Prolog

1.7K 47 5
                                    


Po zakończeniu trzeciego zadania Dumbledor powiedział mi że wrócę do domu przed zakończeniem roku. Nie słuchał mnie, nie dał się przekonać tylko jasno postawił sprawę mówiac ,że to dla mojego bezpieczeństwa. Za dwa dni miałem wrócić do Dursley'ów  i znowu przechodzić przez traktowanie mnie jak skrzata. Co ja im w ogóle zrobiłem , to nie moja wina że urodziłem się jako czarodziej. No ale w ich opinii byłem dziwadłem w porównaniu do mojego spasionego kuzyna, którego uważali za 8 cud świata. Wściekły wyszedłem z gabinetu dyrektora i kierowałem się do wieży gryfonów chcąc wziąć Mapę Huncwotów oraz moją pelerynę niewidkę  i zaszyć się za ich  pomocą w jakiś spokojnym miejscu. Kiedy szedłem korytarzem na 4 piętrze usłyszałem głosy moich przyjaciół kłócących się w jakieś starej klasie. Okazało się ,że Ron, Ginny i Hermiona kłócili się o coś. Wiedziałem od bliźniaków ,że obok klasy jest tajny pokój i można tam podsłuchać całą rozmowę. Wypowiadając hasło wszedłem do środka. Zdziwiłem się widząc w środku Freda i Georga. Ci odwrócili się spanikowani jak wchodziłem , ale kiedy zobaczyli że to ja odetchnęli z ulgą. Gestem pokazali mi żebym milczał i podszedł do nich. Kiedy podszedłem pokazali mi żebym był cicho i gdzie miałem stanąć aby usłyszeć i widzieć rozmowę.

Tymczasem w klasie:

Ginny: - Hermiono daj spokój. Nie udwaj że tego nie widzisz. Mamy tylko słowo Pottera ,że Sama-Wiesz-Kto się odrodził. Nie wiem dlaczego Dyrektor ,rodzice i reszta mu wierzą.

Ron:- No właśnie. Jak mogłem być tak głupi żeby mu wierzyć. Od początku ten frajer chciał tylko zdobyć sławę w tym turnieju. Jakoś nie protestował zbyt mocno kiedy go wybrali. Nie powinien się do niego odzywać po pierwszym zadaniu. 

Hermiona: - Ale to przecież  dobrze wiecie ,że jego nazwisko wrzucił do Czary ognia Barty Crouch junior. Harry nie ma tyle mocy aby złamać zaklęcia chroniace Czarę. Ron nie poznaję ciebie, przeciez wraz z Harrym jesteście najlepszymi przyjaciółmi. Co w ciebie wstąpiło?

Ron: - We mnie ? We mnie ? To raczej w ciebie. Cały czas go bronisz. Widziałaś przecież, że kiedy ten świstoklik ich zabrał Diggory żył. Równie dobrze mógł go tam zabić upozorować że walczył , samemu zranić swoją rękę i wrócić, ogłaszając ,że ten przeklęty czarnoksiężnik wrócił .

Ginny: - Ron ma rację Mionko. To wszystko jest podejrzane. Aż dziw mnie bierze że próbowałam pokochać tego palanta. Dobrze że wraca do tych mugoli bo nie wiem jak byśmy wytrzymali z nim tego lata.

Hermiona: - Jesteście wstrętni. Tego się po was nie spodziewałam

Ron: - Ale Mionko, przeciez nie ma dowodów że mówi prawdę. Powinnaś przejżeć na...

Nagle rozległ się głośny trzask. Hermiona będąc sina z wściekłości trzasnęła Rona w twarz. I to z taką siłą ,że przewrócił się na ziemię. Była jeśli w ogóle to możliwe bardziej niż wtedy  kiedy trzasnęła tą tchórzliwą fretkę Malfoy'a w trzeciej klasie. Po chwili wykrzyczała do nich:

- Ronaldzie Biliusie Weasley, Ginewro Molly Weasley. Jesteście podłymi padalcami. Takiego zachowania mogłabym spodziewać się po Malfoy'u jego przydupasach  i znacznej części mieszkańców Slytherinu ale nie po was. Udowodniłeś ,że jesteś przyjacielm Harry'ego tylko dlatego, że jest sławny i bogaty. A ty Ginni... brak mi słów na ciebie. Okazało się ,że jesteś wstrętną świnią, szmaciarą i ladacznicą. Nigdy więcej się do mnie nie odzywajcie. Zniszczyliście naszą przyjaźń. Nie istniejecie już dla mnie. 

Po czym wybiegła z płaczem , a Ron i Ginni nawet nie próbowali jej zatrzymać Oboje stali tam jeszcze chwile, narzekając jaki to niby ze mnie przyjaciel, który nigdy nie kupił im nic bez okazji,   jak mi to niby Ron zazdrości że jestem w drużynie, a Ginny na to że jestem idiotą który nie potrafi złapać aluzji, i jak ciężko będzie mnie uwieść aby zawłaszczyć mój majątek.

Po czym wyszli i skierowali się prawdopodobnie do wieży Gryffindor. Odsunołem się od ściany i spojrzałem na bliźniaków. Było widać że są w szoku. Po chwili odezwali się do mnie:

-Harry my nic ..

- ..o tym nie wiedzieliśmy.

- Przepraszamy cię za nich. Mamy nadzieję...

-że nie uważasz..

- ... całej naszej rodziny...

-... za próbujących  cię oszukać...

-... chciwych dran: - powiedzieli mówiąc jeden przez drugiego. Było widać po nich że są sa szczerzy.

-Nie - odpowiedziałem i dodałem- Nie wiem już co o tym myśleć. Jak by się głębiej zastanowić nad dotychczasowymi wydarzeniami wygląda na to ,że cały czas byłem kontrolowany. Tylko komu na tym zależy aby  mnie kontrolować ?

-Nie wiemy.  Wstyd pytać po  tym co usłyszeliśmy ale czy nie chciałbyś przyjechać do nas na wakacje? Wtedy moglibyśmy się nad wszystkim zastanowić na spokojnie. I pal licho uprzywilejowany status Gin-Gin w rodzince. Należy się jej nauczka za to co zrobiła. - powiedział Fred.

- Niestety nie mogę- odparłem - Dumbledore wysyła mnie z powrotem do Dursley'ów i mam tam spędzić całe wakacje.

- Co przecież to niesprawiedliwe Harry. Po tym wszystkim zasługujesz na normalne wakacje.

-No właśnie! Czy nasz szanowny dyrektor upadł na głowę? - powiedzieli. Następnie jeszcze o tym rozmawialiśmy przez godzinę czy dwie po czym udaliśmy się do dormitorium. Tam powiedziałem im żeby weszli do mojego pokoju, po czym dałem im moją nagrodę mówiąc im że to na ich sklep. Jak można było sie spodziewać protestowali, mówili że nie mogą tego przyjąć itd. Zgodzili się dopiero wtedy kiedy powiedziałem im żeby potraktowali to jako inwestycję w ich sklep. Po czym ustaliśmy że po wakacjach dadzą mi znać jak idzie im tworzenie produktów, jakie zdobyli kontakty, jaki  maja lokal itd. Skończyliśmy rozmowę i zdołali wyjść przed przyjściem Rona. Ten próbował ze mną rozmawiać co się stało w gabinecie Dumbledora ale zignorowałem go. Po godzinie znudziło mu się więc poszedł spać a ja w spokoju zacząłem się przygotowywać do wcześniejszego powrotu na Prive Drive. Miałem jakieś dziwne przeczucie, że Syriusz zrobi staremu trzmielowi wielka awanturę. Tylko nie wiedziałem wtedy że dołączą do niego Artur i Lupin 


Odnaleźć własną drogęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz