~ Rozdział 21~

508 24 39
                                    

- Miałem szczęście że tu szedłem... Już rozmawiam z policją. Zaraz tu będzie. Mam nadzieje że za nim ten psychol się otrząśnie! Nic ci nie jest? Zrobił coś tobie? - widać było jak Felix był zdenerwowany.

- Ja...- byłam jeszcze zdezorientowana i wszystko mi się mieszało- nic mi nie jest.

- Jaka ulga. Boje się ciebie od teraz puszczać samej! Musimy jechać na policję gdy wolontariusze tu przyjadą. Musisz złożyć zeznania.

- Ale pojedź ze mną dobrze? Nie mów że idziesz do pracy.

- Spokojnie nie zostawię cię teraz samej.

Przesłuchanie nie trwało dość długo. Wszystko szybko się wyjaśniło dzięki monitoringu który znajdował się przy sklepie gdzie... No wiecie... Razem z Felixem wracałam właśnie do mnie. Gdy ustaliśmy przed drzwiami do mojego domu pokusiło mnie zadać to męczące mnie pytanie.

- Jak znalazłeś mnie tak szybko? Co ty tam robiłeś?

- Cóż... Nie mogę dalej zwlekać... chyba musze ci powiedzieć.

- Co się dzieje? Myślałam że nie masz przede mną sekretów...

- To dla mnie ciężkie. Nie chciałem abyś się martwiła - uniósł wzrok pełen smutku.

Patrzyłam mu prosto w oczy z ogromnym nie pokojem i niecierpliwością.

- Wracałem od psychologa. Chodzę już tam około miesiąc, jednak i tak jest trudno.

Nic nie mówiłam tylko z ogromnym smutkiem i niepokojem go przytuliłam. Nie wiedziałam jaki był powód jego wizyt, ale nie kazałam mu nic mówić. Zdawałam sobie sprawę że nie jest to łatwe.

- To przez to że mam problemy z jedzeniem. Diety doprowadziły mnie do tego stanu że często trudno mi jest cokolwiek przełknąć. Straciłem 8 kilo w tym miesiącu. Jest coraz gorzej. Ja nie daje już rady... - nie dokończył przez płacz.

Sama również uroniłam łzy. Czemu wcześniej o tym nie wiedziałam? Przecież widziałam że jest chudy. Mówiłam mu żeby więcej jadł, ale nie naciskałam na to. Gdybym zareagowała wcześniej nic by się nie działo! Czemu to ja mu nie pomogłam tylko (zapewne) Chan?! Czuje się tak cholernie winna... Mój chłopak tak cierpiał i cierpi, a ja nic o tym nie wiedziałam!

- Przepraszam, przepraszam, przepraszam - szepnęłam do siebie tuląc Lixa.

- Za co mnie przepraszasz? To nie twoja wina.

- Właśnie że moja! Gdybym wcześniej coś z tym zrobiła, byłbyś teraz szczęśliwy jak wcześniej.

- Ja jestem szczęśliwy! Jak nigdy. A wszystko dzięki tobie. Nie wiem co by było gdyby nie ty. Y/N nie poradziłbym sobie bez ciebie. Jesteś moim największym wsparciem i całym światem. To głównie dla ciebie walczę z moimi zaburzeniami.

- Razem, damy radę. Kocham cię i nic tego nie zmieni...

Tamtą noc spędziliśmy razem. Ugotowałam kolacje, a Felix ją zjadł ze smakiem, bo jak twierdził „zawsze jak był ze mną jadł dla mojego spokoju".

Rozmowa pochłonęła nas jak wattpad dzikie nastolatki i krejzi nastolatków. Konwersacja była szczera i bardzo czuła. Emocje były tak mieszane że miałam ochotę płakać i uśmiechać się jednocześnie. Mimo pięknych słów Felixa, sumienie ciągle łapało mnie za serce, jednak cieszyłam się faktem że jestem tu teraz z nim i że przełamał się mówiąc mi o tym. Czułam się tym bardzo zaszczycona.

Ta noc była dość ciężka, ale jeszcze najtrudniejszy był poranek. Praca wolała nas do siebie.

Niechęć którą czułam podczas poranku była tak wielka jak nigdy jeszcze nie zdołała być. Stres i bezradność ogarnęła mnie całkowicie. Chciałam być sama i myśleć o życiu jakie sama sobie ułożyłam poprzez moje decyzje. Ciągle miałam kłopoty, ale nic na to nie mogłam poradzić , jednak bardzo kocham mój zawód, który przyniósł mi tak wiele szczęścia. Czasami czułam się najszczęśliwszą osobą na świecie. Zawsze zastanawiałam się czy to i aby napewno nie jest sen, w końcu wszystko jest zbyt piękne.  Jednak takie momenty niszczyły mnie doszczętnie. Potrzebowałam chwili samotności i wyżalania się samej sobie...

Nie sprawdzane

~Miłość do gwiazdy~ | Lee Felix, Stray KidsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz