Rozdział dodatkowy 4

312 19 3
                                    

Voldemort obudził się na jakieś podłodze w miejscu, w którym połyskiwały kryształowe kule. Wszystko to było dziwne, jednak jeszcze dziwniejsze było to, że on, Największy Czarnoksiężnik Wszechczasów, był przykuty jakimiś zielonkawymi łańcuchami do podłogi. Były jednak na tyle długie by mógł się poruszać, ale okazało się, że nie pozwalają mu używać magii. Przekonał się o tym dość boleśnie gdy tylko spróbował przywołać leżącą na biurku nieopodal różdżkę, by się uwolnić. 

- Dość nierozsądne zagranie Riddle - rozległ się głos za nim, a gdy się odwrócił, ujrzał maga w czarnej todze, pelerynie, czarnym kapturze ukrywającym twarz w mroku, czarnych rękawicach i butach a wszystko to ozdobione srebrnymi akcentami. W dłoni zaś trzymał czarny kostur na którego górnej końcówce lewitował jakiś niezwykły klejnot pomiędzy dwoma ramionami pustej w środku włóczni. 

- Kim ty jesteś? Natychmiast mnie uwolnij. Jak śmiesz więzić najpotężniejszego czarnoksiężnika......aaaaaa- krzyknął gdy łańcuchy poraziły go prądem

- Czarnoksiężnik, ty? - prychnął ze wzgardą mag - Ja Shaikan, Strażnik Biblioteki Prawdziwego Losu, mam się bać takiego durnia jak ty? - zakpił - Bez żartów - dodał obchodząc platformę, na której był uwięziony Voldemort

- Biblioteka Prawdziwego Losu? - spytał z niedowierzaniem Tom - Więc mogę zmienić swoje przeznaczenie. Uwolnij mnie ale.... aaaaaaa - krzyknął gdy znowu został porażony. 

- Zawsze to samo. Za każdym razem rzucasz się jak wściekły wół - mruknął zirytowany Shaikan - Coś ci powiem, w jednym świecie wygrałeś ale magiczna populacja Wielkiej Brytanii została zdziesiątkowana dzięki tobie - pow. spokojnie a Voldemort spojrzał na niego zszokowany. 

- Jak to? 

- A tak - mruknął mag przywołując jedną kulę i pokazał mu obrazy z tamtego świata - Ludzie zbuntowali się, magiczne społeczeństwa wypowiedziały wam wojnę, ich agenci odnaleźli twoje horkruksy, dzięki którym po przegranej wojnie torturowali cię i odradzali dopóki horkruksy nie straciły swojej mocy. Potem za pomocą pewnego rytuału zniszczyli twoją duszę. Po wojnie ocalało jedynie osiem starych czystokrwistych rodów a Hogwart zburzono 

- TO NIEMOŻLIWE - krzyknął przerażony Riddle

- Możliwe, możliwe. Moja Biblioteka śledzi każdy możliwy tor losu danego wymiaru. Nawet z pozoru błachy wybór, powoduje poważne konsekwencje. - pow. spokjnie mag, patrząc z politowaniem na trzęsącego się z przerażenia Voldemorta - Gdzie indziej zostałeś politykiem, nauczycielem,... gdzie indziej jestś dobry a Drops zły...  wyborów jest tyle, że nawet mając 50 albo i więcej wieczności na karku nie spamiętam tego. Jednak ty popełniłeś największą zbrodnię, ze swoją obsesją na temat Kuźni Nibelungów. 

- Ona istnieje? -spytał uradowany -Wiedziałem, jak tylko zdobędę jej moc wrócę tu i ... aaaaaaach. PRZESTAŃ MNIE RAZIĆ DO CHOLERY -krzyknął wściekły

- To słuchaj co się do ciebie mówi - westchnął Shaikan - Popełniłeś zbrodnię, polegającą na próbie przywołania Bezimiennej Bestii. Do tego doprowadziłoby zdobycie Kuźni przez ciebie albo Albusa Dumbledore'a. 

Przerażony i zszokowany Voldemort spojrzał z niedowierzaniem na Shaikana, który uśmiechnął się, że w końcu ten idiota zaczynał pojmować swój błąd - Tak, osobiście ukryłem ją i zabezpieczyłem na prośbę Nibelungów. A poza tym serio myślałeś, że pokonasz Wielkiego Maga, Wybrańca Oka Agamoto i Asgardzkiego boga kłamstw i oszustw? Tak, to oni usunęli kluczową więź przepowiedni i oni zmienili bieg historii, za co jestem im wdzięczny. Pięć Bestii na osiem eonów to i tak za wiele. - dodał a Voldemort zaczął analizować swoją sytuację i rozważać co się  z nim stanie. Przecież Strażnik nie wymaże go od tak, pomyślał. 

- Owszem mogę. Wraz z twoją śmiercią historia zatoczyła krąg i stała się prawdą - odparł Shaikan jakby czytając w myślach Riddle'a - nie jesteś już potrzebny w tamtym świecie a do innych nie mogę cię wysłać. Jesteś najbardziej spaczoną wersją oryginału, więc zostaje tylko jedno. 

- Cccco ma-a-asz za-zamia-ar ze mn-ną zro-obić? -zająkał się Voldemort

- Dobre pytanie wiesz? - westchnął jakby bezsilnie Shaikan - Chyba najlpeszą opcją będzie rozłożenie twojej duszy na cząstki i rozesłanie jej po umierających wymiarach - dodał z jakby zadowolonym uśmiechem po czym stuknął kosturem o podłogę a Tom poczuł jak coś ściąga go w dół. 

- Miej litość, błagam przebacz mi - jęknął autentycznie przerażony po raz pierwszy w swoim życiu - Zrobię cokolwiek, tylko mi przebacz - autentycznie załkał. 

- Jesteś tego absolutnie pewien? - spytał Shaikan

- Tak, absolutnie - krzyknął Voldemort, czując jak traci coraz więcej swoich wspomnień. 

- A więc dobrze - odparł Shaikan gdy Riddle stracił niemal wszystkie swoje wspomnienia poza imieniem i nazwiskiem po czym wyciągnął go ze Studni Zapomnienia i rzuciwszy na inną platformę, rozpoczął rytuał, który pozbawił go możliwości używania magii na 200 reinkarnacji po czym zmienił go w małe dziecko i wysłał go do wysoce zaawansowanego technologicznie świata, gdzie przez 50 reinkarnacji będzie żył jako zwykły wieśniak. 

- Dałeś mu za łagodną karę - usłyszał za sobą niemal pozbawiony emocji, niemal pusty głos

- I byłeś za okrutny - dodał pełen emocji kobiecy głos. 

- Śmierć, Życie co was do mnie sprowadza? - spytał Shaikan odwracając się do Meżczyzny odzianego w czarną znoszoną szatę, którego twarz była czaszką, oraz kobiety ubranej w strój w kolorach symbolizujących życie oraz akcesoriami mającymi tę samą rolę. Od ponad trzydziestu eonów przybierali tę postacie i zawsze pojawiali się razem, zachowując między sobą kruchą równowagę. Nawet nie chciał pamiętać ile się na męczył wraz z innymi Strażnikami Światów Poza Biblioteką Prawdziwego Losu aby ich pogodzić jak przez jeden eon zaburzali równowagę swoją kłótnią i strachem przed rozmową z sobą. 

- Anunaki, Auri-el i Toht...

- Niech zgadnę, pokłócili się do kogo ma należeć najnowszy Wszechświat-rdzeń, przez co zniszczyli wszystkie 30 pierwotnych wymiarów i teraz ledwo powstrzymują Wszechświat-rdzeń przed upadkiem a jako, że ja mam wprawę w naprawianiu takich światów, chcecie abym pomógł tym kretynom? - spytał a gdy dwójka jego przyjaciół skinęła głowami, westchnął zrezygnowany - Pomogę wam, ale tylko dlatego, że wy mnie o to prosicie. Idziemy. Lori. Arto, Nexneo  najwyższy alarm bojowy dopóki nie wrócę - krzyknął do swoich zaufanych strażników a ci skłoniwszy się, polecieli wykonać jego rozkazy. A Śmierć i Życie po raz kolejny zaczęli się zastanawiać co to za istoty i jak utrzymują swoją równowagę. Natomiast Shaikan otworzył odpowiedni portal i przeszli przez niego, udajac się do wiecznie skłóconej ze sobą trójki głąbów, których dopiero katastrofa zmuszała do współpracy. 

Odnaleźć własną drogęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz