1

24.7K 819 1.2K
                                    

Nie zapomnijcie o gwiazdce!

#MBMQwattpad

— Jak mogłeś mi nie ustawić budzika? — zapytałam z wyrzutem.

— Dlaczego nie mogłaś zrobić tego sama? — Uniósł brew, a ja przewróciłam oczami.

— Robiłeś to od zawsze, dlatego nie miałam potrzeby, aby to sprawdzić — odpowiedziałam, a on uśmiechnął się.

Podszedł do mnie, ale ja odsunęłam się od niego, unosząc palec wskazujący, a on spojrzał na mnie zaskoczony i włożył swoje dłonie do kieszeni spodni.

— Gdybyś ustawił mi budził, mielibyśmy czas na czułości — odparłam. — Muszę iść do pracy.

— Blondyneczko... — powiedział, ale to nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia, wręcz przeciwnie, drażniło mnie to, gdy zwracał się do mnie w ten sposób.

— Do zobaczenia. — Uśmiechnęłam się do niego blado i po zabraniu swojej torebki oraz pendrive'a, na którym miałam wszystkie potrzebne projekty, wyszłam z apartamentu.

Wiele razy mówiłam Thadowi, aby nie nazywał mnie "blondyneczką", ale to do niego nie docierało. Uważał, że to tylko głupie słowo i jeśli mu się to podobało, mógł robić to dalej. Był w błędzie. Cholernie mnie to wkurzało i psuło mój dobry humor.

Pokręciłam głową, następnie wypuściłam głośno powietrze i wyszłam z apartamentowca, jakbym szykowała się na jakąś grubą bitwę, co poniekąd było prawdą, ponieważ pani Willow była naprawdę wymagającą osobą i oczekiwała od nas stuprocentowej perfekcji.

Nad ostatnim projektem spędziłam tydzień, dlatego miałam nadzieję, że jej się spodoba i będę mogła pokazać go naszemu nowemu klientowi.

Ten projekt był naprawdę czymś wielkim, ponieważ musieliśmy zaprojektować budynek od podstaw, czyli coś, czego nie nigdy nie robiłam. Wcześniej byłam przydzielana do zwykłych projektów pokojów, więc byłam bardzo zestresowana.
Wiedziałam tylko, że z dziesięciu propozycji zostaną wybrane tylko dwie.

Pokonam ich wszystkich.

Z tą myślą wsiadłam do swojego auta i z łomoczącym sercem, zaczęłam jechać do pracowni architektonicznej.

Miałam ogromne szczęście, że z powodu prezentacji projektów, dziesięć osób, łącznie ze mną, zaczynało dziś pół godziny później, inaczej moja szefowa zabiłaby mnie.

Mój humor odrobinę poprawił się, gdy facet idący z teczką, oblał się kawą, ponieważ to oznaczało, że nie tylko ja miałam pechowy dzień. Być może brzmiałam, jak pieprzona egoistka, ale dlaczego miałabym się tym przejmować? W końcu tylko i wyłącznie ja wiedziałam, o czym w danym momencie myślałam.

Pokręciłam rozbawiona głową, następnie wzięłam z deski rozdzielczej okulary przeciwsłoneczne i założyłam je na nos.
Ku mojemu zaskoczeniu z radia zaczęła lecieć moja ulubiona piosenka, więc nie mogłam się powstrzymać od nie zaśpiewania jej.

— Ooh, all the stars above Got nothing on you, baby And your love is shining like the sky But all I want tonight! — krzyknęłam, nie zwracając uwagi na ruch, który panował na drodze. — You and I Dancing in the moonlight Kiss you when the mood's right Baby, I don't want nobody else, but
You and I Dancing in the moonlight
Kiss you when the mood's right
Baby, I don't want nobody else, but... — przerwałam, gdy dostrzegłam w lusterku jadący za mną radiowóz.

Cholera.

Od razu zjechałam na pobocze i przełknęłam ślinę, zastanawiając się w którym momencie zrobiłam coś nie tak. Być może zawodowym kierowcą nie byłam, ale byłam pewna, że nie popełniłam żadnego wykroczenia. Chyba, że śpiewanie piosenek w aucie również łamało prawo...

✔️My Brutal Mafia Queen #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz