5.3 Komisariat - Kobiety

20 3 4
                                    

Do obozu olbrzymów postanowił pobiec, wpadka z księdzem zmotywowała go do dalszych ćwiczeń. Dziarskim krokiem ruszył przed siebie. Tym razem wybrał najkrótszą trasę, dlatego biegł głównie przez ciasne, zapuszczone uliczki, używając skrótów które poznał przez lata uciekania. Na jego widok ludzie cofali się pod ściany budynków lub chowali w ich wnętrzach. Atmosfera w mieście wydała mu się bardziej ponura niż zazwyczaj. „Nic dziwnego, z naszą władzą" – pomyślał wspominając komendanta.

Nawet nie zauważył kiedy dotarł do bramy już nie osady, lecz fortu. Olbrzymy nie próżnowały, można powiedzieć że pod miastem wyrastało drugie, które przy tym tempie rozwoju miało duże szanse przerosnąć ich mieścinę. Solidne, zbudowane z kontenerów i przedziałów kolejowych mury dawały poczucie bezpieczeństwa. Przez okno stróżówki wzniesionej ponad nową bramą obserwował go podejrzliwie jeden z olbrzymów. Ubrany był w pełną zbroję płytową, a przez ramie przewiesił coś co wyglądało na nieco uwspółcześnioną armatę. Wartownik wycelował broń w jego stronę - kto ty? - zapytał nieufnie.

- To ja, Paweł Nowy, wasz przyjaciel!

Widząc że olbrzym nie kojarzy o kogo chodzi dodał - szturmowałem razem z wami twierdzę żelaznych ludzi.

Paweł mógł mieć tylko nadzieję że ten konkretny olbrzym także brał udział w ataku, gdyż on również go nie pamiętał. Wartownik przyjrzał mu się uważnie, wręcz podejrzliwie, w końcu odwrócił się do tyłu i krzyknął coś w swoim języku. Paweł przypomniał sobie jak serdecznie powitano go po raz pierwszy – „życie u boku ludzi pozbawia złudzeń" – pomyślał filozoficznie.

- Czekaj – rzucił olbrzym w jego stronę. Zirytowany takim traktowaniem Paweł chciał w pierwszym odruchu powiedzieć mu kilka dosadnych słów, jednak szybko się opanował. „To nerwy" – tłumaczył sobie ten nagły napad agresji, przez ostatnie dni żył przecież w ciągłym napięciu, a teraz doszła do tego cała ta sytuacja z rodzicami.

Wziął głęboki oddech, nawet uśmiechnął się dość krzywo do pilnującego go wartownika. Nie pomogło, wręcz przeciwnie. Ten poprawił niedbale trzymaną broń, przybrał skupiony wyraz twarzy. Na szczęście już po minucie czy dwóch obok niego w oknie stanął książę Kud.

- Hej! – krzyknął wesoło Paweł podnosząc dłoń w geście powitania. Możesz mnie wpuścić, chciałbym się zobaczyć z Magdą – powiedział.

- Paweł?! - usłyszał podekscytowany głos dziewczyny – podsadźcie mnie – dodała zaraz potem.

Nieco nad parapetem ujrzał jej twarz, momentalnie zrobiło mu się cieplej na sercu. Wciąż co prawda nosiła bandaże, jednak sam fakt że była w stanie wyjść na zewnątrz napawał go radością. Gorzej że uśmiech szybko spełzł z twarzy dziewczyny, wyglądała na nieco zaszokowaną.

- Paweł? -zapytała słabym głosem. Tego było mu zbyt wiele.

- Zachowujecie się jakby wyrosła mi druga głowa, wpuścicie mnie czy będziemy tak do siebie krzyczeć? - powiedział poirytowany.

- To on, nikt inny nie dąsa się w tak melodramatyczny sposób – usłyszał głos siostry, musiała tam z nimi stać. Kamień spadł mu z serca, rozluźnił się nieco. Książę wydał odpowiednie polecenia, wrota do fortu otworzyły się niemal bezgłośnie, pomimo swego ciężaru. Paweł wszedł do środka, ponieważ upadły jeszcze nie dobiegł, nakazał mu czekać pod bramą gdy wreszcie do niej dotrze.

Po stalowych schodach prowadzących do stróżówki schodził Kud z dziewczyną na każdym ramieniu. Gdy tylko dotarł na poziom gruntu to zdjął delikatnie Magdę i postawił ją na ziemi. Paulina zeskoczyła nie czekając na jego pomoc. Magda i Kud obdarzyli ją ganiącymi spojrzeniami – nie powinnaś tak szaleć – upomniała ją Magda.

System BestiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz