Pomimo odniesionych ran Paweł był w doskonałym humorze. „Kto by pomyślał że tak szybko wyrównam rachunki z tą dwójką" - rozmyślał. Teraz pozostały już tylko trzy osoby. Trochę żałował że nie zdobył w ten sposób nowego poziomu, cieszył się jednak że udało im się znaleźć leki. Wyglądało na to że reszta grupy podziela jego zadowolenie, szli więc w dobrych nastrojach i z podekscytowaniem rozmawiali o walkach w aptece.
Gdy dotarli do domu ze zdumienia aż przystanęli. Wejście na podwórze blokowała solidna, metalowa brama, zespawana z kawałków blachy i metalowych rur. Na murze nie tylko błyszczały się w słońcu kawałki szkła, lecz także ciągnął zwijany w spirale drut kolczasty. Jeden z ich sąsiadów rozłożył sobie krzesło i parasol ogrodowy na dachu garażu który znajdował się najbliżej bramy, i czujnym wzrokiem omiatał okolice racząc się piwem z butelki.
Widząc jak nadchodzą dał znać krzątającym się przed domem ludziom aby otworzyli bramę i wpuścili ich do środka. Gdy weszli na podwórze Paweł z mieszaniną radości i ulgi dostrzegł sylwetkę Magdy. Tłumaczyła coś właśnie dwójce mężczyzn, raz za razem odgarniając z twarzy niesforny kosmyk rudych włosów. Ci słuchali uważnie, Magda choć młoda uchodziła za najlepszą złotą rączkę w okolicy. Starsza od Pawła o kilka lat pracowała na co dzień w fabryce, zaś weekendami kończyła studia inżynierskie.
Na widok nowo przybyłych wesoło pomachała w ich stronę. Paweł poczuł olbrzymią ulgę widząc że zdołała bezpiecznie wrócić do domu, nie licząc siostry była jego jedyną przyjaciółką. Odmachał jej energicznie, zachwycając się w duchu urodą dziewczyny. Ta podbiegła do nich spokojnym truchtem.
- Co tam komandosie? Słyszałam że dajesz wycisk tym potworom – rzuciła szczerząc bielutkie zęby uśmiechem tak promiennym, że nie szpecił go nawet aparat który nosiła.
- Dzień dobry panie Krzysztofie, panie Józefie, cześć Wojtek – witała się z pozostałymi. Paweł zmieszał się zapominając na chwilę języka w gębie, jednak Magda nie czekając aż odpowie chwyciła w swe objęcia Paulinę.
- Widzę że pilnujesz ich pod moją nieobecność – powiedziała do niej ze śmiechem. Drobna figura Pauliny nikła na tle kobiecych, nieco puszystych kształtów Magdy. Gdy już skończyli się witać dziewczyna z zaaferowaniem zaczęła opowiadać o tym co spotkało ją w drodze do domu.
- Główna droga jest zawalona autami, aż dziwne bo w nocy powinna być pusta, zwłaszcza w taką pogodę. W dodatku nigdzie nie było widać ludzi, tylko te cholerne wraki.
- Może coś ich dopadło - ponurym tonem powiedziała Paulina – szkoda że nie widziałaś co tu przylazło, potwór był wieki jak nasz dom – stwierdziła z bezwstydną przesadą.
- No więc tłukłam się wiejskimi drogami – kontynuowała tymczasem Magda - ale tu drzewo obalone, tam jakiś rozwalony traktor, ostatnie parę kilometrów musiałam przejść na piechotę.
Dopiero teraz Paweł dostrzegł bandaż wystający zza rękawa jej bluzy, na ten widok poczuł irracjonalną złość, sam nie wiedział na kogo.
– Na szczęście nie wpadłam na nic strasznego – kontynuowała pogodnym tonem dziewczyna – nie to co wy.
Zanieśli leki do pani Kazi gdzie Paweł otrzymał kolejną burę, zwłaszcza że konieczna była zmiana opatrunków. Później młodzi umówili się na potajemny wypad, w trakcie którego chcieli sprawdzić jak przedstawia się sytuacja w okolicznych sklepach monopolowych. Ostatecznie nie tylko lekarstw może wkrótce zabraknąć.
Przez następny tydzień ludzie przyzwyczajali się do nowych realiów, starą rutynę zastępowała nowa, a życie powoli wracało do normy. Gdy minął już pierwszy szok coraz więcej osób zaczęło pomagać w fortyfikowaniu okolicy oraz innych niezbędnych pracach. Ci którzy tego nie robili spotykali się w ostracyzmem i kpinami, podczas gdy udział we wspólnej pracy stał się powodem do przechwałek i przedmiotem sąsiedzkiej rywalizacji.

CZYTASZ
System Bestii
FantasiSzkolni oprawcy doprowadzili Pawła do ostateczności. Wściekły i skrzywdzony opuszcza dom w jednym celu, by zabić, nie zdając sobie sprawy że już niedługo cały świat pogrąży się w chaosie. Gdy magia zmienia oblicze znanej mu rzeczywistości tajemniczy...