-Witam na moich zajęciach!- Przywitał się profesor.- Zapraszam tutaj niżej! -Zawołał do tych na końcu sali wykładowej.-Dziękuję. Właśnie tu będziemy rozgrywać scenki z sądu. Dziś zaprosiłem do nas przyjaciół ze starszego roku. Będą oni rozgrywać scenkę rozwodową i starajcie się zapamiętać...
-Nuudyy.-Jęczy szeptem Queen.-Czemu ja się na to godziłam. Jak tylko spotkam Willa to go poćwiartuję.
Nie mogłam powstrzymać uśmiechu wypływającego na moje usta. Sama też chciałam zabić Willa. Więc jednak coś , oprucz wspólnego pokoju, nas łączy.
-Panna... -Powiedział profesor wskazójąc na mnie palcem.
-Morgan.-Powiedziałam trochę wystraszona.
Profesor kiwnął głową.
-Więc panno Morgan proszę mi wymienić w pożądku alfabetycznym osoby znajdujące się na sali sądowej.-Powiedział krzyżyjąc ręce na piersi
-No więc tak: obrońca, oskarzyciel,protokolant i sędzia.-Wymieniłam.
-Nie wymieniła pani ławy przysięgłych i w nie wielu przypadkach widowni oh nie mówiąc już o funkcjonariuszu polici. Więc proszę uwarzać, panno Morgan- Powiedział złowrogo.
Już pierwszego dnia podpadłam nauczycielowi, no po prostu super. To dziwne ale poczułam zapach innego wilka. Trzeba to potem przebadać.
Lekcja trwała bardzo długo. Queen ciągle mówiła coś zabawnego a profesor patrzał na mnie ostrzegawczo.
Gdy wreście mogliśmy wyjść z sali znowu poczułam zapach wilka, tylko że nie jednego tylko całej watahy. Muszą być nieźne rąbnięci żeby studiować tazem.
Szłam spięta korytarzem razem z Queen. Jednak ona niczego nie wyczuwała. W końcu była stworzeniem baśniowym a nie legendarnym ani magicznym. Tego podziału nie pojmowałam. Stworzenia baśniowe ( Calineczka, królewna śnieżka, pinokio) zachowywały się pewniej i każde z nich było nieśmiertelne zaś stworzenia legrndarne ( smok wawelski, bazyliszek, Merlin) umierały wraz z ostatnią osobą w nie wierzącą. Magiczne stworzenia ( wampiry, wilkołaki, czarownice) najczęściej można było zabić srebrnym kołkiem który nie tylko działał tylko na wampiry.
Węszyłam i w końcu zauważyłam źrudło nie przyjemnego zapachu. Grupka ludzi patrzała na mnie zabójczo. ,, Jestem od nich silniejsza" powtarzałam w myślach ,, nic mi nie zrobią"
Wstali i zaczeli zmierzać w moim kierunku. Tak cholernie się boję! W końcu jestem na ich terytotorium! Przodem szedł wysoki blondyn- za pewne alfa- za nim szła dość spora gromadka ludzi. Trochę wyglądali jak sczeniaki idące za swoją matką. Wysoki blondyn stanął na przeciwko mnie. Wiem że jestem silniejsza - w sęsie na wyszej pozyci - a on tego niewie i zamierzam to wykorzystać jak najlepiej się da.
-Witam drogie panie!- Już w jego słowach było słychać że jest palantem.
Czemu więkrzość ładnych facetów jest albo zajętych albo są potwornymi palantami.
-Witam pana.-Powiedziałam kryjąc strach.
-Chyba się pani pomyliły miasta. Ten uniwersytet jest nasz.-Dalej używał głosu kompletnego palanta.
-Naprawdę? Jakoś nie znalazłam naklejki .- Powiedziała z jadem w głosie Queen.
-No prosze jakie mięsko się nam trafiło- usłyszałam w głowie.
Widocznie myślą że nie słyszę jak rozmawiają po ,, wilczemu". Trochę dziwna nazwa ale jak inaczej nazwać zdolność rozmawiania z kimś nie używając słów?
-Przynajmniej ma ładny tyłek.- Nie byłam w stanie rozpoznać głos ale jak bym tylko wiedziała który z nich tak powiedział to już dawno nie miał by połowy sczęki.
-Która? Świruska czy wilczyca?- Kolejna osoba się odezwała.
-Wilczyca.
Wszyatko się we mnie zagotowało. Po pierwsze mam chłopaka po drugie nie lubię jak ktoś mówi o moim tyłku!
-Przepraszam bardzo ale nie lubię jak ktoś rozmawia o moim tyłku.-Powiedziałam z jadem w głosie.
Zatkało ich. Tylko Queen patrzała na mnie pytająco.
-Z kąd ty wiesz o czym rozmawialiśmy?- Zapytał jeden z podwładnych.
-Wolał byś nie wiedzieć.- Chwyciłam Queen za rękę i skierowałam się w kierunku sali w której za 5 minut miały rozpocząć się nasze zajęcia.

CZYTASZ
Jednak inna 1 i 2
Hombres Lobo1 cz. Olivia mieszka w Los Angeles. Nie jest zwykłą dziewczynką. Jest wredna, samolubna i zawsze ma asa wrękawie. Oprucz tego od prawie 3 lat zamienia się w wilkołaka. O dziwo w pełnie księżyca nigdy się nie zamieniła. Zawsze wiedziała że to przez j...