MADISON
Nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć. Może i William był agresywny, i nie raz dziwnie się zachowywał. Ale nie podejrzewałabym go o takie rzeczy. A w szczególności o zabójstwo...
William naprawdę mi się podobał. Był wysokim blondynem z loczkami, jego zielone oczy były duże i pełne różnych emocji. Miał bardzo dobrze zbudowaną sylwetkę, a jego twarz była idealna, miał idealna rysy twarzy. Był totalnie w moim typie.
Ale ostatnio zaczął być coraz gorszy. Podnosi na mnie głos, próbował mnie uderzyć, jest bardzo opiekuńczy i kontroluje mnie na każdym kroku. Nie pamiętam kiedy byliśmy na randce czy spędziliśmy razem miło czas. Zawsze będę do niego coś czuła, bo był moim pierwszym chłopakiem i to z nim przeżyłam swój pierwszy raz. Ale właśnie teraz gdy stoję z Archerem, rozmyślam nad tym czy on kiedyś mnie uderzy, a może zabije. Po tym co usłyszałam od bruneta, nie wiedziałam, co myśleć, chciałam tam wejść i sama zobaczyć to na własne oczy. Nie do końca też wierzyłam Vebilowi, jednak z tyłu głowy miałam przeczucie, że brunet jest ze mną szczery.-Vebil, zamknij się i chodź. -powiedziałam trochę spokojniej.
Widziałam, że był wściekły za to, że na niego krzyczę. Ale kręciło go to tak samo jak mnie. Nie udało mu się zamaskować świecących iskierek, gdy postawiłam mu się. Gdy szłam coraz bliżej budynku, widziałam dokładniej jak wyglądał. Był to duży murowany budynek z, dużym neonowym napisem „Vegas Club" na dachu. Weszliśmy do środka przez duże drzwi, a w środku unosił się zapach alkoholu i trawki. Ludzi było dość dużo i wszędzie nachlani mężczyźni.
Najgorsze było to, że każdy posiadał tam broń. Jakiś nachlany facet właśnie brał, jakiś narkotyk, drugi palił trawkę, a inni bili się po mordach. W pewnym momencie zobaczyłam, że facet bierze broń i i celuje w faceta, z którym właśnie się bił. I właśnie wtedy usłyszałam wystrzał. Na ten dźwięk pisnęłam i odwróciłam się w stronę chłopaka. Wtuliłam się w jego klatę i poczułam jak się momentalnie spina. Wiem, że nie było to mądre, ale tak strasznie się przeraziłam. Archer złapał mnie za ramię i wyszliśmy z budynku. W ciszy wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy z piskiem opon. Archer przez chwilę nic nie mówił, jednak po chwili się odezwał.-Jakby, co to nic nie widziałaś. Nikomu o tym nie mów. - powiedział z nutą chrypki w głosie.
-Yhy. - powiedziałam przerażona.
Nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć. Właśnie ktoś zabił kogoś na moich oczach. Nie wiedziałam, czy mogę ufać Archerowi, w końcu jest on nieciekawym towarzystwem. Ale jednak pokazał mi prawdę. Faktycznie, Wiliam zachowuje się agresywnie. Szczerze, muszę zdobyć dowody na to, że Wiliam bierze w tym wszystkim udział. A co najważniejsze czy zabił człowieka.
Archer był skupiony na drodze. Jechał powoli, co mnie trochę zdziwiło. Jedną rękę trzymał na kierownicy, a drugą na gałce do zmiany biegów. Widziałam, że nucił pod nosem jakąś piosenkę i lekko stukał palcem w kierownicę. Uśmiechnęłam się lekko i odwróciłam wzrok na szybę samochodu.
Była mniej więcej, trzynasta gdy Archer odstawił mnie pod dom.
-Ymm. - zająknęłam się, nie wiedząc, co powiedzieć. - No to, cześć. - powiedziałam niepewnie.
-Cześć White. - odpowiedział, nawet na mnie nie patrząc.
Wysiadłam z samochodu i szczerze nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Do zakończenia zajęć zostały jeszcze dwie godziny, a ja nie mogłam pojawić się w domu wcześniej. Usiadła, więc na dużym kamieniu i po prostu miałam zamiar przeczekać tutaj te dwie godziny. Jednak czułam się nie swojo, bo cały czas czułam kogoś wzrok na sobie. Wtedy zdałam sobie sprawę, że Archer jeszcze nie odjechał i się na mnie patrzy. Po chwili usłyszałam, że chłopak otwiera drzwi i wysiada z pojazdu.
CZYTASZ
Nie bój się mnie pokochać I TOM 1[+18] [ZAKOŃCZONE]
Lãng mạnTOM PIERWSZY DYLLOGIA SKY Archer Vebil dwudziestoletni typowy bad boy, który uwielbia nielegalne wyścigi, na których zarabia. Ma kochającą matkę Rosę, która troszczy się o niego i jego brata Luka, jak najbardziej może. Chłopak nie wiele może powiedz...