14

1.1K 104 2
                                    

Obudziłam się z nie wielkim bólem głowy . Kac . Mam nie wielkiego kaca . Sczęście że nie jestem zwykłym człowiekiem , bo gdybym nim była głowa by mi pękała . Coś nagle przyszło mi do głowy . Cholera ! Jak mogłam o tym zapomnieć !Lena ma za tydzień urodziny ! Sięgnełam po telefon który jak zwykle znajdował się pod poduszką i wybrałam numer Paula .
-Halo ?-Zapytał .
- Hej - Uśmiechnełam się .
-Olivia ! Hej ! - Słychać że się uśmiecha .
-Bo jest taka sprawa .Lena ma za tydzień urodziny a mnie nie będzie . Chcę żebyś kupił jej coś ładnego i ucałował mocno odemnie .
-Jeśli nie zapomnę ... Nie ruszaj tego !
-Co ?
-Nie to nie było do ciebie tylko do Eliz .
-Wiedziałam że jesteście razem !
-Dobra muszę kończyć , pa .
-Pa .
Wstałam z wygodnego łóżka i podeszłam do szafy .Założyłam czarną sukienkę z doś dużym dekoldem .Podeszłam do żędu pokoi gościnnych i zapukałam do jednego z nich po chwili usłyszałam ,, Proszę ".Bez namysłu wpadłam do pokoju . Pokuj był dość duży z słonecznie żółtymi ścianami .
-Hej .-Powiedziałam do brunetki leżącej na łużku .
-Hej . -odpowiedziała z uśmiechem .
Uśiadłam na skraju dwu osobowego łużka .
-Wstawaj .Za trzy dni będziemy mieli gości .Trzeba zacząć wszystko przygotowywać .-powiedziałam głascząc Stellę po ramieniu .
Mrukneła coś nie zrozumiale i wstała z łużka . Również wstałam i poszłam zrobić nam herbatę .
Po zjedzeniu śniadania i wypiciu herbaty przyszedł Will .
-Hej !- Przywitał się jagbyśmy byli dobrymi przyjaciułmi .
-Cześć ...-Powiedziałam trochę zdziwiona .-Dziś nie wyjdziesz nigdzie z Stellą bo jagbyś nie pamiętał ma przyjechać sfora ...
-Dobra, dobra dziś porywam was dwie .-Powiedział uśmiechając się .
To dziwne zazwyczaj się ze mną droczy albo mnie unika .
-Co?-Wydusiłam .
-To .-Uśmiechał się tak słodko ...
-Nie mogę się oddalić na więcej niż 5 kilometrów .- Zauważyłam .
-Dla tego nie idziemy daleko . -oświadczył .-No dalej , nie daj się prosić .
-Ale gdzie idziemy ?- Zapytałam.
-Nad jezioro .-Wytłumaczył.
Czemu jest taki miły ?
-Dobra .-Zgodziłam się po dłuższej prerwie .

Szliśmy już dobre dziesięć minut . Ja i Will rozamwialiśmy i o dziwo nie wydrapaliśmy sobie oczu .Stella ciągle biegała po leśnej ścieżce i zbierała liście i szyszki. Jest całkiem milo .
-Kiedy masz urodziny ?- Zapytał Will znienacka.
-Kobiecie nie wypada mówic ile ma ...
-Nie możesz być taka bardzo stara .-Patrzał na mnie tymi błękitnymi oczami a moje serce chyba przyszpieszyło .
Czekaj .
Ja się nie zakochuje !
Nie ma mowy !
-Za miesiąc mam osiemiastkę - Wyznałam .
Nowe postanowienie brzmi :
Za wszelką cenę unikaj Willa.
-Jesteś młodsza niż myślałem .-Wyznał.
-To ile według ciebie miałam lat?-Zapytałam .
-Około dwudziestu .-Wyznał a ja wpadłam w niepochamowany śmiech .
Śmiała bym się dłużej jagbynie krople desczu spadające mi na twarz .
Pogoda w zaczarowanym jest równie nie przewidywalna jak kobieta z okresem .Jescze dwie minuty temu było upalnie .
-Choź , zaraz runie jak zebra .- Powiedział .
-Jak scebra a nie jak zebra.-poprawiłam chłopaka .
-Oj tan oj tam . Chodź Stel , zaczynapadać.- Zowołał.
Zacziśmy biec . Stella była najszybsza bo jest hybrydą .Cali przemoknięci weszliśmy do mojego domu .
Śmialiśmy się w najlepsze jednak ucichliśmy widząc dość sporą grupę nie znajomych wilkołaków .Z tłumu wyszła Alex .
-Przyjechali wcześniej . - Tłumaczyła ruda .-Wiem , mieli być za trzy dni ale nie wywalisz ich teraz za drzwi .
Patrzałam na zgromadzonych .Z tłumu wyrużniał się jeden chłopak .Piękny chłopak z bląd włosami i tak zielonymi oczami . Ah ...
-Witam was w siedzibie gwiezdnej watahy .- Przywitałam wszystkich .
Czułam jak szmaragdo oki patrzy na mój dekold . Boże . Facetom chodzi tylko o jedno .
-Dzień dobry .-Powiedział blondasek .Ma ładny głos . Piękny głos . -Zgaduję że rozmawiam z Rose Brown .
-Wolę żebyście mówili mi Olivia Morgan .-Powiedziałam .
-Jestem nowym ptzywudcą watahy złotego jelenia . Mój ojciec umarł dwa tygodnie temu .-Wytłumaczył .
-Co was sprowadziło tak wcześnie ? -Zapytałam .
-Tak poprostu .-Odpowiedział .
Tak po prostu to może się zesrać .
-Aha .-Wydusiłam .
-A tak po za tym chcę pomuc ci odbić twoją siostrę .- Powiedział .
Gdy powiedział te słowa aż się wyprostowałam .
-Jak to ?- zapytałam .
-To co słyszałaś ale w zamian pragnę połączenia watah .- Wyznał .
Co ? Jak połączymy watahy to ja będę jego poddaną lub ... partnerką .
Wybiegłam z domu . Na sczęście przestało już padać ale dziwnie bo bardzo się ściemniło .

Nie wiem ile już biegnę przez las . W końcu dobiegłam do asfaltowej drogi . Dziwne . W końcu nie mogłam oddalić się od sfory na więcej niż 5 kilometrów .Zdjełam buty na obcasie i zaczełam przechodzić przez ulicę . Ni z tąd ni z owąt nadjechał srebrny samochód . Niestety nie wiem jakiej firmy bo jego karoseria wbiła mi się w brzuch .
Upadłam na ziemię jęcząc z bólu .
Co prawda tylko delikatnie mnie uderzył ale jednak bolało .
-Boże przepraszam .- usłyszałam .- Tylko nie umieraj , żyj .
- Idioto . Tu jeździ się wolniej !-wrzasnełam powoli wstając z ziemi .
Zatkało mnie.
Przedemną stał chłopak o skurze trupio bladej i delikatnie przrwionych brązowych oczach .Nie było tajemnicą że wampiry. ( takie jak on ) i wilkołaki ( Takie jak ja ) nie cierpią się i to że wampiry są szybsze . Bez trudu by mnie dogonił.
-Ty jesteś wam... - zaczełam ale mi przerwał .
- Kim do jasnej ciasnej jestem i czemu wszyscy przedemną uciekają ?
- Nie wiesz kim jesteś ?- Zapytałam .
-Tak !
Nie ukrywam, zdziwił mnie .
- Serio ? -Zapytałam bruneta.
-No przecież mówię .- jękną .- Wytłumaczysz mi ?
Kiwnełam głową i powiedziałam :
-Jeśli stawiasz whisky..

Jednak inna 1 i 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz