Harry obecnie przebywał w nowojorskiej siedzibie Doktora Strange'a. Po powrocie z Arizony szybko odpowiedział na sygnał Lokiego i wraz z nim udał się na wizytę do Najwyższego Maga. Strange wysłuchał chłopaka i zgodził się na usunięcie horkruksa z jego ciała a w zamian Harry miał odnaleźć pewien artefakt znajdujący się w Hogwarcie. Strange zapewnił go że to żaden z artefaktów założycieli lub Merlina tylko pewien pierścień który trzeba było zabezpieczyć przed pewnym zaślepionym magiem. Po udanym rytuale mag zażądał aby Harry został kilka dni na obserwacji, na co chłopak się zgodził. W trakcie niej okazało się że chłopak ma mistrzowski talent do magii żywiołów i natury. Aktualnie Strange szukał Harry'ego ponieważ chciał z nim mówić wygląd pieścienia który chłopak miał odnaleźć. Wtedy natknął się na Lokiego który przyszedł sprawdzić jak czuje sie chłopak.
- Witaj magu. Jak obecnie czuje się chłopak? - spytał Loki
-Dzisiaj rano wszystko było w porządku ale kiedy po obiedzie postanowiłem spawdzić jego stan ale nie mogę go znaleźć. Wszystkie moje zaklęcia namierzające wskazują, że nie opuścił budynku i jest w nim obecny ale nie mogę go znaleźć. - oparł Strange
- Jak to? Ty najpotężniejszy midgardzki mag który przeszedł test samej Śmierci nie możesz znaleźć młodego, nie wpełni wyszkolonego chłopca ? Czy to jakiś żart? spytał Loki
I tak sprzeczali się między sobą nieświadomi ,że są obserwowani z cienia przez pewną istotę. Stworzenie to obserwowało ich sprzeczkę przez jakiś czas po czym postanowiło sobie z nich trochę zażartować. Zanurkowało w cień szukając odpowiedniego miejsca po czym przyczaiło się niedaleko gabloty obok której kłóciło się bóg i mag. Wyczekało na odpowiedni moment po czym skoczyło między nich wyskakując z cienia. Zszokowani zauważali czarną panterę otulona cieniem. Po chwilowym szoku otrząsnęli się po czym mieli zaatakować bestię ale stanęli jak wryci. W miejscu w którym miała znajdować się pantera cienia stał...Harry którego Doktor Strange szukał od dwóch godzin. Pierwszy otrząsnął sie Loki
-Harry co ty tu robisz? gdzie zniknęła ta pantera ? - spytał
- Ja nią byłem - odpowiedział Potter
- Wyjaśnij to - zażądał Doktor
- Tak jak to widział Loki a Panu opowiadałem od powrotu ze szkoły do tak zwanego mojego domu w wolnym czasie próbowałem opanować moja formę animagiczną. Kiedy uciekłem od moich tak zwanych krewnych byłem w połowie drogi do jej zrozumienia. Ostatnio w Arizonie Tańczący Kruk powiedział, że jestem gotów aby spróbować przemiany. Tylko po usunięciu horkruksa zabronił mi Doktor używać przez 3 dni magii. A że dzisiaj jest połowa Lipca i minął zakaz wydany przez Doktora postanowiłem spróbować i udało mi się. - wyjaśnił Harry.
- Niebywałe Harry, ale biorąc nawet twoją zdolność do magi natury to i tak niezwykłe że opanowałeś to perfekcyjnie w tak krótkim czasie. Normalnie powinno ci to zająć dwa do trzech lat.- powiedział Strange
- Normalnie tak ale kiedy jego rdzeń poprawnie się ustabilizował po usunięciu zaklęć ograniczających tego kuglarza nie powinno to być takie dziwne. Zakładam ,że gdyby nie te bariery nałożone na jego rdzeń chłopak powinien już w drugiej klasie zorientować się o możliwości używania animagi. A propos animagi Harry nie mów nic przypadkiem Pająkowi o tym numerze. Do końca swojego życia nam tego nie daruje.- oznajmił Loki.
- Niestety tu muszę się z nim zgodzić. Spaider-Man czasami nie wie kiedy przestać albo wyskakuje z jakąś rewelacją w zupełnie niespodziewanym momencie albo cos palnie przypadkiem w swoich żartach. - dodał Strange.
- Spokojnie , jak tylko Doktor pozwoli ruszam dalej. Jest spora szansa że go nie spotkam. Chociaż zastanawia mnie jak zareagował by ten cały Fiury o którym mi opowiadaliście. - powiedział Harry.
- O to dopiero było by niezwykłe. Pająk miałby nie dość że miałby niezły ubaw to dłuuugo by mu tego nie odpuścił - powiedział Loki śmiejąc się do rozpuku wyobrażając sobie mine dyrektora TARCZY.
- No Harry, myślę że jutro spokojnie możesz udać się w dalszą podróż. Jednak jeśli mogę chciałbym ci coś zasugerować rzekł - Stephen ignorując śmiejącego się boga.
- Dobrze słucham - odp. Harry.
- Mówiłeś, że chciałbyś poprawić się z eliksirów prawda? - skinieciem głowy Harry potwierdził że się zgadza- otóż mój znajomy alchemik zgodził się nauczyć cię wszystkiego co wie. Wystarczy tylko że się zgodzisz. Normalnie ta nauka zajęła by kilka lat ale zabiorę was do wymiaru w którym czas nie istnieje i odbiorę was po zakończonym okresie nauki. Tutaj natomiast minął by tylko tydzień. Co ty na to Harry- zapytał Stephen. W czasie tego krótkiego pobytu chłopaka w jego domu zdążył go polubić, a także poruszyła go historia chłopca. Co ten kuglarz sobie myślał próbując wyszkolić tak zdolnego czarodzieja na jakąś marionetkę i ograniczając jego moc jego rdzenia a także nie próbując pozbyć się tego plugawego horkruksa z jego ciała. W tym samym czasie Harry zastanawiał się nad propozycja Stephena. Widział w tym kilka zalet w tym minę Snape'a kiedy uwarzy elixir szybciej niż Hermiona i nie będzie mógł odjąć od niego punktów za jakieś niedopatrzenie czy złe przygotowanie składników. Albo jego bezcenną minę gdyby w szóstej klasie udało mu się zdobyć tytuł Mistrza Elixirów jako najmłodszemu w dziejach pretendentowi. To dopiero by było. Po dłuższym namyśle Harry dostrzegł w tej propozycji wiele zalet.
- Zgadzam się - powiedział - Kiedy będziemy mogli się do niego udać? - spytał Harry
- Za dwa dni. Twój rdzeń powinien być już w pełni sprawny i pewnie będziesz chciał poćwiczyć przemianę w swoją animagiczną formę. Nawiasem mówiac to bardzo rzadka forma animagiczna. W ciągu ostatnich trzydziestu lat nie słyszałem aby ktoś ją odnalazł w sobie albo opanował masz wielkie szczęście. - powiedział Strange.
- Nie zapominaj Stephenie o jego nadzwyczajnej ochronie umysłu. Nigdy nie spotkałem czarodzieja który osiągnąłby poziom zaawansowany w tak krótkim czasie i kilku wskazówkach. Za dziesięć lat nikt nie zdoła się włamać, poza bogami i tobą do jego umysłu - powiedział Loki po czym Strange przyznał mu rację. Ich rozmowa trwała jeszcze przez jakiś czas a w międzyczasie Harry postanowił zgodnie z sugiestią Strange'a poćwiczyć przemianę w swoją animagiczną formę. Miał wrażenie że coś ważnego mu umyka ale nie potrafił tego złapać ani tym bardziej powiedzieć co to jest. Po dwóch dniach i pożegnaniu z Lokim Stephen zabrał go do znajomego alchemika tak jak obiecał
CZYTASZ
Odnaleźć własną drogę
FanfictionHarry ma już dość manipulacji, narażania życia, fałszywych przyjaciół oraz tego że jest traktowany jak skrzat domowy przez Dursley'ów. Kiedy po 3 zadaniu zostaje odesłany do domu przez dyrektora wcześniej ze względu bezpieczeństwa postanawia zmien...