Po zebraniu Wizengamontu nie wydarzyło się nic niezwykłego. Wszystko wróciło do normy, nie było żadnych tajemniczych ataków. Harry wrócił do szkoły dzień po zebraniu i niestety nie mógł złapać oddechu. Angelina katowała ich treningami kiedy tylko mogła, Hermiona opracowała wszystkim kolegą i koleżanką oprócz Rona(z wiadomych przyczyn) plan powtórek oraz odrabiania zadań domowych na bierząco. Syriusz, McGonagall, Hagrid i inni nauczyciele także im nie odpuszczali zadając masę zadań domowych i materiałów do przeczytania. Dodatkowo od czasu do czasu Harry otrzymywał listy od innych lordów w sprawie kandydatów na mediatora i miał przez to trochę problemów przez to. Poprosił w końcu Lupina aby został jego reprezentantem ( dowiedział się o takiej możliwości od lorda Blacksmita. Podejrzewał co prawda że będzie musiał spłacić tę małą przysługę ale na razie martwił się bardziej o egzaminy) co znacznie ułatwiło mu życie. Nie miał czasu, podobnie jak bliźniacy aby wprowadzić w życie plan zemsty na ślizgonach. Natomiast Snape postanowił sobie za wszelką cenę wygrać ich mały pojedynek, więc nieświadomie zastosował tę samą metodę co Marian Trybuszewski, który uczył Harry'ego warzenia eliksirów w wakacje. Niestety ostro się na tym przejechał i wyglądało na to, że Harry ku niezadowoleniu jego i większości ślizgonów wyszedł na prowadzenie. Jakimś dziwnym trafem dowiedzieli się o tym uczestnicy zakładu i nagroda znowu poszybowała w górę. Niestety, podobnie jak uczniowie Hogwartu, śmierciożercy też nie miali łatwego życia. Kiedy Voldemort dowiedział się, że o mało co Dumbledore nie dostał się do kuźni Nibelungów ostro się wściekł i był na granicy wybuchu furii. Kiedy Lucjusz Malfoy zdał mu relację z posiedzenia Wizengamontu po prostu zbył to machnięciem ręki. W obliczu kuźni Nibelungów artefak klanu Żelaznago Młota był niczym. Po złożonym raporcie z poszukiwań Lucjusz wrócił zmęczony do domu i ku jego zdziwieniu zastał tam Snape'a. Nie wiedział o co chodzi ale przynajmniej mógł z kimś porozmawiać o obsesji Voldemorta.
- Widzę Lucjuszu, że ostatni czas służby Czarnemu Panu daje ci się we znaki -pow. Snape
- A nic nie mów. Ostatnio zaczynam myśleć, że popełniłem błąd decydując się Mroczny Znak. Mam coraz mniej czasu dla rodziny i coraz częściej obawiam się o reputacje rodu.
- Co się stało? Poza tym masz szczęście, że jesteśmy tu sami.
- Wiem, Severusie. Tylko te poszukiwania kluczy do tej przeklętej kuźni zaczynają mnie denerwować. W dodatku Potter skutecznie zablokował możliwość zwinięcia artefaktu krasnoludów.
- Słyszałem o tym. Ponadto zyskał sobie kilku potężnych zwolenników. Nadal nie mogę uwierzyć, że Grenngrass stanął po jego stronie. Zawsze wydawał się neutralny.
- On nigdy nie wybierze jasnej czy mrocznej strony. Jego zdaniem Potter podjął decyzję, która pozwoli nam wyjść z twarzą w razie porażki. Kiedy powiedziałem o tym naszemu Panu, on tylko machnął na to ręką i nakazał mi szukać informacji o kluczu Merlina.
- Nie zazdroszczę ci. Merlin bardzo skutecznie ukrył nawet swoje nieudane wynalazki. Ostatnia ekspedycja z 1980 po długiej walce z zabezpieczeniami, które zostawił odnalazła jedynie wadliwy stół alchemiczny. Nawet Flamel nie wiedział jak go uruchomić.
- Wiem. Ale znalazłem pewien trop który mógłby nam pomóc, ale niestety sprawdzenie go trochę potrwa.
- Co masz na myśli?
- Podobno jacyś mugole poszukują na zlecenie jakieś organizacji S.H.I.E.L.D artefaktów powiązanych z magią.
- Lepiej nie zadzieraj z nimi. Podobno pomaga im jakiś potężny mag.
- O? Skąd o tym wiesz?
- Podsłuchałem jak Potter z kimś o tym rozmawiał. To był tylko fragment, ponieważ czarodziej który z nim wtedy rozmawiał wyczuł mnie i użył jakiegoś dziwnego zaklęcia, przez które już nic nie słyszałem.
- A to ciekawe. Wiesz może coś więcej?
- Oprócz tego, zanim użył tego zaklęcia usłyszałem coś o jakimś Oku i że jakieś fragmenty zostały zniszczone. Rozmawiali o tym kilka dni temu. Oczywiście powiedziałem o tym naszemu Panu jednak jego obsejsa na temat kuźni sprawiła, że to zignorował. Dumbledore też się na tym zafiksował.
- Ehh będę musiał poszukać później w bibliotece. Mam księgę mówiącą o amuletach, więc może coś znajdę. A tymczasem powiedz mi co się dzieje z Draco. - pow. Lucjusz
- Po staremu. Ostatnio próbował sabotować gryfonów i ... - zaczął opowiadać Snape. Rozmawiali tak o różnych rzeczach do późnego wieczora, kiedy to poczuli jak pali ich Mroczny Znak. Po chwili deportowali się i aportwali w sali tronowej w zamku Voldemorta. Kiedy byli już wszyscy Voldemort przemówił.
- Posłuchajcie mnie moi wierni słudzy. Ostatnio dowiedziałem się, bardzo ciekawej rzeczy. Otóż Niewymowni przeprowadzili jakieś śledztwo z którego wynika, że ktoś zmienił przepowiednię.
- Co takiego? Panie, Przecież to niemożliwe - pow. Dohołow.
- Wiem o tym, jak i konsekwencjach jakie to ze sobą niesie. Dlatego zawieszam poszukiwanie kluczy do kuźni Nibelungów i nakazuję wam odnaleźć maga za to odpowiedzialnego. Nikt nie może pozostać bezkarny i drwić sobie z Lorda Voldemorta - krzyknął wściekle wężogębny dureń. - Macie dwa miesiące na dowiedzenie się kto się ośmielił to zrobić. Chcę go dostać ŻYWEGO. Ruszać się .
Po tym oświadczeniu ich pana większość śmoerciożerców odetchneła z ulgą i szybko udała sie wykonać zadanie. Natomiast Voldemort udał się do biblioteki i zaczął szukać informacji o tym jakim cudem ktoś mógł ingerować w przepowiednie. Jak na złość okazało się, że będzie musiał udać się do Zapomnianej Biblioteki, i znowu mierzyć się z tymi przekletymi aurorami. Niestety, nie wiedział , że tym razem ledwo zdoła ujść z życiem, nawet nie przestępując progu tej biblioteki.
CZYTASZ
Odnaleźć własną drogę
FanfictionHarry ma już dość manipulacji, narażania życia, fałszywych przyjaciół oraz tego że jest traktowany jak skrzat domowy przez Dursley'ów. Kiedy po 3 zadaniu zostaje odesłany do domu przez dyrektora wcześniej ze względu bezpieczeństwa postanawia zmien...