1.6 Dom - Plebania

17 4 0
                                    

Przez kilka następnych dni zarówno matka jak i ojciec dawali wyraz swemu niezadowoleniu, prośbą, groźbą i szantażem próbując nakłonić rodzeństwo do zmiany zdania, jednak bez powodzenia. W końcu pozornie odpuścili, w praktyce jednak nie przepuścili żadnej okazji by  wzbudzić u nich poczucie winy. Paweł już dawno przyzwyczaił się do bycia czarną owcą rodziny, jednak Paulina kiepsko to znosiła.

Ponieważ proboszcz obiecał że dostaną wszystko czego będą potrzebować, Paweł nie miał zbyt wiele do roboty. Za dnia głównie ćwiczył, licząc że w ten sposób podniesie swoje atrybuty zaś pozostały czas spędzał w warsztacie Magdy, który ta urządziła w jednym z garaży. Po ich ostatniej rozmowie czuł że stali się sobie dużo bliżsi.

Szóstego dnia od wizyty proboszcza pod bramę ponownie zajechał radiowóz. Po raz kolejny kierował nim Adam, który po przywitaniu się z Pawłem i dziewczynami zniknął w mieszkaniu swego ojca. Czekali więc podekscytowani aż po nich wróci, co zajęło mu dobrą godzinę.

- Grupa będzie liczyła trzydzieści sześć osób – tłumaczył im gdy szli w stronę auta.

- Dzisiaj zbierzecie się na plebanii, gdzie ktoś wprowadzi was w szczegóły. Tę noc spędzicie jeszcze w mieście, jutro z samego rana zawiozą was na skraj anomalii. Resztę drogi będziecie musieli pokonać pieszo – wyjaśniał.

Pomógł im zapakować torby do bagażnika. Paweł i Paulina spakowali się raczej lekko, jedynie Magda wzięła ze sobą jakiś cięższy sprzęt, tak że jedna z toreb nie zmieściła się w bagażniku samochodu i musieli ułożyć ją na tylnym siedzeniu pomiędzy dziewczynami.

Największym problemem okazała się jednak paskuda. Zarówno mieszkańcy jak i Paweł tak bardzo przyzwyczaili się do jej obecności że ten kompletnie zapomniał uprzedzić o niej policjanta. Teraz tłumaczył zaniepokojonemu Adamowi że stwór nie jest wcale niebezpieczny, to znaczy jest, ale nie dla nich. Ten ostatecznie dał się przekonać, jednak Paweł musiał obiecać że przez całą podróż będzie trzymał ją na kolanach. Chłopak wolał nawet nie myśleć jak zareagował by policjant gdyby spróbował zabrać ze sobą Darka. Obecnie wielkolud krążył po okolicy czyszcząc ją z wszelkiego tatałajstwa, mając jednak surowy zakaz atakowania ludzi.

Jeszcze przed samym odjazdem nasłuchali się od matki, a nieszczęsny Adam usłyszał całą litanie gróźb pod swoim adresem, zwiastujących jego okrutny koniec gdyby coś im się stało. Paweł poczuł ulgę gdy wreszcie ruszyli. Jako że na drodze praktycznie nie było ruchu dotarli na plebanie w rekordowym tempie.

Niestety w trakcie jazdy pojawił się kolejny problem, okoliczna aura źle działała na Pawła. Już w trakcie jazdy, gdy mijali katedrę, pojawiło się u niego uczucie dyskomfortu i zmęczenia. Jeszcze gorzej zareagowała paskuda, która wręcz wiła się w konwulsjach na jego kolanach, ku nieskrywanej grozie pozostałych pasażerów. Widząc to zaczął się zastanawiać czy zabranie jej ze sobą było dobrym pomysłem, teraz nie był już tego pewien.

- Zdenerwowany? – rzucił przyjaźnie Adam błędnie interpretując wyraz jego twarzy.

- Nie przejmuj się tak, pójdą z wami prawdziwi weterani - zaśmiał się. „Ciężko nazwać kogoś weteranem po dwóch tygodniach walk" – pomyślał Paweł, jednak zatrzymał tę myśl dla siebie.

Przed imponujących rozmiarów drewnianym dworkiem o białych ścianach zaparkowało już kilka aut, pomiędzy którymi stali i rozmawiali ludzie. Zatrzymali się na jednym z wolnych miejsc i wyszli na zewnątrz, gdzie natychmiast powitał ich ksiądz proboszcz.

- Witajcie moje dzieci – powiedział z uśmiechem po czym uścisnął im dłonie. Zerknął niepewnie na wymizerniałą paskudę która na czworakach gramoliła się z auta, jednak w żaden sposób tego nie skomentował.

System BestiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz