4.1 Cmentarz - W Mrok

13 3 1
                                    

Najedzony, wykąpany i wypoczęty opowiadał Magdzie przebieg nocnych walk. Ta słuchała go uprzejmie, widać jednak było że jej myśli zaprząta coś innego. Paweł przerwał opowieść.

- Nie martw się, już niedługo wyzdrowiejesz – zapewnił pochylając się nad nią z troską.

- Idziesz na cmentarz? - zapytała, mówienie szło jej już całkiem nieźle.

- Tak, nie znam innego miejsca o wysokim stężeniu mocy – przyznał Paweł – ale spróbuje się jakoś dogadać z proboszczem – zapewnił.

- Nie kłam – przerwała mu surowo – księża cię nie wpuszczą i dobrze o tym wiesz!

- Nie sądzę by byli w stanie mnie zatrzymać – próbował ją uspokoić.

- Z nimi też chcesz iść na wojnę?- zapytała z rozpaczą – nie dasz rady, pomyśl ilu mają ludzi, co potrafią. Zatłukli nawet tego cholernego żmija! Nie chcę żebyś tak ryzykował – mówiła z początku podniesionym, pod koniec zaś coraz cichszym głosem. Chwycił jej dłoń, pocałował – dla ciebie warto – powiedział z pasją wpatrując się jej w oczy.

- Masz zakaz, rozumiesz, kategoryczny zakaz poświęcania się w moim imieniu! - powiedziała zimnym tonem. Jej ręka drgnęła, puścił ją.

- Spokojnie, tylko żartowałem – zapewnił zmieszany, wyprostował się. Nigdy nie wiedział co robić gdy przemawiała do niego takim tonem.

- To będzie szybka akcja, zakradnę się po cichu, znajdę jakieś ustronne miejsce z dużym stężeniem mocy, ewoluuje i znikam – zapewnił. Już wcześniej wytłumaczył Magdzie na czym polegał problem z jego awansem.

- Uważaj na siebie – powiedziała zmęczonym głosem.

- W razie problemów uciekaj, zawsze możesz spróbować ponownie – upomniała go.

- Najpierw Paulina, teraz ty. Traktujecie mnie jak dziecko – westchnął z lekkim wyrzutem. Spojrzała na niego znacząco, jednak nic nie powiedziała. Odchrząknął zmieszany.

- Tak czy inaczej nie ma na co czekać, ruszam jak tylko zajdzie słońce – powiedział. Rozmawiali jeszcze przez chwile, po czym Paweł zasnął obok niej wyczerpany nocnymi walkami.

Obudziła go dochodząca z zewnątrz krzątanina, Magda spałą ściskając jego dłoń. Delikatnie ją wyswobodził, dziewczyna poruszyła się niespokojnie przez sen. Zeskoczył z łóżka, ubrał kurtkę. Zajrzał jeszcze do Wura, ten jednak wciąż nie odzyskał przytomności. „Może tak jest lepiej" – pomyślał Paweł - „biorąc pod uwagę co czeka go po przebudzeniu".

Wyszedł na zewnątrz, niebo powoli szarzało, po placu uwijały się stolemki układając jedzenie na stołach. „Zwycięska uczta" – Paweł żałował nieco że nie będzie mógł świętować wspólnie ze wszystkimi.

Narzucił kaptur na głowę. Stare ciuchy były na niego za małe, Paulina z trudem zdobyła ubrania w jego obecnym rozmiarze. Szedł więc w szykownie rozciągniętych dresowych spodniach i bluzą z napisem "Piwo to moje paliwo!". Dobrze że narzucona na wierzch kurtka wyglądała w miarę normalnie.

Poruszał się w pojedynkę, jeśli nie liczyć Paskudy która patrolowała wieczorne niebo. Bies i Patrycja mieli czekać na jego wezwanie, niestety zbyt wyróżniali się z tłumu by mogli przemknąć niezauważeni przez miasto. Narzucił sobie dość szybkie tempo, miał spory kawał do przejścia. Przez cały ten czas nie tracił jednak czujności i nieustannie wypatrywał zasadzki. Wyglądało na to że paranoja stała się jego drugą naturą.

Minąwszy przejazd kolejowy dotarł do miejsca w którym wywołał anomalię. Ulicę wypełniała potężna dawka negatywnego spektrum we wszystkich jego odmianach. Zniekształcona przestrzeń w kilku miejscach nie powróciła jeszcze do poprzedniego stanu, zakrzywiając obraz rzeczywistości. Paweł był ciekaw jak taka anomalia wpływa na zwykłego człowieka, on sam czuł tyko jakby ciągnięto go w kilku kierunkach naraz.

System BestiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz