Z kapłanami rozstał się na jednym z wcześniejszych skrzyżowań, szedł więc samotnie znajomymi ulicami. O tak wczesnej porze nie widział zbyt wielu ludzi, jednak ci których mijał witali go pełnymi szacunku skinieniami głów. Przed nielicznymi otwartymi już sklepami stali wyposażeni w pałki mężczyźni, niektórzy przecierając twarze ze zmęczenia, inni wzmacniając się procentami.
Jeden z nich przykucnął i rozbawiony wyciągał otwartego batona w stronę skrytego za schodami skrzata, który nieśmiało krok po kroku podchodził w jego stronę. Na parapecie jednego z okien wylegiwał się wyliniały kocur machając przez sen dwoma ogonami. Inny kociak, z dziwnie ludzką twarzą, przemykał pod ścianą przeciwległego budynku.
Na jednym z betonowych placów grupa dzieciaków pod okiem starszego mężczyzny wymachiwała kijami, z każdym zamachem wznosząc bojowe okrzyki. Na jego widok przerwali jednak zajęcia, przyglądając mu się z zachwytem. Sam Paweł nie zdawał sobie do końca sprawy z tego jak bardzo się wyróżnia. W podartym, jednocześnie przemoczonym i osmalonym stroju, z kamizelką kuloodporna która jakimś cudem wciąż trzymała się torsu i krwawymi plamami znaczącymi go od stóp do głów wyglądał niczym weteran wracający z wojny.
Reakcja dzieciaków dała mu do myślenia, gdy szedł ulicami miasta z łatwością potrafił stwierdzić czy mijająca go osoba wbija kolejne poziomy czy też woli się chować. On sam stał się wyższy i bardziej muskularny od większości ludzi, a przecież rozwijał się w dość zbalansowany sposób, jak więc musiało to wyglądać u osób inwestujących głównie w tężyznę? W otoczeniu innych „power gamerów", jak ochrzcił ludzi którzy skupili się na podnoszeniu poziomów, nie wyróżniał się za bardzo, teraz jednak pomiędzy szarymi mieszkańcami wyglądał niczym starożytny heros wśród śmiertelników. Zadumał się. Co się stanie gdy przepaść w poziomach urośnie jeszcze bardziej? Wspomniał wszystkich którzy polegli na ostatniej wyprawie.
„Życie to nie gra" – pomyślał ze smutkiem – „trudno powiedzieć czyje podejście jest lepsze". Tymczasem jedno z bardziej rezolutnych dzieci podbiegło do niego – walczyłeś z potworami? - zapytało z napięciem. Podziw w oczach malucha wprawił go w zakłopotanie.
- Nie przeszkadzaj panu – zaniepokojony opiekun już szedł w ich stronę.
- Nic się nie stało – uspokoił go Paweł z wyrozumiałym uśmiechem.
- Walczyłem na bagnach z wieeelkim smokiem – powiedział zwracając się do dzieciaka, jednocześnie kreśląc rękoma szeroki okrąg. Dzieciak z zachwytu aż się zachłysnął. Pozostałe podeszły nieco bliżej.
- Widzicie to? – wskazał na ranny bark. Z przejęciem śledziły go wzrokiem.
- Tu właśnie ugryzł mnie smok – wyjaśnił z dumą.
- Łaał – wyrwało się któremuś. Towarzyszący im mężczyzna nieco się rozluźnił.
- Był pan w oczyszczalni? - zapytał - słyszałem że ruszyła tam cała krucjata.
- Byłem – odpowiedział - i udało nam się pokonać smoka - dodał z uśmiechem. Dzieciaki zapiszczały z zachwytu.
- Ja też będę rycerzem! – krzyknęła pyzata dziewczynka podnosząc w górę swoją pałkę.
- Nie bo ja! - zaoponowało inne dziecko, wybuchła mała sprzeczka.
- Spokój! – przerwał im opiekun.
- Nie męczcie dłużej pana, na pewno musi odpocząć po takiej bitwie – rzucił z uśmiechem. Grupa maluchów machała mu do czasu aż znikł im z oczu.
Zanim doszedł do domu słońce stało już w zenicie. Na dachu garażu który wcześniej służył im za wartownie pojawiła się zbita z desek wieżyczka o spadzistym dachu, obita stalowymi blachami. Kawałek podobnej konstrukcji wystawał także zza sylwetki domu.
CZYTASZ
System Bestii
FantasySzkolni oprawcy doprowadzili Pawła do ostateczności. Wściekły i skrzywdzony opuszcza dom w jednym celu, by zabić, nie zdając sobie sprawy że już niedługo cały świat pogrąży się w chaosie. Gdy magia zmienia oblicze znanej mu rzeczywistości tajemniczy...