Rozdział 41

589 27 1
                                    


Dwa dni po podsłuchaniu rozmowy Rockstone i Malfoya Harry pod pretekstem patrolu korytarzy szedł spokonie w kierunku dormitorium krukonów. Dzieki swojej Mapie Huncwotów, wiedział, że obecnie wszyscy śpią, ale na wszelki wypadek zabrał ze sobą małą niespodziankę dla nocnych marków oraz maskę dla siebie. Nie miał zamiaru usnąć od mieszanki nasennej, którą przygotował wczoraj wieczorem i potem tłumaczyć się nauczycielom skąd się wziął w domu Revenclaw. Kiedy schował swoją mapę do kieszeni i po chwili znów podjął marsz  w kierunku wieży Ravenclaw natknął się na zdyszanego Filcha. Ten jak tylko zobaczył Harry'ego natychmiast do niego podbiegł i zażądał aby poszedł za nim.

- Co się takiego stało, że jest wymagana moja obecność? - spytał Harry

- Ktoś musi przypilnować dwójkę Weasleyów - pow. Filch

- Których? Bliźniaków? - zapytał z niepokojem Harry. Jak teraz ich jakimś cudem złapał, to szlag trafił cały plan odwrócenia uwagi od cienia.

- Nie ich. Tego z twojego rocznika i jego siostrę. Szybko, bo za chwilę uciekną. 

- No dobrze, oby to było ważne - pow. zirytowany Harry ruszając za woźnym. Jeszcze tylko problemów z tymi zdrajcami mu brakowało. 

- Jest ważne. Słyszałem jak mówili coś o zakazanych eliksirach miłości i coś jeszcze o jakiś starych zwojach oraz kliencie. Podobno mają dostać nawet eliksir prawdy. - pow. Filch człapiąc przed Harry'm.

- Do jasnej cholery to się od razu mówi. Szybko prowadź tam - pow. Harry stukając różdżką w odznakę. Później będzie się martwił ewentualnym ochrzanem od McGonagal. Jeśli jego podejrzenia, które przed chwilą pojawiły się w jego głowie są słuszne, ta dwójka spróbuje się przypodobać maniakowi dropsów, poprzez rozkochanie go, albo wrobienie w ciąże Ginny za pomocą eliksiru miłosnego, albo spróbują poznać jego sekrety. O nie, nie ma mowy aby im na to pozwolił. 10 min później dobiegli do starej klasy transmutacji na drugim piętrze i Harry ledwo powstrzymał Filcha od wpadnięcia tam i popsucia całego planu. Chwilę po tym pojawiła się zdyszana i zdenerwowana prof. McGonagal

- Panie Potter co to ma zna- chciała powiedzieć ale  Harry dał jej znać ręką aby umilkła i słuchała. Po chwili podeszła do stojących obok, lekko uchylonych drzwi Harry'ego oraz Filcha i stanęła razem z nimi. Minutę póxniej usłyszeli dźwięk zamykanego okna i drącego papieru. Następnie doszła do nich rozmowa dwójki najmłodszych Weasley'ów.

- Jesteś pewna, że mama o niczym nie wie? Nie potrzebuje kolejnej awantury jak czegoś się dowie. - pow. Ron, tak jak Ginny nie świadomy trójki podsłuchujących ich osób.

- Bądź spokojny. Nie jestem aż taka głupia, by dać się złapać. - pow. Ginny

- Cholera jasna od końca zeszłego, nie od rozpoczęcia tego cholernego turnieju wszystko się sypie. Byliśmy na jak najlepszej drodze do realizacji naszych planów, ale wszystko poszło nie tak. Kurwa mać, i jeszcze ten jebany Potter dostał w spadku dom i przez to musimy się wyrobić do Bożego Narodzenia, albo nici z planów.

- Mnie to mówisz? Gdyby nie ten turniej skutecznie usidliłam bym Pottera ale nie, jak zwykle coś poszło nie tak. Kurna, gdyby nie to, że polazł na Bal Bożonarodzeniowy z Parvati, to teraz złapałabym go na dziecko. 

- Pff... dobrze, że mama cię nie słyszy, bo dostałabyś wykład o zmarnowaniu życia.

- I kto to mówi. Sam chciałeś przelecieć tę szlamę Granger

- I przyniósłbym wstyd rodzinie, dobrze że się opamiętałem. 

Przez chwilę podczas której milczeli, było słychać szelest papieru, a potem okrzyki radości, kiedy Ron i Ginny znaleźli swoje zamówienie.

- No to teraz pogramy według naszych zasad, nie siostra?

- Absolutnie. Teraz możemy za pomocą eliksiru kontroli zmusić Pottera do przepisania majątku na mnie, a ty sobie przelecisz Granger. No dobra wkladaj te eliksiry do torby i idziemy. 

- Czekaj chwile. - odgłos szelestu papieru - No dobra jest. Nie wiem o co tu biega, ale Rockstone dobrze płaci za dostarczenie mu tych pergaminów.

- Pokazuj. Nosz w morde co to ma być? Trudniejsze to niż runy Granger.

- A co mnie to.  Najważniejsze, że dostaniemy kasę i tyle. 

- No dobrze, Idziemy.

Po chwili trójka osób za drzwiami usłyszał zbliżające się kroki. Na znak McGonagal Harry stanął na przeciw drzwi razem z Filchem i gdy po chwili drzwi otworzyły się na oścież , szybko oślepił Rona i Ginny zaklęciem racy a woźny podbiegł do nich i szybko związał im ręce. nastepnie za pomocą zaklęcia Harry, szybko odebrał im przedmioty o których mówili. Kiedy McGonagal zobaczyła eliksir, którym Ginni miała zmusić Harry'ego do przepisania na nią majatku, McGonagal ostro się wkurzyła. Zresztą to i tak mało powiedziane. Nawet Filch nigdy nie widział jej tak wściekłej. Po krótkiej półgodzinnej tyradzie, zostali zaprowadzeni do szkolnego aresztu, skąd rano mieli się udać do gabinetu dyrektora. Na ich szczęście, starego Trzmiela nie było w szkole gdyż wybył do Stonehenge w celu spawdzenia pogłosek o artefakcje powiązanym z Nibelungami. Mimo wszystko Ron i Ginny wiedzieli, że mają zdrowo przesrane. Natomiast, zadowolony Harry wrócił do swoich obowiązków prefekta. W tym całym zamieszaniu udało mu się skopiować niezauważenie pergaminy, które miał otrzymać Rockstone. Teraz tylko wystarczy je wysłać do Strange i czekać na dalsze wieści. No i dowiedzieć się co kurde knują dziewczyny skoro co jakiś czas ewidentnie starają się stworzyć  jemu i Hermionie sytuację sam na sam. No i powinien w końcu przemyśleć czy czuje do niej coś więcej niż tylko przyjaźń.

Odnaleźć własną drogęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz