Rozdział 6

888 29 1
                                    


Harry nie świadomy wydarzeń, które odbyły się u jego przyjaciół w spokoju medytował nad swoją formą animagiczną. W książce podali ,że normalnie powinien użyć różdżki i ćwiczyć od 2 do 5 lat ale on wolał wypróbować drugą podana metodę którą znalazł podczas przeglądania księgi.  Opisywała ona jak poprzez medytacje i skupienie można poznać swoje zwierzę przed pierwszą transformacją. Wśród zawartych w niej wskazówek znalazł taką która mówiła o wykorzystaniu oklumencji na odseparowaniu się od świata za pomocą barier postawionych w umyśle. No właśnie barier. Książka do oklumencji opisywała wiele możliwości ustawienia i działania barier ale Harry uznał ,że będzie lepiej jeśli wymyśli jakieś własne. Dzięki zawartym w księdze wskazówką udało mu się ustawić 3 bariery. Pierwsza z nich przypominała olbrzymi pusty świat z nieskończonym niebem unoszącym się ponad bezdenną tafla wody. Druga była  wielką wyspą o zróżnicowanym krajobrazie posiadającą dość sporą pustynię, łańcuch górski, wielką puszczę i kilka jezior oraz budynków. Podczas podróży miał zamiar umieścić w niej dodatkowo poznane magiczne stworzenia i rośliny. Trzecia bariera była ukrytym murem, który można było odnaleźć dopiero wydostając się z pierwszych 2 pułapek. Czwartą miało być miejsce przygotowane specjalnie dla jego pantery cienia. Tworząc to miejsce stopniowo wsłuchiwał się w instynkt i pragnienia zwierzęcia. Trwało to wiele godzin ale stopniowo poznawał swoją bestię i coraz bardziej ją rozumiał. Dzięki wskazówką drugiej metody zawartej w księdze o animagach ,że dzięki poznaniu swojego zwierzęcia będzie miał bardzo małą szansę na uzyskanie kontroli. Dodatkowo będzie musiał trzymać w ustach liść mandragory oraz zażyć specjalny elixir aby jego forma się utrwaliła.

Po zakończonej medytacji wstał rozciągając zesztywniałe mięśnie. Był zadowolony z postępów jakie czynił ale, był też zawiedziony iż nie będzie mógł korzystać z przemiany w panterę przez kolejny miesiąc. Niestety nie miał szans na tak szybkie opanowanie tego rodzaju magii jak liczył. Dodatkowo wyjaśniło się skąd miał te dziwne sny od połowy III klasy. Okazało się ,że według księgi to był jeden z etapów, które przechodził każdy animag. Zastanawiając się nad dalszymi krokami usłyszał dzwoniący telefon bezprzewodowy. Podszedł do niego i zanim go odebrał wszedł do salonu aby mieć widok na ogród.

-Dzień dobry. Dzwoni Pani Polkinss. Czy zastałam Petunię Dursley? -zapytała Polkinss

-Ciotki nie ma obecnie w domu wróci za kilka dni. Czy mam coś przekazać. - zapytał Harry

-Tak chłopcze. Słychać ,że poprawiły się twoje maniery. Przekaż Petuni aby po powrocie dała mi znać. Wraz z innymi koleżankami chcę jej pogratulować przyjęcia do "Dam Buckingam". Chcę się dowiedzieć jak poszła kolacja i jaka była ta osławiona Hiacynta Bukiet.

-Oczywiście przekażę. O czym jeszcze mam  poinformować ciotkę ?

-  Przekaż jej ,że to spotkanie prywatne na którym obowiązuje strój codzienny. To już wszystko z mojej strony- powiedziała Polkinss rozłączając się.

Harry wszystko zanotował na kartce, po czym zaczął robić sobie kolacje. Nagle zauważył jakiś ruch za oknem. Szybko wyjął różdżkę i poszedł sprawdzić co się dzieje. Okazało się iż  to był Moody, który właśnie wyjmował swoje magiczne oko z oczodołu aby wrzucić je do kubka z wodą zdejmując uprzednio na chwilę niewidkę. Marudził przy tym ,że często się zacina odkąd używał go ten szaleniec Barty junior oraz narzekał klnąc przy tym ile wlezie na jakiegoś Mundugusa, który jakimś cudem zdołał zamienić się z nim wartami. Przez przypadek dostarczył Harry'emu informację o  tego "zapchlonego, tchórzliwego pijanego durnia" jakim go Moody widział i zastanawiający się czemu trzmiel ufa tej nieodpowiedzialnej kanali oraz ,że najwyraźniej na polecenie starego Dropsa jest śledzony. Po chwili Harry wrócił po cichu do domu. Zagotowało się w nim. Nikt go nie poinformował o tym ,że jest pilnowany co oznaczało ,że stary dureń coś kombinuje. Szybko pobiegł do piwnicy, zabrał małą butelkę najmocniejszego wina jakiego Dursley'owie mieli w piwnicy i włożył do lodówki. Widział parę razy jak Vernon używa tego wina jako środka nasennego. Zadowolony z planu jaki wymyślił  powiedział sam do siebie: 

-No to miałem szczęście. Moody jak by był jutro szybko by mnie powstrzymał. A z tym kolesiem jak sam powiedział łatwo pójdzie. Wystarczy zostawić na widoku wino i nie powinno być problemu. Tylko trzeba działać szybko, bo nie wiem kiedy znowu Moody będzie mnie obserwował.

Zadowolony z takiego obrostu zdarzeń udał się na spoczynek. Już jutro zacznie nowe życie. Ucieknie od starego maniaka cytrynowych dropsów i jego sługusów oraz fałszywych przyjaciół. I po raz pierwszy w życiu będzie miał normalne wakacje. Już nie mógł się doczekać.

Odnaleźć własną drogęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz