Obudził go znajomy głos. Usiadł i spojrzał w lewa stronę skąd dochodził kobiecy płacz.
- Magda? - zapytał niepewny jej reakcji. Szloch po drugiej stronie umilkł. Na krótką chwilę zapadła cisza, zaraz jednak usłyszał cichutki szept - Paweł?
Mimo wyostrzonych zmysłów ledwie ją usłyszał.
- To ja, jak się czujesz? - zapytał z troską zsuwając się po krawędzi łóżka na ziemię – idę do ciebie! - powiedział.
Nie! - tym razem odpowiedź była błyskawiczna, niemal ostra. Serce w nim zamarło. Czyżby obwiniała go o to co się stało? Po raz kolejny dały o sobie znać wyrzuty sumienia. „Gdybym tylko dopadł Bartka tam, na bagnach; gdybym nie zlitował się nad tamtym policjantem" – wyrzucał sobie w myślach. Od stalowej podłogi bił chłód, Paweł stał w bezruchu, niepewny co dalej zrobić. Cisza przedłużała się.
- Paweł? - usłyszał w końcu niepewny głos zza ściany.
- Jestem tutaj – zapewnił.
- Poczekaj chwilę, dobrze? – odetchnął z ulgą słysząc te słowa. Przysiadł na ziemi oparty plecami o dzielącą ich ścianę – jak się czujesz? - zapytał z troską. Po raz kolejny odpowiedziała mu cisza. Zdał sobie sprawę jak głupie było jego pytanie. Dopiero po minucie odparła niepewnym, trzęsącym od emocji głosem – oparzenia, one nie chcą zejść. Ten ogień musiał być magiczny.
Ponownie usłyszał stłumione szlochanie. Najwidoczniej Magda nie chciała by usłyszał jej płacz.
Dotknął własnych pleców, pod palcami poczuł twardą, pełną zgrubiałych narośli skórę. Przypomniał sobie moment w którym płomienie oplotły sylwetkę dziewczyny. Przymknął oczy. „Jak ona musi się teraz czuć" - pomyślał ze zgrozą. Ze złości uderzył pięścią w podłogę żłobiąc w niej kształt własnej dłoni. Po chwili opanował się, teraz najważniejsza była Magda, nie mógł tracić głowy.
- A co z kapłanami? - zapytał niepewnie.
- Żaden przecież nie przyjdzie tutaj, do siedziby potworów, a ja nie bardzo mogę się ruszać w tym stanie. Poza tym ... - zawahała się.
- Poza tym? - był pełen złych przeczuć.
- Coś się stało w trakcie ataku, pojawiła się dziwna anomalia, kapłan rozpytują o nią świadków, myślę że podejrzewają nas o coś złego. „Tchnienie bestii" – przypomniał sobie – „założę się że księża nie są fanami otchłani, a kto wie co przedostało się przez tamte szczeliny".
- Próbowałem nas osłaniać... - zaczął niepewnie, nie usłyszał żadnej odpowiedzi. Paweł wiedział że za wszelką cenę musi znaleźć lekarstwo dla Magdy. Zagryzając wargi zaczął przypominać sobie wszystkie magiczne sztuczki, wszystkie cuda o których słyszał, każdą niedorzeczną plotkę. „Być może Andrzej zna kapłana który zgodzi się nam pomóc?" - rozważał, choć sam nie do końca w to wierzył. Przypomniał sobie awans na poziom piąty, wybór nowej umiejętności. Czy tam czegoś nie było? Choć ze wszystkich sił wytężał swą pamięć to skupienie przychodziło mu z trudem. Usłyszał skrzypniecie drzwi i poczuł falę chłodu, ktoś wszedł do środka.
- Jak się dziś czujesz kochana? – usłyszał znajomy głos olbrzymki. „Co to było, co to było, myśl!" - powtarzał sobie.
- Niedługo odprawimy kolejną ceremonię, tym razem zbierzemy się wszystkie, to na pewno pomoże – usłyszał głos zza ściany. „Ceremonię? Ceremonia! Ceremonia bestii! Jak to było? Pozwala leczyć rany i schorzenia, jednak wymaga ofiary z żywej istoty". Dokładnie tego potrzebował.
Kobiety rozmawiały ściszonymi głosami więc zasłonił sobie uszy i skupił na dalszych planach. Nie zamierzał naruszać ich prywatności, poza tym nie był pewien czy chce usłyszeć o czym rozmawiają. Zamiast tego zaczął snuć kolejne plany. Od teraz musi uważać także na kościół, to pewne. W najgorszym wypadku kościół i policja mogą ponownie połączyć siły, wątpił jednak by doszło do tego przez jedną anomalię. Nie byli przecież pewni kto za nią odpowiada.
CZYTASZ
System Bestii
FantasySzkolni oprawcy doprowadzili Pawła do ostateczności. Wściekły i skrzywdzony opuszcza dom w jednym celu, by zabić, nie zdając sobie sprawy że już niedługo cały świat pogrąży się w chaosie. Gdy magia zmienia oblicze znanej mu rzeczywistości tajemniczy...