5.8 Komisariat - Katharsis

19 2 5
                                    

- Nie mogę uwierzyć że upadłeś tak nisko by brać za zakładników kobiety i dzieci – powiedział Bartek patrząc na niego z pogardą. Paweł wiedział że ten próbuje go rozproszyć dlatego bez słowa pomknął do wyjścia, co pozwoliło mu uniknąć ciosu anioła, który wyburzył kolejną ścianę.

Gdy ucichł już łoskot nie potrafił powstrzymać się od złośliwości – no tak, dręczenie dzieci nie mieści ci się w głowie, wcale nie jest twoim ulubionym hobby.

W jego stronę pomknęła kamienna włócznia, a zaraz po niej jeszcze jedna. Wyglądało na to że Bartek po prostu materializuje je w swej dłoni. Ubrany w pancerz z łusek z dwuręcznym toporem w dłoni prezentował się niczym prawdziwy heros, co jeszcze bardziej rozwścieczyło Pawła.

- Dorośnij w końcu, zamierzasz spalić całe miasto z powodu jakiś dziecinnych złośliwości?! - W głosie Bartka słychać było gniew i niedowierzanie. Paweł ponownie wzbił się w powietrze unikając zarówno ataków anioła jak i pocisków Bartka.

- Dziecinne złośliwości!? - jego wrzask również przepełniony był niedowierzaniem. I wściekłością. I żalem. I żądzą mordu.

- Zniszczyłeś mi życie! - wbrew swoim postanowieniom dał się ponieść emocjom. Kumulacja negatywnego spektrum osiągnęła niebotyczny poziom, Paweł zakręcił się w powietrzu tak aby Bartek znalazł się pomiędzy nim a piwnicą po czym przekuł wszystkie negatywne uczucia w czystą, destruktywną moc.

Uwolniona furia pomknęła przed siebie z siłą tak wielką że przypominało to trzęsienie ziemi. Spodziewał się że Bartek mimo wszystko uniknie tego ciosu, jednak ku swemu zdziwieniu ujrzał jak tamten rozcina pędzącą w jego stronę fale przy użyciu swego topora.

Rozszczepiony żywioł uderzył na boki tworząc pasy zniszczeń które ciągnęły się kilka przecznic w głąb miasta. Dla Pawła jednak liczyło się tylko to że Bartek nie zdołał całkowicie zniwelować siły uderzenia. Stał na ugiętych nogach, i ciężko dysząc wspierał się na trzonku od topora.

Paweł zamierzył się do ciosu pazurami jednak jego uderzenie zostało skontrowane przez pięść anioła która miotnęła nim o spękany asfalt. Sekundę później w tors anioła uderzył pocisk którego eksplozja zachwiała kolosem. Okolicę uderzenia zasnuł siwy dym zasłaniając Pawłowi pole widzenia.

Usłyszał tupot nadbiegających stóp, odruchowo wzbił się ponad warstwę dymu. Miejsce w którym jeszcze przed chwilą stał przecięło ostrze topora, o dziwo nienaruszone. W powietrzu zaświszczał kolejny pocisk, Paweł nabrał nieco dystansu.

Nauczony doświadczeniem kolos zrobił to samo, zwiększając jeszcze dystans pomiędzy nimi.

Paweł dostrzegł jak z jego poranionego torsu wyciekają cząsteczki światła. Chociaż rana goiła się w oczach, dawało mu to pewną nadzieję. Kierując się więzami wyszukał Bartka, zaatakował go kolejną, tym razem dużo słabszą furią. Ta niefortunnie dla niego przyjęła formę błyskawic, Bartek sparował je niedbałym ruchem.

Przez nogi chłopaka przemknęło wyładowanie, które w momencie zetknięcia z ziemią wyrzuciło go w powietrze. Bartek ciął po skosie tak szybko że nawet Paweł ledwie dostrzegł ten ruch. Próbując uniknąć ciosu stracił równowagę i spadł na ziemię, na jego torsie pojawiła się krwawa linia. „Co to za broń?" – pomyślał zaniepokojony, badając dłonią krawędź rany. Bartek wylądował tuż za nim potykając się przy tym i tracąc równowagę, Paweł zamachnął się w stronę trzymającej topór dłoni, jednak kolejny rozbłysk przeniósł Bartka kilkadziesiąt metrów dalej.

Tymczasem od strony komisariatu nadjeżdżał tuptuś, który nieprzerwanie słał pociski w stronę kolosa. Niepokoiło Pawła że nadjeżdżał sam, coś musiało zatrzymać resztę. Nie miał jednak czasu aby martwić się o innych, był przecież w trakcie swej najważniejszej walki.

System BestiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz