Rozdział 47

530 26 2
                                    


Tak jak spodziewał się Harry, następnego dnia musiał stawić czoło wkurzonym przyjaciołom. Przez kilka godzin maglowali mu głowę, o to gdzie był i jakim cudem nie mogli go znaleźć. Uwierzyli mu dopiero wtedy, kiedy powiedział im, że cały ten czas siedział w Komnacie Tajemnic, ponieważ Ginny próbowała podać mu w jakiejkolwiek formie eliksir miłosny.

- No dobra, Harry w to możemy ci uwierzyć, ale dlaczego do jasnej cholery nikomu nie powiedziałeś gdzie idziesz? - spytał Fred

- Ponieważ, inaczej dowiedziałaby się o tym wasza siostra i brat idiota - pow. Harry - Ej, uważaj z tym tłuczkiem George - krzyknął Harry do drugiego z bliźniaków. Angleina postanowiła wykorzystać fakt, że w związku przeszukaniem szkoły na obecność mrocznych artefaktów mają wolne i zarządziła dodatkowy, ostry trening quidditch'a

- Sorry Harry, zszedł mi z kursu. - pow. George, po czym zwrócił się do Angieliny - cholera jasna, naprawdę musiałaś wytrzasnąć te stare pałki z szkolnego magazynu ? O mało nie wysłałem Harry'ego do skrzydła szpitalnego

- To zamiast narzekać bierz się do roboty i trenuj kontrolę nad obiciami. Musimy odegrać się na Huffpleuff za ten mecz dwa lata temu - krzykneła Angelina.

- Rany, jakim cudem Seamus jeszcze nie zwiał to ja nie wiem - pow. Fred

- Mnie też to dziwi. Jednak i tak lepiej, że broni on niż Ron. Bez obrazy- pow. Harry

- A nie przejmuj się. Gdybyśmy wiedzieli, że gnojek ukrywa swój talent, to już w drugiej klasie byłby rezerwowym obrońcą. Nie mogę uwierzyć, że był aż tak leniwy i próbował cię wykorzystać do zdobycia sławy - pow. Fred

- Nie tylko ty. - pow. Harry, łapiąc znicza który pojawił się przed twarzą Georga zaskakując go przy tym - nadal tylko nie rozumiem, dlaczego wasza matka nienawidzi mojej. Przecież z tego co wiemy nic jej nie zrobiła.

- Harry, my ... chciał coś powiedzieć Fred, ale Harry mu przerwał

- Nie macie się o co obwiniać. Nie mogliście o tym wiedzieć i koniec dyskusji - pow. Harry dając do zrozumienia Fredowi, że uważa temat za zamknięty.

- Dzięki Harry. Dobra, wracajmy lepiej do treningu bo inaczej nie da nam jutro wolnego.

- No właśnie. Trzeba staremu manipulatorowi przygotować prezent.  Fred, dostarcz z bratem potrzebne akcesoria tam gdzie zwykle. Aha i potrzebuje dla przyjaciela zestawu żartownisia typu delux. I płacę za to bo to nie dla mnie. I koniec dyskujsji. - pow. Harry gdy Fred chciał już coś powiedzieć, ale słysząc stanowczy ton Harry'ego tylko skinął głową. Jutro jest sobota więc będą mieli dość czasu przed wyjazdem Harry'ego aby wykonać plan zemsty na starym maniaku dropsów.

Tymczasem w pewnej nieużywanej klasie

- Hermiono jesteś tego pewna ? 

- Tak, jestem pewna Parvati. Dodatkowo spotkałam kogoś znacznie lepszego, tylko on jest krukonem.

- Ojjj, wygląda na to że miałaś mega zauroczenie na Harry'ego a on nikłe na ciebie.

- Co masz na myśli Lavender - spytała Parvati

- Ehh, jakim cudem ty masz tak genialny łeb do plotek i sekretów a nie potrafisz skupić się na takich oczywistościach? - pow. Lavender- Weź poczytaj sobie tę mugolską książkę o dziewczynach. Hermionie pomogła, to i tobie da radę - pow. dając Parvati małą książkę, która zdziwiła dziewczynę swoim wyglądem, gdyż była inna niż książki czarodziejów.

- No dobra, skoro pierwszy temat mamy za sobą, to mów Fay co odkryłaś na temat tej pantery cienia. - pow. Lavender

- Niewiele, ale moja daleka krewna podsuneła mi pewien trop - pow. Fay a na widok zaciekoawionych min pozostałych dziewczyn kontynuowała - Jak dotąd wszystkie pojawienia się pantery wyglądają na przypadkowe, co oznacza że wcale nie chodzi jej o terytorium. Ba, jest to nawet wskazówka, że może to być animag.

Odnaleźć własną drogęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz