Rozdział 13

786 29 1
                                    


Londyn Grimmauld Place 

Trwała  właśnie narada zakonu, na której byli obecni wszyscy członkowie poza tymi strzegącymi najbardziej prawdopodobnych miejsc ataku śmierciożerców i wykonujących niezwykle ważne misje. Snape relacjonował przebieg spotkania butolizów Voldka. Póki co nie natrafili oni na ślad Harry'ego ani nie planowali żadnej poważniejszej akcji. Natomiast Voldermort szalał z bezsilnej wściekłości. Według Snape'a był bliski wymordowania części swoich zwolenników ponieważ ci nie potrafili trafić na najmniejszy ślad Harry'ego. Po zakończonym raporcie nietoperza powstało istne pandemonium które przyprawiało Albusa o istny ból głowy. Po ogólnokrajowych poszukiwaniach sprawdzili Szkocję, Walię oraz Irlandię ale nie natrafili na żaden najmniejszy ślad Pottera. Nasuwał się wniosek, że chłopak najprawdopodobniej opuścił wyspy brytyjskie i mógł przybywać wszędzie. Ta niewiadoma sprawiała że nie mieli pojęcia gdzie mógłby się znajdować albo dokąd udać Potter.

- Cisza - krzyknął w pewnym momencie Dumbledore. -Przeanalizujmy na spokojnie sytuację. Po pierwsze wiemy, że Harry'ego nie pojmali śmierciożercy ponieważ już dawno by się ujawnili. Po drugie fakt że nie znaleźliśmy Harry'ego na terenie wysp brytyjskich oznacza ,że prawdopodobnie przebywa na kontynencie. Bill udało ci się dowiedzieć cokolwiek w banku ?

-Nie dostarczono żadnych czarno magicznych przedmiotów do skrytek śmierciożerców. Gobliny nadal odmawiają udzielenia jakichkolwiek informacji z operacji na skrytce Harrego. Dodatkowo nie chcą opowiedzieć się po żadnej ze stron. - powiedział Bill

- Cóż, przynajmniej pozostaną póki co neutralni.- stwierdził Albus - Charlie ?

- Próbowałem sie dowiedzieć przez moich kolegów z rezerwatu smoków z Rumuni czy widzieli cmłodego chłopca podobnego do Harry'ego kiedy przebywali w swoich krajach. Niestety nikogo takiego nie wiedzieli. Dodatkowo Andrej..Andzej.. - wziął głęboki oddech gdyż miał kłopot z wypowiedzeniem  imienia - Andrzej mój kolega z Polski powiedział że najszybciej byłoby zgłosić to ich aurorom. Niestety teraz dla ich aurorów priotrytetem jest teraz problem z bazyliszkami i zaginięciami mugoli  przez nich spowodowanymi. Dopiero potem będą mogli nam ewentualnie pomóc. - powiedział Charlie

- Czy oni nie boją się o swoje życie? Przecież spojrzenie w ich oczy nawet na sekundę to pewna śmierć - zawołała przerażona perspektywą walki z tym potworem Molly

- Bazyliszki z Polski to zupełnie inny gatunek -  odpowiedział Moody - To wredne przerośnięte latające jadowite jaszczury. Ich podgatunek który zmieniał w kamień już dawno został wybity.

- Skąd wiesz? - zapytał Artur zaskoczony wiedzą Moody'ego 

- Raz wysłali mnie do polskiego ministerstwa magi  abym pokazał im  nasze metody szkoleniowe aurorów. Oczywiście ich cholerni Inkwizytorzy wyśmiali je jednak zanim  doszło  do awantury z dwoma naszymi krewkimi idiotami   nadeszło wezwanie , że coś zmieniło kilku mugoli w kamień . Inkwizytorzy pognali w te pędy na miejsce i kiedy przybyłem za nimi cały teren był odgrodzony barierami. Potem przybyli jacyś ludzie z mieczami i dziwnymi amuletami i zatłukli ostatniego gada z tego podgatunku. Nie wiem kim oni byli bo jak tylko zapytałem polskich aurorów  o to ci   nabrali wody w usta i nie chcieli nic powiedzieć puki nie zmieniłem tematu. A szkoda bo z tego co słyszałem potrafili każdego wytropić. Jak byśmy ich wynajęli to pomogliby znaleźć Pottera - powiedział Moody    po czym dodał - sprawdziłem czy Potter nie udał się do Niderlandów, Francji, półwysep Iberyjski, Włoch czy Grecji. Moje kontakty nie znalazły żadnego śladu Pottera.

 No dobrze - powiedział zrezygnowany Albus - czy ktoś ma jeszcze jakieś informacje?

- Ja - odparł Lupin który ustalił wcześniej co powie razem z Syriuszem i bliźniakami - Ktoś przekazał mi za pomocą skrzata list od Harry'ego. Po potwierdzeniu że to jego pismo przeczytałem go. Harry pisał w nim że jest bezpieczny ale nie ujawni miejsca swojego pobytu ponieważ obawia się ataku śmierciożerców.

- Co to był za skrzat? Czemu go nie zatrzymałeś? Przecież mógł nas zaprowadzić do Harry'ego krzyknęła Molly. - Mieliśmy szansę na szybkie odnalezienie go dlaczego nie zatrzymałeś tego skrzata - krzyczała powoli się rozkręcając

- Molly uspokuj się. Daj wytłumaczyć Remusowi dlaczego tego nie zrobił.- powiedział Artur próbując uspokoić żonę

- Ale Arturze gdyby Remus zatrzymał... - zaczęła ale po chwili odezwał się Dumbledore

-Molly,  Artur ma racje. Wysłuchajmy najpierw Remusa a potem zadawajmy pytania - powiedział uspokajając panią Weasley.

- Skrzat pojawił się z nikąd mówiąc: "List dla Pana Lupina od Pana Pottera Sir" po czym zniknął. Nie podał swojego imienia więc nie możemy go wezwać - powiedział Lupin.

- Czyli nadal jesteśmy w martwym punkcie ale przynajmniej wiemy że Harry jest bezpieczny - powiedział poirytowany Dumbledor. Był tak blisko odnalezienia chłopaka i ponownego uzyskania kontroli nad nim ale znowu mu się wymknął. Siląc się aby nie po nim widać nic innego niż troskę i nie pokój o chłopca- Cześć z nas będzie kontynuowała poszukiwania Harry'ego, a reszta zajmie się obserwacją działalności śmierciożerców. Alastorze wyznacz dziesięć osób do poszukiwań Harry'ego. Reszta niech wykonuje przydzielone wcześniej zadania. Ja muszę wrócić do Hogwartu i odpocząć ponieważ jutro mam spotkanie z Knotem i kandydatami na nauczyciela OPCM'u. To wszystko zebranie jest zakończone- powiedział Dumbledore i opuścił zebranych.

Po zebraniu Syriusz wraz z Remusem i bliźniakami zebrali się w bibliotece aby omówić bieżące wydarzenia. Oczywiście Łapa kategorycznie zabronił wcześniej Stworkowi jakiejkolwiek próby podłsuchiwania.

- Jak myślicie gdzie może obecnie przebywać Harry? - zapytał Fred

- Prawdopodobnie nie ma go w Europie. Musiał na samym początku opuścić kontynent. Pewnie przeczuwał że poszukiwania zaczną się od Anglii i Europy. powiedział Syriusz

- W takim razie dokąd się udał ? Wiemy że ten prezent od niego mógł być wskazówką ale jakim cudem mógł kupić ciasta w kształcie magicznych zwierząt w mugolskiej części miasta.? - spytał George.

- Nie wiem ale masz racje George. Jak dziwne by to nie było  może uda nam sie dowiedzieć gdzie przebywał. Podejrzewam że w chwili wysyłania Hedwigi z listem i paczką opuścił tamto miejsce i udał się gdzie indziej. Prawdopodobnie bał się że ktoś się domyśli i ... - przerwał nagle Lupin uważnie nasłuchując i następnie węsząc aby znaleźć źródło zapachu i dziwnego dźwięku. Po czym wyciągnął różdżkę i kierując sie do źródła nagle bez ostrzeżenia wypalił niewerbalnie drętwotą trafiając w dwie istoty. Następnie udał się w tamtym kierunku z Łapą i bliźniakami po czym stanęli  zaskoczeni nad oszołomionymi Ronem i Ginni.

- Szlag- zawołał George- musieli nas podsłuchiwać

- Cholera ile się dowiedzieli - zapytał Fred

- Musieli tu przyjść całkiem niedawno inaczej Luniek by ich od razu wyczuł. Prawdopodobnie znaleźli jakieś tajne przejście którym tu przyszli postanowili wykorzystać okazję- odrzekł Syriusz po czym zapytał:

- Wysyłaliście Hermionie jakieś wiadomości o zaginięciu Harry'ego?

- Nie, inaczej już dawno by tu była. Kontrolujemy też by Ron i Ginni nic do niej na ten temat nie napisali ale to nie takie łatwe z mamą na karku.- odrzekł Fred

- Dobrze, zajmijcie się swoim rodzeństwem a ja z Lunatykiem poszukamy tego przejścia. Trzeba je zabezpieczyć i dobrze by było aby o nim nie pamiętali - zasugerował bliźniakom rozwiązanie problemu Łapa

- Sie wie Łapo. Ale wisisz nam opowieść o numerze który wycięliście dyrektorowi- odpowiedział George. - Tylko jeśli Harry będzie przy tym - odkrzyknął Syriusz miedzy regalami. Następnie bliźniacy zmodyfikowali swojemu młodszemu rodzeństwu pamięć i odnieśli ich do ich pokoi wybudzając ich tam z oszołomienia. Następnie udali się do swojego pokoju na odpoczynek a w miedzy czasie Łapa i Lunatyk odnaleźli przejście i zapieczętowali je. Potem oni także udali się na odpoczynek


Odnaleźć własną drogęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz