Rozdział 17

711 30 7
                                    

Grimauld Place Londyn  15 Lipca

To już robiło się chore. Ron w ogóle nie miał pojęcia co się dzieje. Za każdym razem kiedy próbował podsłuchiwać Blacka, Lupina i bliźniaków to nagle tracił przytomność i budził się w swoim pokoju. Także Ginny przytrafiały się identyczne sytuacje. To nie było normalne do cholery. Dodatkowe ten przeklęty Potter musiał, po prostu musiał spieprzyć i zjebać cały jego plan misterny plan, dzieki któremu mógłby zyskać w końcu wymarzoną słąwę. Zastanawiało go jakim w ogóle cudem Potter dowiedział się o strażnikach których przydzielił mu Dumbledore i jak udało mu się ich wykiwać. Przecież dbał  aby w szkole Potter nie przykładał się zbyt mocno do nauki. I jeszcze ten pieprzony turniej w zeszłym roku. Jak mógł pozwolić aby zazdrość wzieła nad nim górę. Gdyby nie ten turniej wszystko poszło by w idealnym kierunku. Wykorzystał by Pottera do zdobycia sławy, a potem wepchnął by go w ramiona Ginny, która po jego śmierci przejeła by cały jego majątek. No ale ten cholerny Drops musiał zorganizować ten jebany Turniej, który wszystko spieprzył a jego pupilek Potter musiał go wygrać. No i jeszcze ta szlama Granger też wyrwała się spod jego kontroli ale nie przejmował się tym. Miał już dość udawania bycia miłym dla niej. Tylko cholera jasna kto będzie pomagał mu z lekcjami? To był jedyny minus tej sytuacji, zaakceptował Granger tylko po to aby nie mieć problemu z zadaniami i nauką. Jego rozmyślania przerwało wejście do kuchni jego matki  i siostry.

- Ron udało ci się dowiedzieć czegoś od tych dwóch idiotów i bliźniaków? - spytała Molly

- Nie mamo. Zawsze jak jestem bliski zdobycia jakiś informacji nagle z jakiegoś powodu tracę przytomność i budzę się w pokoju. Tak samo Ginni.

- Nosz cholera jasna a wszystko tak dobrze szło ale ten bachor musiał zwiać. Co ten Dumbledore sobie myślał? Mówiłam mu aby pozwolił zostać Potterowi do końca szkoły i zaraz po niej przyprowadzić go tutaj ale. TEN CHOLERNY STARZEC ZAWSZE WSZYSTKO MUSI WIEDZIEĆ LEPIEJ. CZY ON NIE WIE JAK JA SIĘ MUSZĘ POSTARAĆ ABY BYĆ MIŁA DLA TEGO BACHORA TEJ PRZEKLĘTEJ SUKI LILY- ryknęła Molly

- Ale mamo- zaczęła Ginny- teraz jak ta szlama Granger nie będzie się kręcić zbyt często koło Pottera uda mi się sprawić aby ten idiota się we mnie zakochał. Tylko muszę od czasu do czasu podać mu odpowiednią odpowiednią dawkę Armorencji i po ślubie przejmę jego majątek. Przynajmniej nie będę musiała udawać przyjaciółki tej nędznej szlamy. Ona powinna zginąć na drugim roku. 

-Ehh przynajmniej jedno z was ma głowe na karku - powiedziała Molly a Ron za plecami matki posłał rozbawionej Ginni mordercze spojrzenie. Tylko pamiętajcie aby ojciec i reszta waszego rodzeństwa się o ni czym nie dowiedziała. Do cholery jasnej gdyby Percy był mądrzejszy a Artur bardziej wyrozumiały to Percy nie musiałby opuszczać rodziny i udałoby się go przeciągnąć naszą stronę. Do cholery przez tego przeklętego starca i jego turniej nic nie idzie tak jak powinno - powiedziała Molly do swoich pociech. - Prędzej lub później dowiemy się czegoś od tej dwójki idiotów lub bliźniaków. Teraz pomóżcie mi w kuchni bo będzie sporo osób na kolacji - powiedziała

- Dobrze mamo - odparli Ron i Ginni i wzieli sie do pracy. Nie wiedzieli jednak ,że wcześniejszy krzyk Molly  dał znać trzem osobom aby nie wchodzili do kuchni. Przez uchylone drzwi słychać było całą rozmowę jaka odbyła się w kuchni. Artur nie mógł uwierzyć w to co słyszał, podobnie jak Bill i Charlie.  Jakim cudem jego żona a ich matka stała się taka wyrachowana to po było prostu niemożliwe. Cały czas udawała że lubi Harry'ego? Przecież dla nich był jak członek rodziny i mieli  nadzieję że w pewnym momencie poślubi Ginny i stanie się ich synem/bratem. Tym czasem okazało się że ta trójka uknuła jakiś przebiegły długoletni plan. Spojrzeli po sobie i bez słów zrozumieli, że nie mogą się już dłużej gniewać na Harry'ego za to że uciekł tylko muszą uchronić go przed losem jaki planują dla niego Molly, Ron i Ginny. następnie po cichu weszli do holu aby nie obudzić portretu pani Black i znaleźć Syriusza, Lupina i bliźniaków. Mieli tylko nadzieję że bliźniacy im uwieżą a Syriusz nie dostasnie ataku furii. Martwiła ich także reakcja Lupina. Powstrzymanie wilkołaka gdy zagrożona była osoba, którą uznawał za członka swojego stada było prawie niemożliwe.

Odnaleźć własną drogęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz