25

24 2 0
                                    

Każda piękna bajka musi mieć jakiś swój koniec, mimo że większość opisywana jest słowami żyli długo i szczęśliwie. Jednak oni nie mieli tego zaszczytu, bo żyli jako nastolatkowie w szarej rzeczywistości.

Kilka dni ciszy minęło im szybko, lecz przyjemnie. Nie narzekali na zachmurzone niebo, które jeszcze o poranku, kiedy wynosili swoje rzeczy z domku, było słonecznie i całkowicie przejrzyście. Teraz wszystko było inne. Jakby pogoda chciała przekazać im wszystkie informacje zza lasu, jakby życie poza granicą lasu było całkiem inne.

Z uśmiechem na twarzach wyjechali spod drewnianego domku, żegnając się z miejscem, jednak wracając ze wspomnieniami. Ruszyli z cichym głosem w głowie, który mówił im, że wszystko będzie dobrze. Nic się nie zmieni prócz ich wewnętrznych przeżyć z tych kilku dni. Czuli się jakby cały świat zatrzymał się specjalnie dla nich, aby spędzili go w swoim własnym towarzystwie, w ramionach Dnia i Nocy, które spoglądały na nich z uśmiechem i rozczuleniem. Ale było inaczej. Całkowicie odmiennie.

Harry siedział ze skrzyżowanymi nogami na swoim fotelu, bardziej skierowany swoim ciałem w stronę szatyna, który ze skupieniem prowadził samochód. Brunet wciąż opowiadał mu o swojej przygodzie na wsi, kiedy bezczelna koza raczyła go ganiać po błotnistym terenie, a on wrócił w ubłoconej białek koszuli na przyjęcie urodzinowe babci, co spotkało się z radością ze strony całej rodziny, jednak wściekłością od jego matki. Louis słuchał go uważnie i niekiedy wtrącał swoje uwagi, na które Harry odpowiadał lub po prostu się śmiał.

Byli szczęśliwi, bo byli razem, i tak było im najwygodniej, lecz kto chciałby ich zrozumieć?

Droga przeminęła im bardzo miło i radośnie, zatrzymując się na stacji i tworząc kilka kolejnych i dodatkowych wspomnień do tych już powstałych. Ale wszystko co dobre w końcu się kończy.

Było koło godziny dwudziestej drugiej, gdy zajechali pod dom Harry'ego, w którym wciąż było ciemno. Nie zdziwiło go to, że rodziców wciąż nie było w domu, bo w czasie wakacji bardzo rzadko ich widywał przez wieczne wyjazdy czy odpoczynek tylko we dwoje, tak jakby Harry był dla nich wiecznym ciężarem, na który zwracają uwagę. Nie przejął się tym zbyt bardzo, odwracając się w stronę szatyna, który uśmiechnął się do niego z lekkim smutkiem, który czuli obydwaj, tak jak chłód i wilgoć tej nocy. Niby mieli zobaczyć się ponownie jutrzejszego dnia, jednak ta jednak dzieląca ich noc była dla obojga męcząca i niepotrzebna.

- Cóż, naprawdę dziękuję, że zabrałeś mnie w to magiczne miejsce jeszcze raz.- uśmiechnął się szczerze Harry, czując jak energia radości rośnie w nim stopniowo na myśl o wszystkich dobrych wspomnieniach zapisanych w jego głowie.- Mam nadzieję, że to dobrze przeniesie się na kolejne dni.- dodał.

- A ja dziękuję za to, że chciałeś ze mną pojechać. Równie dobrze mogłeś splunąć mi w twarz za to co zrobiłem przed wyjazdem. Za co przepraszam.- zaśmiał się cicho, czując się pierwszy raz tak nieśmiałym.

- Prawie już o tym zapomniałem.- wzruszył ramionami, spoglądając na skórzany drążek do zmiany biegów, na którym wisiała jedna z bransoletek Lauren, która używała tego drążka jako wieszak na swoje bransoletki.- Powinienem już iść. Jest późno, a jutro mecz, więc... Oboje musimy odpocząć.- odparł, na co Louis pokiwał powoli głową.

I choć Harry chciał wykrzyczeć w jego stronę, aby zablokował pieprzone drzwi i ruszył z piskiem opon, aby nie musiał wchodzić do piekła, do którego prowadziła betonowa ścieżka z kolorowymi kwiatami dookoła, to jednak wiedział, że to się nie uda. Nie tym razem.

Chwycił swoją torbę z tylnego siedzenia i otworzył drzwi, chcąc wyjść z samochodu, lecz wtedy poczuł na swoim ramieniu lekki ucisk. Zdezorientowany odwrócił się w stronę szatyna, jednak nie miał czasu na większe myślenie, ponieważ wszystkie złe myśli minęły, kiedy poczuł dłoń na swoim karku dociskającą jego usta do tych drugich, ostatnio bardzo dobrze mu znanych. Uśmiechnął się delikatnie podczas swobodnego pocałunku, co po chwili uczył również Louis. Wypełniali się i to było ważne.

Two Faces || Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz