę? Dlatego spojrzał w prawą stronę, pozostawiając jedynie swoją obecność, a odbicie twarzy na szybie chowało jego zmartwienia.
Jednak jego zmartwienie uciekło na chwilę w zapomnienie, kiedy w końcu zauważył stojący nieopodal drewniany dom, pięknie współgrający z dodatkowymi elementami poza domem oraz spokojnym jeziorem. Zahipnotyzowanym wzrokiem wpatrywał się w budynek ze wspomnieniami i nie zauważył nawet, kiedy samochód zatrzymał się, a Louis wpatruje się w jego zafascynowaną twarz. Ahh, byli tak niewinni... Noc spoglądała na nich z delikatnością i uradowaniem, bo jak można było inaczej zareagować na ten widok? Widok dwójki młodzieńców, którzy może trochę bali się tego co może ich spotkać w niedalekiej przyszłości, jednak teraz byli razem - czując i tworząc nowe uczucia.
- Mam nadzieję, że się nie rozmyśliłeś.- powiedział z lekkim śmiechem Louis, a Harry zwrócił ku niemu wzrok, wciąż zafascynowany. Wyrwał się nagle z letargu i pokręcił głową.
- Jak mógłbym się rozmyśleć? To jest naprawdę piękne miejsce.- odpowiedział, rozglądając się ponownie dookoła, choć wychwytywał wzrokiem to samo.
- A więc chodźmy. Jest już ciemno, więc najlepiej by było jakbyśmy weszli do środka i poszli spać. Jutro przed nami cały dzień. A później kolejne.- przejechał dłonią po jego udzie. Harry całkowicie zapomniał o jej istnieniu, gdyż najzwyczajniej przyzwyczaił się do jej ciężkości. - Naprawdę cieszę się, że ze mną jedziesz.- odparł po chwili ciszy, co wzbudziło w Harry'm poczucie pewnego rodzaju uznania.
- Reszta nie będzie zła, że nie zabrałeś ich?- zapytał Harry, doskonale wiedząc, że reszta przyjaciół również uwielbia ten domek, bo dzielili tu swoje wspomnienia. W pewnym sensie przyjął do swojego umysłu, iż może Louis chce spędzić ten czas tylko z nim, ale to wszystko wydawało się zbyt nierealne.
- Oczywiście, że będą. Zresztą jak zawsze. - zaśmiał się, a Harry zrobił to samo zaraz po nim.- Ale nie obchodzi mnie to w tym momencie. Te dni ciszy chce spędzić z tobą, mimo że nigdy tego nie robiłem. Dzielenie dni ciszy z kimś innym jest trochę ryzykowne.- zaśmiał się nerwowo.
- Przyjmuje ryzyko.- odpowiedział Harry, spoglądając prosto w oczy Louisa, który uśmiechnął się i pokiwał głową.
Te dni muszą być idealne. Jak oni.
Kiedy znaleźli się w ciepłym miejscu z perfekcyjnym i przytulnym umeblowaniem i udekorowaniem, niemal od razu wzięli się do uszykowania się do snu. Oboje byli zmęczeni całym dniem poprzednim i tym, który miał miejsce teraz. Ilość informacji jakie przyjmowali do siebie w ostatnim czasie, były cholernie obce dla nich, więc mili prawo, aby zabłądzić gdzieś po drodze. Ten kilka dni wspólnego spędzenia czasu może wyjść im na dobre. Wtedy wszystko może być lepsze.
CZYTASZ
Two Faces || Larry Stylinson
Fanfiction🚩PIERWSZA CZĘŚĆ TWO FACES 1/2 🚩 Kto nie miłuje, nie zna Boga, gdyż Bóg jest miłością... Piękne słowa wśród tych, którzy mają Boga w sercu. Co się z nimi stało, że nagle miłość ma swoje ograniczenia i staje się zakazem wśród tych, których miłość o...